Los człowieka za kratami
Na co dzień siedzą w celach zamkniętych. Na przepustki nie wychodzą. Rozrywek - oprócz czterech ścian i patrzenia w sufit - niewiele. Pokutują za grzechy młodości albo za błędy wieku dojrzałego. Niektórzy skończyli 20 lat, inni są po 50-tce. Posiedzą za kratami jeszcze kilka czy kilkanaście lat w Zakładzie Karnym w Czerwonym Borze. Jeden morderca, drugi niedoszły zabójca, trzeci gwałciciel, kolejny to złodziej albo skazany za rozbój. Dwunastu przestępców i... artystka malarka Ivayla Żivkowa.
Dwunastu więźniów ZK Czerwony Bór spotykało się z nią podczas warsztatów artystycznych. Jedna z sal więzienia zamieniła się w pracownię malarską, gdzie dwa razy w tygodniu pod okiem Ivayly i strażnika, a czasem tylko jej samej, sofijskiej artystki wpisanej od 13 lat w pejzaż łomżyńskiej sztuki – sięgali po ołówek, kredkę, pędzel... Doskonalili warsztat twórczy, przygotowując obrazy na wystawę „Człowieczy los”, której wernisaż odbył się w środę, 2 września w Galerii Bonar MDK -DŚT w Łomży.
- Tych dwunastu ludzi na wolności nie wykazywało inicjatywy artystycznej, tylko skłonności przestępcze, za które odsiadują karę pozbawienia wolności – opisuje grupę więźniów, którzy uczestniczyli w warsztatach artystycznych, ppłk Piotr Kondraciuk (lat 44), dyrektor zakładu od jego powstania w 2001 r. - Dzięki Bogu, nic się nie stało, bo sami także mieliśmy obawy z zostawiania 12 groźnych przestępców z kobietą.
Jednak znacznie większe obawy miała kobieta.
- Bałam się, bo wcześniej nigdy w życiu nie byłam w więzieniu, ale przełamałam się po rozmowach z psycholog Martą Perkowską i dałam tym ludziom to, co mogłam dać: czas i serce – opowiadała kilkudziesięciu gościom wernisażu Ivayla. - Wiele razy rozmawialiśmy o ich życiu i o ich podejściu do życia, ale od początku towarzyszył nam dystans, bo w pracowni ani ja nie byłam kobietą, ani oni przestępcami. Wtedy wszyscy byliśmy twórcami.
Prac zza więziennych murów pojawiło się na ścianach Galerii Bonar zaskakująco dużo. Zadziwia ich rozmaitość formalna, wynikająca ze stylu i zróżnicowanych umiejętności autorów. Zastanawia, całkiem zrozumiała, jednorodność i kondensacja tematów. Część stanowią dość nieporadne rysunki, ale jest kilka obrazów na całego. Wszędzie dominują portrety: żon, sióstr, córek... Nie ma tylko ani jednego matki...
- Warsztaty twórcze z panią Ivaylą mają wyraźny wpływ na zachowanie skazanych – zauważa wychowawca Przemysław Worobiej. - Kiedy poświęcają się sztuce, nie są rozdrażnieni, uspokajają się, stają się bardziej skupieni i wyciszeni. Jeden z uczestników warsztatów zaczął tym autentycznie żyć. Zaczął prosić o wcześniejsze wpuszczanie go do pracowni, bo chciał dłużej i więcej malować...
Dwa obrazy tego człowieka – który złożył na nich wyraźny podpis malarski, ale może nie życzyłby sobie publikacji nazwiska – zwracają uwagę nie tylko dojrzałością warsztatu. Z jednego spogląda ze smutkiem poorana zmarszczkami, zadumana twarz starego mężczyzny w okularach... Przy nim niewinna buźka dziewczynki. Kim są starzec i to dziecko dla siebie? Co ich łączy? Albo dzieli...?Drugą bohaterką wernisażu była Michalina Sienkiewicz, łomżyńska polonistka z wieloletnim doświadczeniem, która prowadziła w Zakładzie Karnym warsztaty literackie dla skazanych. Stworzyła program, przybliżający takie tematy jak los człowieka, miłość, przyjaźń i uroda życia, m.in., w literaturze, filmie, muzyce i filozofii. Po każdych zajęciach więźniowie pisali teksty na związane z tą problematyką tematy. Spośród nich polonistka wybrała 25 wierszy, opowiadań i listów, które złożą się na książkę, ilustrowaną pracami z wystawy „Człowieczy los”.
- I w kajdanach można być wolnym, a sztuka najlepiej odzwierciedla tę prawdę – przypomniał Krzysztof Milewski, oficer prasowy ZK w Czerwonym Borze. - Dzięki sztuce, osadzeni potrafią odnaleźć to, co w nich najlepsze...
Mirosław R. Derewońko