Przejdź do treści Przejdź do menu
środa, 18 grudnia 2024 napisz DONOS@

Sławomir Leśniewski w Łomży

Popularny pisarz Sławomir Leśniewski odwiedził Łomżę. W Muzeum Północno-Mazowieckim promował swą najnowszą książkę „Na Moskwę. Polacy na Kremlu w XVII wieku”. Nie zabrakło też innych wątków z wielowiekowej historii Polski, od czasów Piastów do bardziej współczesnych, w tym związanych z regionem, na przykład w czasie powstania listopadowego oraz osobistych wspomnień.

Sławomir Leśniewski jest jednym z najpopularniejszych pisarzy zajmujących się tematyką historyczną oraz niezrównanym popularyzatorem historii, którego styl nie bez powodów porównuje się do samego Pawła Jasienicy. Jego kariera literacka trwa od końca lat 80. – obecnie ma na koncie blisko 40 książek i od lat współpracuje z renomowanym Wydawnictwem Literackim. Nie ogranicza się do jednej epoki, sukcesywnie przybliżając istotne dla historii Polski wydarzenia i postaci, równie chętnie pisząc przy tym o sprawach mniej znanych, a równie ważnych i ciekawych. W minioną sobotę, dzięki środkom celowym, przekazanym przez NEGRESKO spółka z o.o., w sali edukacyjnej Muzeum Północno- Mazowieckiego spotkał się z miłośnikami historii, przybliżając im swoje dokonania i pasje.

- Historia interesowała mnie od całkiem młodych lat – opowiadał Sławomir Leśniewski wspominając, jak ojciec zaszczepił w nim, 5-6-latku, zainteresowania historyczne. - Nie biegałem, nie grałem w piłkę, nie łobuzowałem, tylko rozmawiałem z ojcem o historii i geografii. Dom był pełen książek, stąd te zainteresowania. Pierwsze zdanie książki skreśliłem, mając osiem lat! Jedno zdanie, do którego nigdy więcej nie wróciłem, ale zawsze marzyłem o tym, że kiedyś będę pisać. 

Sławomir Leśniewski pisał też jako 16-latek o piratach karaibskich, ale tej książki również nie ukończył, przerzucając się na poezję. Marzenie o karierze pisarza ziściło się pod koniec lat 80., kiedy jako 28-latek napisał „Marengo 1800”, wydaną w roku 1990 w serii „Historyczne bitwy”. Po niej poszły kolejne, „Wagram 1809”, „Jena i Auerstadt 1806”, „Jerozolima 1099”, „Konstantynopol 1204”, ale też i inne publikacje, jak choćby biografia „Jan Zamoyski”. 

- Było tych książek coraz więcej, ale łączyło się to z malarstwem, bo bardzo dużo rysowałem - wspominał Sławomir Leśniewski. - Poza pracą, poza sportem, poza domowymi sprawami malowane było dla mnie rzeczą szalenie ważną. Nigdy go nie porzuciłem, do tej pory rysuję, maluję - o czym naocznie mogli przekonać się uczestnicy spotkania - ale pisanie książek i artykułów, między innymi do „Polityki”, „Focusa”, „Mówią Wieki” czy „Gazety Wyborczej”, do dodatku „Ale historia”, zajmowało mi coraz więcej czasu.

_MG_7067.JPG

Nastąpił też stopniowy zwrot od tematyki napoleońskiej do szeroko ujętej historii Polski, od czasów Piastów aż do połowy wieku XIX. 

- Temat Napoleona został wyciśnięty, te książki coraz słabiej się sprzedają, Polacy nie chcą już o nim czytać - mówił Sławomir Leśniewski. - Sam napisałem o tym ileś książek, w tym „Napoleoński amok Polaków”, która teraz jest nie do zdobycia, bo nakład się wyczerpał, ale jest szykowane wznowienie. Bohaterami literackimi stali się za to Piastowie i „Drapieżny ród Piastów”, który jest na rynku od ośmiu lat, doczekał się już trzech edycji i w 6,5 roku sprzedało się 25 tysięcy egzemplarzy (kiedy nakład przekraczający trzy tysiące jest już uznawany za bestseller – red.).

Dobrze radzą sobie na rynku również inne książki  Sławomira Leśniewskiego, by wymienić choćby tytuły „Jagiellonowie. Złoto i rdza”, „Krzyżacy. Czarno-biała legenda”, „Kościuszko. Rysa na pomniku?” oraz „Potop. Czas hańby i sławy 1655-1660”. Podczas sobotniego spotkania w muzeum nie zabrakło również dotyczących ich wątków, jak choćby niejednoznacznej oceny bohatera dwóch narodów Tadeusza Kościuszki, którego pisarz wyjątkowo nie lubi, kwestii związanej z tym oraz czy książę Janusz Radziwiłł aby na pewno był zdrajcą, co od czasów Trylogii Sienkiewicza jest uznawane za pewnik. Do tego wybitny wódz i strateg Stefan Czarniecki był jednocześnie okrutnikiem i złodziejem, potrafiącym okradać własnych żołnierzy, a z kolei przyszły król Jan III Sobieski też miał w czasie najazdu szwedzkiego bardzo niechlubną przeszłość, przez wielu historyków celowo pomijaną.

