Strażnik Narwi
Ongiś szumiała nad Narwią nieprzebyta Puszcza. Świadomi wiedzą, co się z nią stało. Dziś mamy Parki Narodowe ale naukowcy przypominają, że od 20 lat nie powstały następne. Znawcy niepokoją się, postulują zwiększenie ilości naturalnych ekosystemów i skuteczności ochrony starodrzewów. Smuci wizja wymierania lasów, czego efektem będzie m.in. utrata naturalnych siedlisk, zakłócony stan zasobów wodnych, nadmierna erozja gleby i zanikanie jej składników odżywczych. Zaniepokojenie powinien budzić charakter rozproszony polskiej ochrony obszarowej. Zwykły obserwator przyrody widzi np. nadmierną ekspansję ludzką przerywającą szlaki wędrówek dzikiej zwierzyny. Pamiętamy "spacer" żubra przez pola, równolegle do szosy Łomża-Nowogród. Samolubne działania - często bezmyślne eliminowanie drzew, sztuczne "porządkowanie terenu", miejsca przypadkowe pod nową sadzonkę - przyczyniają się bezpośrednio do zamierania drzewostanów. Eksperci uczulają, że nawet po wichurach, kornikach, pożarach przeżyje i odradzi się niejedno drzewo. Gdzie to możliwe, niech pozostanie na miejscu naturalnie przewrócony pień (jak w podłomżyńskim Lesie Jednaczewskim) bo rozpad przez dziesięciolecia to wzbogacenie prawdziwego siedliska. Czy docenimy trwanie tego sędziwego samotnika na brzegu Narwi, jeśli zauważymy go z szosy pod Łomżą ? Wystawiony na gwałtowne zmiany pogody: od upałów po lodowaty deszcz - smagany zimnem, jakby "uciekał" ukosem z budową kory ochronnej w zacienioną część pnia od strony rzeki, tam chroniąc budowę sił odżywczych. Może już nie istnieje - warto sprawdzić.