Cisza ulotnych chwil i krzyk kontrastami słońca
- Uwielbiam wyjazdy latem nad Morze Bałtyckie z mężem Andrzejem i synkiem Kacprem – wyjawia Justyna Kryszpin-Żmuda, spoglądając na wprost mieniący się od pięknych maków portret swego ukochanego, jasnowłosego pięciolatka. - Lubię na niego spoglądać, a on bardzo lubi rysować, malować i rozkładać zabawki na części.
Mały Kacper o przenikliwym spojrzeniu nurza się w ferii kwiatów, gdy tuż obok ascetyczny święty Szymon ze złożonymi dłońmi w pokorze poświęca się kontemplacji i modlitwie. Ich nad wyraz udane, choć diametralnie różne stylistycznie, fakturalnie i kolorystycznie, portrety zwracają uwagę przy wejściu do Galerii N, gdzie we wtorek, 16 czerwca, odbył się wernisaż malarstwa Justyny Kryszpin-Żmudy. Tradycyjnie do Klubu Garnizonowego przybyło mnóstwo gości, raczących się widokiem różnorodnych obrazów, urokiem rozmów o sztuce i smakiem sękacza, słodyczy oraz wina.
Artystka urodziła się w 1974 r. w Zambrowie, skąd jako trzyletnia dziewczynka przeniosła się z rodzicami do Łomży. W szkole podstawowej nie miała ani głowy, ani czasu do sztuk plastycznych, które dla niej narodziły się dopiero w pracowni MDK-DŚT, od lat prowadzonej przez Annę Bureś. Justyna Kryszpin-Żmuda była wówczas uczennicą Technikum Weterynaryjnego w Łomży, po którym ukończyła Wydział Artystyczny UMCS w Lublinie. Dyplom obroniła w 2000 r. w pracowni malarstwa prof. Mieczysława Hermana i wkrótce potem podjęła pracę jako instruktorka plastyki Regionalnego Ośrodka Kultury w Łomży. Na wystawie w Galerii N zjawiło się kilkanaścioro spośród jej 50 aktualnych wychowanków. A że czas mknie nieubłaganie, niektórzy z adeptów do niedawna chodzili do przedszkola, inni wkrótce wybiorą się na studia. I jedni, i drudzy z sympatią podchodzili do swej Mistrzyni, aby pogratulować ciekawej wystawy.
Oprócz portretów swego syna i świętego, malarka w Galerii N nie pokazała obrazów, których bohaterami byliby ludzie. Na płótnach Kryszpin-Żmudy, pracowicie i hojnie pokrytych farbami olejnymi lub akrylem, wszechobecna jest... nieobecność człowieka. Jego brak odczuwamy zarówno przy trywialnym płocie z żerdzi na pastwisku, wśród romantycznych łodzi z opuszczonymi żaglami nad morzem czy w tajemniczych zaroślach na brzegu jeziora. Malarka w pejzażach posługuje się typową dla impresjonistów grą chybotliwymi plamkami światła lub ulubionymi przez kolorystów „uderzeniami” mocnych, intensywnych barw. Obie metody przynoszą interesujący efekt: pierwsza sprawia, że obraz z każdej odległości drga zaskakującymi powidokami, druga – że nabiera głębi i mocy oddziaływania.
Zasłużona kurator licznych wystaw i plenerów Galerii N Teresa Matuszelańska w ilustrowanym reprodukcjami folderze wystawy posłużyła się trafnym skrótem na temat twórczości Justyny Kryszpin-Żmudy: „Jej malarstwo uwrażliwia na piękno otaczającego świata oraz pozwala dostrzec niepowtarzalną ulotność chwili, barwi światło codziennych dni, a czasami krzyczy kontrastami słońca”.
Mirosław R. Derewońko