Wodził ślepiami jak krokodyl...
A urodził się na mazowszańskiej ziemi w Kleszewie k. Pułtuska. Ojciec był katolikiem, zaś matka - protestantką. W jego żyłach płynie krew polska, niemiecka i włoska. Razem z wieczornym pacierzem jako trzylatek głosił patriotyczne wyznanie: „Kto ty jesteś? - Polak mały. - Jaki znak twój? - Orzeł biały...” Po wielu, wielu latach napisał w autobiografii pod znamiennym tytułem „Autolustracja”: „Wydawać by się mogło, że urodziłem się gotowym Europejczykiem”. Czas pokazał, że to nie było złudzenie.
Kiedy Krzysztof Rau (lat 72) miał dziesięć lat, dowiedział się, że wyczekiwany przez całą wojnę ojciec do domu nie wróci. Po wyjściu z obozu jenieckiego dla polskich oficerów – wybrał Zachód. Jakiś oficer przywiózł żonie i synowi dwie walizy, w których m.in. były pisane przez nich podczas okupacji do męża i taty listy.
Po z górą 40 latach - w 1989 roku, gdy Polska znów odzyskała niepodległość – okazało się, dlaczego ojciec nie wracał. Był oficerem tajnego kontrwywiadu wojskowego II Rzeczpospolitej. Po sowieckim „wyzwoleniu” kraju nad Wisłą nie ujawniał się z obawy o los syna, żony i krewnych...
W przeddzień Międzynarodowego Dnia Teatru Krzysztof Rau odwiedził Łomżę. Anna Jakubowska zaprosiła wybitnego aktora, reżysera i pedagoga do swego Salonu Sztuk, który od ponad sześciu lat prowadzi w domu przy ul. Makowej. W czwartek, 26 marca A.D. 2009 wśród gości, rzecz jasna, królowali artyści łomżyńskiego Teatru Lalki i Aktora - dyrektor i reżyser Jarosław Antoniuk i słudzy Melpomeny: Eliza Mieleszkiewicz, Zdzisław Rej i Tomasz Rynkowski. Wspomnienia płynęły wartko jak dni w kalendarzu i barwnie jak premiery na afiszach.
- Nie policzyłem, ile spektakli wyreżyserowałem – przyznaje Krzysztof Rau, który od początku lat 60. związał się ze sceną lalkarską w Białymstoku, gdzie w latach 1969 – 1989 był dyrektorem Białostockiego Teatru Lalek i założył wydział lalkarski Akademii Teatralnej w roku 1974, którym kierował do 1993 r. - Na pewno tych sztuk było sporo ponad pięćdziesiąt, ale mniej niż sto.
Wśród dokonań teatralnych Krzysztofa Raua jest też premiera w 2007 r. w Łomży. Była to „Baśń o dwóch nieustraszonych rycerzach” Jana Ośnicy, do której scenografię zaprojektował Mikołaj Malesza, a muzykę skomponował Bogdan Szczepański. Drugim znaczącym epizodem łomżyńskim jest zasiadanie rok później w jury Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego WALIZKA. A teraz: spotkanie w Salonie Sztuk, którego gospodyni Anna Jakubowska częstowała rozbawionych gości herbatami o egzotycznych smakach i aromatycznym czerwonym winem oraz obdarowała autora zbioru wspomnień „Autolustracja” fantazyjnym różowym piórem z osadzonym w nim długopisem.
- Chciałam, żeby Krzysztof Rau dostał ode mnie w prezencie coś, co kojarzy się trochę teatralnie, a trochę pisarsko – wyjaśniła z wdziękiem i uroczym uśmiechem.
Powodów do uśmiechu mieliśmy co niemiara. Jednak jeszcze nie wtedy, gdy dowiedzieliśmy się, że po półtora roku działania w podziemnym harcerstwie bydgoskim Krzysztof Rau był noc, dzień i noc przesłuchiwany przez ubeków w 1952 r. Za to, że na maszynie pisał nielegalne ulotki i „wywrotową” gazetkę, że zamalowywał gabloty Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, że zrywał propagandowe plakaty. Przesłuchujący mieli ulubione zajęcie: przeładowywanie pistoletu i zabawę nabojami oraz przystawianie lufy do głowy 15-latka. Nie do uśmiechu nam było, gdy chłopak wylądował potem w schronisku dla nieletnich z kryminalistami. Ani wtedy, gdy w mrocznym karcerze stał po kostki w wodzie...
Krzysztof Rau próbował studiować prawo w Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, potem dla zarobku nosił kartony w hurtowni obuwia i kisił ogórki we Wrocławiu: „Zdarza się, że po tygodniu o herbacie czuję zapach chleba, choć nie ma w pobliżu żądnej piekarni...”. Po powrocie do Poznania poznaje Teatr Marcinek, który w sezonie 1959/60 prowadzi Joanna Piekarska: „W teatrze poczułem się człowiekiem wolnym”. Gra wkrótce potem w gdańskim Teatrze Miniatura, gdzie reżyseruje niezapomniany Władysław Jarema. To właśnie od przyszłego twórcy słynnego Teatru Groteska w Krakowie Krzysztof Rau usłyszał podczas jednej z prób pytanie, czy był kiedyś w ZOO. I czy widział krokodyla, bo wodzi ślepiami jak krokodyl.
Zatem możemy wrócić do uśmiechu. Optymizm wraca, opatrzność czuwa: zostawszy dyrektorem BTL Joanna Piekarska proponuje Krzysztofowi Rau'owi pracę w Białymstoku. Trzeba było kilku dziesięcioleci, żeby na wydziale lalkarskim Akademii Teatralnej pojawili się studenci XXI wieku.
- Byłem dla wielu moich studentów z Łomży krzywym zwierciadłem, w którym mogli oglądać się do woli – mówi Krzysztof Rau i jednym tchem wymienia najciekawsze osobowości ostatnich lat.
Aktor Piotr Domalewski: „Bardzo lubiłem pracę z Piotrem. Świetny jako człowiek i aktywny jako aktor. Dał się już poznać w kraju, występując w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu i teraz w Teatrze Roma w Warszawie”.
Reżyser Andrzej Frankiewicz: „Utalentowany student! Bardzo inteligentny, z dużą wrażliwością i pomysłami na piękne rozwiązania sceniczne”.
Aktorka Paulina Lenart: „Żywioł! Spontaniczny typ aktorski, radosna i pełna życia”.
Reżyser Jacek Malinowski: „Bardzo zdolny i skromny. Wydaje mi się, że trochę jak na reżysera nieśmiały... Ale niedawno został dyrektorem artystycznym Teatru Maska w Rzeszowie i należą mu się gratulacje!”
Gratulacje w Międzynarodowym Dniu Teatru należą się również ich Profesorowi, który w Polsce przyjaźnił się z wielkimi artystami sceny: Janem Wilkowskim i Tadeuszem Łomnickim, a ponad 40 lat temu w Teatrze na Tagance w Moskwie poznał rosyjskiego barda Włodzimierza Wysockiego i reżysera Jurija Lubimowa, który poświęcił Włodzimierzowu Majakowskiemu spektakl „Posłuchajcie”.
Mirosław R. Derewońko
fot.Marek Maliszewski/4lomza.pl