XVI Muzyczne Dni w sercach i w pamięci
Jak co roku, komary w parku dworskim cięły niemiłosiernie, ale zgodnie z szesnastoletnią tradycją podczas Wielkiej Gali w Pałacu, kończącej Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża, nie spadła ani kropla deszczu. W pogodny niedzielny wieczór 12 lipca A.D. 2009 artyści sztuki wokalnej z wielkim kunsztem i niesłabnącym od tygodnia zapałem przez dwie i pół godziny wyśpiewywali wspaniałe arie i pieśni. Jak zwykle, dopisała wyrobiona i osłuchana z często trudnym repertuarem łomżyńska (i nie tylko) publiczność, przez tydzień podziwiająca głównie w kościołach popisy blisko 50 śpiewaków i muzyków.
- Jacek Szymański urósł, wyrósł i... nie wymeldował się! – mówił biskup łomżyński Stanisław Stefanek TChr, dziękując po Wielkiej Gali pomysłodawcy i duszy przedsięwzięcia.
Ksiądz biskup zaszczycił obecnością większość koncertów, znajdując po każdym czas na rozmowę z artystami i widzami. Po tygodniu codziennych, żmudnych prób i koncertów Jacek Szymański również promieniał, przepełniony uzasadnioną dumą i... zrozumiałą ulgą, że Muzyczne Dni znowu szczęśliwie dobiegły końca.
Koncert finałowy w parku dworskim rodu Lutosławskich rozpoczął się pomysłowo zaaranżowanym i dziarsko wykonanym Marszem Tureckim W. A. Mozarta. Wykonał go kwartet smyczkowy orkiestry Opery Bałtyckiej z Gdańska: koncertmistrz Halina Jastrzębska (I skrzypce), Anna Jastrzębska (II skrzypce), Joanna Welz (altówka) i Agnieszka Kaszuba (wiolonczela). Gdański kwartet wystąpił równie udanie w miniony poniedziałek, wspomagając kwartet z Warszawy na koncercie fortepianowym łomżyniaków Pawła i Marka Lipskich w kościele Krzyża Św. Wielką Galę uświetniła diva operowa Joanna Cortes (sopran dramatyczny), która pierwszy raz gościła na największym w naszym regionie przeglądzie śpiewu i muzyki klasycznej wysokich lotów.
- Niewiele brakowało, a wyjechałabym wcześniej z powodu przeziębienia – Joanna Cortes, podkreślając, że do wykurowania się w Łomży przekonał ją właśnie Jacek Szymański.
Łomżyńska kuracja poskutkowała, dzięki czemu w finale artystka, śpiewająca sopranem i/lub mezzosopranem w zależności od partii, wykonała porywająco Habanerę z opery „Carmen” G. Bizeta, za co zebrała niezwykle gorące brawa. Ale może jeszcze większymi obdarzyła ją publiczność za arię Lady Makbet z „Makbeta” G. Verdi'ego dzień wcześniej w drozdowskim kościele podczas koncertu pieśni i arii „Bel canto amore mio”. I wówczas, i podczas niedzielnej gali wystąpiły Anna Fabrello (sopran), Beata Koska (mezzosopran), Grzegorz Piotr Kołodziej (baryton), Adam Palka (bas) i Szymon Kobyliński (bas). Na fortepianie towarzyszył im pedagog gdańskiej Akademii Muzycznej prof. Andrzej Nanowski. Do tego ulubieniec publiczności Dariusz Wójcik (bas) wykonał stylowo pieśni żydowskie z towarzyszeniem klarnecisty Wojciecha Czaplińskiego. Kilkaset osób nagrodziło wszystkich rzęsistymi brawami.
- Niewątpliwą rewelacją festiwalu było wystawienie opery Verdiego „Rigoletto” w kościele Krzyża Św. z Florianem Skulskim w roli tytułowej i z Reną Fujii w roli jego córki Gildy - podsumowała tegoroczne Muzyczne Dni muzykolog Elżbieta Leszczyńska, która przed laty uczyła Jacka Szymańskiego, przyszłego tenora solistę Opery Bałtyckiej, w łomżyńskiej szkole muzycznej. - Jacek znakomicie spisał się w roli inscenizatora, reżysera, autora oprawy plastycznej i dyrygującego trudną wykonawczo operą w partiach chóralnych.
Dodajmy, że spiritus movens Muzycznych Dni nie tylko zadbał o ich staranną organizację, ale także z klasą prowadził jako konferansjer i wielokrotnie śpiewał, m.in. podczas koncertu „Marzenie o wolności. W 70. rocznicę wybuchu II wojny światowej” w kościele Krzyża Św. i requiem „Kamienie wołać będą” do poematu Jana Kulki.
- Niech Bóg błogosławi wszystkim, a szczególnie naszym kochanym artystom – życzył ksiądz biskup Stanisław Stefanek TCh kończąc fascynujące i sprawnie poprowadzone Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża. - Bądźcie za rok nie tylko gośćmi, ale i domownikami naszych domów, także Wyższego Seminarium Duchownego.
Mirosław R. Derewońko