Miłość w kropki
Na wszelki wypadek Elżbieta Banecka (lat 44) schowała tę tajemniczą figurkę do zamrażalnika. Ulepiła ją z plasteliny jej starsza córka Antonina, kiedy była mała. Kochająca matka pomyślała, że zamrożony malutki piesek z nastroszonymi uszkami przetrwa jako pamiątka z dzieciństwa córki. Jednak dwa lata temu wpadła na znacznie śmielszy pomysł. Było to po tym, gdy już zmarł Okej, a ona znów zajrzała do zamrażalnika...
Miły i zabawny Okej to buldożek francuski, ukochany pies całej rodziny. Przetrwał w figurce z plasteliny, na zdjęciach, w rodzinnej anegdocie i w pamięci. A nade wszystko - w sercach tych, których też obdarzył wiernym uczuciem. Stał się pierwszym bohaterem cyklu „Miłość w kropki”, zaś Elżbieta Banecka – pierwszą bohaterką.
- Pomysł na projekt „Miłość w kropki” powstał dwa lata temu i będzie obejmował kilka, a może kilkanaście różnych wystaw, których bohaterowie opowiedzą o sobie i o różnych obliczach miłości – powiedziała znana warszawska artystka podczas wernisażu w łomżyńskiej Galerii Pod Arkadami. - Następna opowieść będzie o reżyserze Piotrze Łazarkiewiczu, z którym się umówiłam na rozmowę, ale nie zdążyliśmy już porozmawiać... Gdy znalazłam w zamrażalniku Okeja z plasteliny, postanowiłam na początek opowiedzieć również o sobie w tym cyklu grafik. W podziemnym aneksie Galerii Pod Arkadami znalazły się grafiki niewielkie, zaś na parterze prace duże, czarno-białe (czy raczej szaro-białe, bo autorka woli odcienie „wielobarwnej” szarości niż nasycone czernie), których głównym motywem jest figurka owego pieska z plasteliny. Towarzyszy mu silny kontrmotyw barwny: intensywnie czerwony kwiat, krwista róża jako symbol miłości. Odwiecznej potędze uczucia towarzyszy niczym cień nietrwałość - tak jak za odwieczną wolą życia podąża cień śmierci. Duże grafiki mają format plakatu. Ich wnętrza wypełniają nieokreślone, zwykle zbudowane ze swobodnych, kolistych albo równoległych pasm przestrzenie. Z jednej strony - tworzą tło dla postaci pieska i róży, z drugiej – wskazują na rozciągły świat poza linią prostokątnych ram obrazu. Ramy ograniczają go tylko pozornie, bo akcja opowieści mogłaby toczyć się równie dobrze poza nimi. To jedna z zalet tych grafik: lekkość wizualna, kolorystyczna i fabularna, przy zachowaniu skondensowanego dramatu. Linie “wewnątrz” są czasem gęste, grube i szorstkie jak powrósło ze słomy. Innym razem - lekkie i zwiewne jak pajęczyna, po której porusza się figurka z plasteliny. Masywność i nieporadność pieska podkreśla rytmiczny i odrobinę nerwowy rytm linii, wśród których może on ponownie ożyć. Wrażenie drgań obrazu staje się silniejsze, gdy pracom przyjrzymy się z bliska: wówczas oprócz figurki dostrzeżemy zgrafizowane zdjęcia psiaka.
- Posłużyłam się wydrukami z plotera, techniką linorytu i drzeworytu oraz technikami własnymi, których nie zdradzę – wyjawia malarka. - Na przykład, czerwony szlak na jednym z obrazów powstał z wzoru wałka do malowania ścian.
Swobodne połączenie nowoczesnego plotera komputerowego ze staroświeckim wałkiem malarskim uzmysławia kolejną cechę cyklu “Miłość w kropki”: przez ażurową ornamentykę przezierają warstwy wspomnień i przypomnień, minionych emocji i dawnych wzruszeń. Artystka nawet żartobliwym tytułem (jak spodnie w paski czy koszula w kratkę) odsyła do codziennych doświadczeń z życia, u którego kresu trwa uparte milczenie przedmiotów. I głucha cisza...
Elżbieta Banecka urodziła się w 1965 r. Mieszka i pracuje w Warszawie, gdzie w 1991 r. ukończyła Akademię Sztuk Pięknych. Wykłada na wydziale sztuki mediów i scenografii ASP oraz grafikę na wydziale architektury Politechniki Warszawskiej. Jest jurorką Międzynarodowego Festiwalu Książki Artystycznej. Uczestniczyła w ponad 200 wystawach zbiorowych w Polsce i na świecie, zdobywając brązowy medal na Triennale Grafiki w Osace (Japonia 1991), Grand Prix w konkursie Grafika Warszawska (2002) i I Nagrodę na Festiwalu Sztuk Pięknych w Warszawie (2006). Dyplom z malarstwa uzyskała w pracowni ASP u wybitnego polskiego artysty prof. Jana Tarasina.
„Miłość w kropki” Elżbiety Baneckiej można podziwiać do początku grudnia w Galerii Pod Arkadami przy Starym Rynku. Wstęp wolny!
Tekst: Mirosław R. Derewońko
Fot.: Robert Sokołowski