Szeherezada z Bagdadu w Łomży
Strzeliste, złociste minarety i uroczyste pozdrowienie „Selam Alejkum”, jakim witają się przekupki na perskim bazarze z klientami i... widzami w teatrze, rozpoczynają „Opowieści tysiąca i jednej nocy”, które wyreżyserował 66-letni chorwacki reżyser Pero Mioc. Wczoraj Teatr Lalki i Aktora w Łomży wystawił jubileuszową premierę. To już 50. sztuka w historii liczącej 22 lata sceny.
Główną postacią jest Szeherezada, którą z animuszem gra Bogumiła Wierzchowska-Gosk, będąca cierpliwą słuchaczką opowieści porywczego Aladyna ( w tej roli Zdzisław Rej), sklerotycznego Ali Baby (Marek Janik) i znerwicowanego Sindbada (Tomasz Rynkowski). Szkopuł – i zarazem koncept sztuki – polega na tym, że znani na całym świecie bohaterowie są już starcami. Kanwą stanowią dzień w dzień opowiadane przez nich przygody, a motorem napędowym spektaklu – pułapki pamięci i mimowolna chęć „przywłaszczenia” sobie historii, której bohaterem jest ktoś zupełnie inny. W ten sposób Aladyn myśli, że rozbójników trzymających skarby w Sezamie było 30, Ali Baba – że 50, zaś Sindbad odnajduje lampę z duchem spełniającym życzenia właściciela wśród swoich przygód. Komedia omyłek i rejwach towarzyszący sporom staruszków, których godzi wyrozumiała Szeherezada, bawią i dzieci, i dorosłych.
Starszych bardziej jednak pochłonie śledzenie zabawnych perypetii sklerotycznych staruszków, z kolei młodszych widzów wprawi w podziw nieoczekiwana powstawanie z owoców i warzyw kolejnych postaci, których jest w sztuce 22. Przecież chciwy i próżny Sułtan może mieć głowę z dyni, a Księżniczka z kwitnącego słonecznika. Podobnie z pomysłowym użyciem przedmiotów: kosz na owoce może stać przy straganie, potem kołysać się jak okręt na morzu, aby w końcu wydawać się wyspą i zamienić w grzbiet wieloryba, zaś groźna Żmija (Marzanna Gawrych) przyda się jako lina okrętowa.
Tej technice przeistaczania postaci i przedmiotów udanie towarzyszy gra światłem i pionowymi, szerokimi płachtami, zamieniającymi się we wnętrze skarbca czy olbrzymie pałace. Duża w tym zasługa scenografa Przemysława Karwowskiego i pracowni plastyczno-technicznej TLiA, kierowanej przez Ewę Filochowską-Karwowską.
Dlatego dużo zasłużonych pochwał pod ich adresem wygłosił po premierze reżyser Pero Mioc, mający na koncie ponad 40 premier w teatrach lalkowych, a pewnie z trzy razy tyle w dramatycznych. W wywiadzie dla 4lomza.pl powiedział, że taki ogrom pracy w innych teatrach zająłby przynajmniej trzy miesiące.
Najsłabszą częścią „Opowieści tysiąca i jednej nocy” jest muzyka, w takt której bohaterowie tańczą i pląsają w układach choreograficznych Przemysława Grządzieli. Wprawdzie melodie pochodzą z kręgu innego niż słowiański, ale kompozytor Bogdan Szczepański sięgnął po popularne motywy rodem z Grecji i Bałkanów, a nawet... Bregovica! Łatwo wpadały w ucho, lecz nie znalazły uznania u publiczności oczekującej od doświadczonego twórcy więcej inwencji własnej.
Miejmy nadzieję, że wesołe widowisko, w którym stragan z baśniowego arabskiego bazaru krąży po scenie jak platforma czarów iluzjonisty Davida Copperfielda, w miarę oswajania się aktorów z nowymi rolami okaże się trafioną pozycją we właśnie rozpoczętym sezonie artystycznym.
Mirosław R. Derewońko