Przez 27 lat byłem bardzo blisko świętego człowieka...
Arturo Mari, papieski fotograf, którzy przez cały pontyfikat fotografował Ojca Świętego błogosławionego Jana Pawła II, w sobotni wieczór w koście pw. Krzyża Świętego w Łomży otworzył wystawę, także swoich, zdjęć obrazujących wizytę Jana Pawła II w Łomży w czerwcu 1991 roku. - Przez 27 lat byłem bardzo blisko świętego człowieka, człowieka, którego mogę nazwać człowiekiem Boga – mówił Arturo Mari, który przez kilka kolejnych dni w Łomży dawał świadectwo świętości papieża Polaka. We wszystkich miejscach gdzie przemawiał podkreślał, że „Jan Paweł II Wielki, który odmienił oblicze świata”, zawsze był obrońcą życia ludzkiego, ludzkiej godności i rodziny. - I nie uczynił nic szczególnego jak tylko głosił Słowo Boże, całym swoim życiem – powtarzał Mari.
- Dziękujemy za to, że gdy Jana Pawła II nie ma już wśród nas, Pan pozostaje świadkiem wiary naszego wielkiego rodaka – mówił biskup Tadeusz Bronakowski witając w łomżyńskim kościele Artura Mari.
- Są w życiu każdego z nas chwile, wydarzenia, ludzie, które zapadają gdzieś głęboko w serca. I dobrze, że jest możliwość dokumentacji tych wspaniałych chwil - dodawał ks. Andrzej Godlewski, proboszcz parafii pw. Krzyża Świętego, który ze współpracownikami zorganizował wystawę i zaprosił do Łomży byłego już papieskiego fotografa. I właśnie zdjęcia wykonane ręką papieskiego fotografa stanowią znaczną część wystawy, prezentowanej w kościele Krzyża Świętego. Składa się ona z około 60 zdjęć obrazujących to co działo się w Łomży w czerwcu 1991 roku, gdy miasto odwiedzał Ojciec Święty Jan Paweł II.
Arturo Mari, w Watykanie pracował przez 53 lata i fotografował sześciu papieży robiąc im łącznie około 6 milionów zdjęć. Najwięcej zdjęć i czasu spędził z Ojcem Świętym Janem Pawłem II.
- Nie opuściłem nawet dnia. Ja nie mówię o pracy, bo traktuję to jako misję od Boga, którą miałem wykonać - dodawał Mari, podkreślając, że było mu dane przez 27 lat żyć bardzo blisko człowieka świętego.
- Nie było jakiegoś momentu szczególnego, w którym przekonałem się, że to jest święty człowiek. Od samego początku, w wielu różnych sytuacjach, gdzie byłem obecny, podczas spotkań z osobami chorymi, potrzebującymi, On swoją skromnością dawał im całego siebie. Tam można było dostrzec, nie tą zwykłą codzienność, ale świętość. Wielu z tych bardzo chorych ludzi podczas tych spotkań uspokajało i wyciszało się... To było jak spotkanie z wiarą. Trzeba też powiedzieć, że wiele z tych osób zostało uzdrowionych, dlatego też mówię, że to był święty za życia, człowiek boży – dodawał Mari.
Pytany o to czy po tych 27 latach spędzonych z Janem Pawłem II ma odczucie, że nie udało mu się zrobić jakiegoś zdjęcia odpowiada, że takiego odczucia nie ma. Natychmiast jednak dodaje, że najtrudniej było mu robić zdjęcia papieża podczas prywatnych modlitw w jego kaplicy w Watykanie.
- Gdy z głową zanurzoną w dłoniach modlił się „Boże pomóż mi, wspomóż mnie...” nie mogłem robić zdjęć. Wewnętrznie czułem, że nie powinno mnie tu być i wychodziłem. Takich zdjęć jest kilka – może trzy, może cztery... – odpowiadał Mari.