Sporo miejsca w rozmowie pisarza i niżej podpisanego poświęcono również pozycji „Powstanie 1830-1831. Utracone zwycięstwo?”, gdzie już tytuł sugeruje, że powstanie mogło zakończyć się sukcesem, gdyby nie nieudolność dowódców polskiej armii i popełniane przez nich błędy. 

_MG_7045.JPG

- To przykry temat, bo wiadomo, jak to powstanie się zakończyło - opowiadał Sławomir Leśniewski. - Wiadomo, że upadło, ale nie wszyscy wiedzą jaka była rola niektórych wodzów i dowódców, jak oni się zachowywali, jakie były szanse. A były one ogromne, a Łomża jako miasto i miejsce też miała swój udział w powstaniu, bo w maju 1831 roku był tu korpus generała Giełguda, który nawiasem mówiąc fatalnie skończył, bo przy przechodzeniu do Prus dostał kulę od własnego oficera. I w momencie, kiedy armia polska szła na gwardie moskiewskie (bitwa pod Ostrołęką - red), ten korpus został odcięty, a można było go zabrać, powiększyć własne siły i szanse na zwycięstwo. Tymczasem zapomniano o nim, a potem nie było już jak się połączyć i jednostki Giełguda skierowano na Litwę, ale tam powstanie już wygasało i nie miało to większego sensu - 2-3 miesiące wcześniej była szansa na jego podtrzymanie. Ten korpus więc przepadł, tutaj nie pomógł, a Polacy uderzyli na gwardię tak, że są następujące teorie: pierwsza, że Jan Skrzynecki był generałem-idiotą, albo generałem-zdrajcą. Jestem ostry w swoich sądach - może to nie jest najlepsze, bo historyk powinien być bardziej wyważony, ale ja jestem jedynie popularyzatorem i mogę sobie na to pozwolić, żeby bardziej ostro wyrażać swoje oceny. Dlatego ten człowiek był raczej zdrajcą, bo zrobił wszystko, żeby tej rosyjskiej gwardii nie zniszczyć - jest taka ocena, że nie chciał palić za sobą mostów, bo chciał się z Rosjanami dogadać. 

Kolejnym problemem było to, że w Polsce mało kto wierzył, że powstanie może zakończyć się odzyskaniem niepodległości; dlatego, mimo słabości Rosji, posiadania silnej i doskonale wyszkolonej armii, i początkowych sukcesów podczas ofensywy wiosennej, ten zryw nie miał szans powodzenia. - również dlatego, że Polakom brakowało takiego stratega, jak choćby słynny napoleoński marszałek Louis Alexandre Berthier.  

Bestsellerem będzie też najpewniej najnowsza książka Sławomira Leśniewskiego, wydana dwa miesiące temu i doskonale się sprzedająca „Na Moskwę. Polacy na Kremlu w XVII wieku” - kolejna traktująca o wydarzeniach w tym stuleciu, po wydawnictwach poświęconych Sobieskiemu, Chmielnickiemu i potopowi. 

- Wyprawa na Moskwę i my na Kremlu w początku XVII wieku to coś, co dobrze gra w sercach Polaków, szczególnie teraz - mówił Sławomir Leśniewski. - To taka sentymentalna podróż w głąb historii, że potrafiliśmy ten Kreml może nie zdobyć, bo polskie wojska weszły tam nocą, żeby nie rozdrażnić mieszkańców Moskwy. I siedzieliśmy tam ponad dwa lata, w różnych warunkach, bo długie lata w Polsce nie mówiło się i nie pisało, co tam się działo, a działy się rzeczy straszne, bo mówimy o kanibalizmie - ci, którzy wytrzymali na Kremlu zjadali się nawzajem, podobno samych Węgrów zjedzono trzystu. (...) Był nawet cennik na różne części ciała i w tym cenniku głowa ludzka kosztowała tyle, ile głowa gawrona, tak więc ta obecność Polaków na Kremlu tak również wyglądała.

Nie zabrakło też opowieści o łączeniu kariery adwokata, odnoszącego sukcesy w turniejach tenisisty z czasochłonnym pisaniem i malowaniem, co udaje się tylko dzięki wsparciu ze strony małżonki Anny, a do tego osobistych wspomnień, w tym tych z czasów służby wojskowej w Elblągu, kiedy kolegą pisarza był Andrzej Łomża... z Łomży.

Sławomir Leśniewski zapowiedział też swe kolejne wydawnictwa: kontynuację cyklu o Piastach, wznowienie biografii Jana Zamoyskiego oraz plany kolejnych książek, traktujących dla odmiany o historii powszechnej. Ma też w szufladzie dwie gotowe książki, czekające na wydawcę, a do tego 3-4 tematy dotyczące tylko XVII wieku, tak więc interesujących lektur miłośnikom jego twórczości w najbliższych latach na pewno nie zabraknie. 

Plany ma również Muzeum Północno- Mazowieckie: kolejne spotkanie w jego murach odbędzie się 31 stycznia i będzie to kolejna odsłona fotograficzna, „Wrażliwość i wyobraźnia - fotografia Adama Czarniewicza”. 

Wojciech Chamryk

 


 
Zobacz także
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę