Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 30 grudnia 2024 napisz DONOS@

Pokonał rowerem 1022 kilometry

Jechał rowerem dzień i noc. Przez 52 i pół godziny pokonał aż 1022 kilometry dróg, od Świnoujścia nad Bałtykiem do Ustrzyk Górnych w Bieszczadach. Jechał w słońcu i upale, a ponad 20 godzin - w porywach wichury i strugach deszczu, który zalewał oczy i rower do steru. Wkoło dudniły potężne grzmoty, a błyskawice przelatywały nad głową, tak że nocą było jasno jak w dzień. - Mogłem mieć lepszy czas o 4 godziny, gdyby nie przeciwności losu na trasie - opowiada Robert Kwiatkowski, 54-letni kolarz ultramaratoński z Jeziorka niedaleko Łomży, który po raz 2. zmierzył się z ok. 400-oma uczestnikami wyścigu Bałtyk Bieszczady Tour. Dotarło ponad 300. - Na mecie wszyscy mówią, że to ostatni raz, nigdy więcej, ale jak odetchniemy, to po 2-3 godzinach planujemy następny wyścig. Taki wysiłek jest mi potrzebny do szczęścia, mimo że było bardzo ciężko emocjonalnie, aby się nie poddać, i fizycznie, kiedy w lewym kolanie odczuwałem straszny ból, że kręciłem tylko jedną nogą.

Pan Robert ma pseudonim: Kwiatek i Tato Kwiato. 54-latek pracuje jako operator linii produkcyjnej styropianu w Firmie Sonarol w Jedwabnem. Nieraz do Łomży dojeżdża rowerem. Ma żonę, córkę i syna, uprawiających sporty, wspierających, pomagających mu i kibicujących. Kolarz ma 5 rowerów do treningów i wyczynów. Dwa lata temu pokonał 1036 km znad morza do gór przez 56 godzin bez snu. Syn Damian jest dumny z wyniku ojca - 52:30:59. - Wymagający wyścig ze Świnoujścia do Ustrzyk Górnych był walką o zajęcie jak najlepszego miejsca i poprawę czasu z 2020 r., co tacie się udało o 3 i pół godziny - cieszy się syn, nauczyciel wf.

- Przede wszystkim, ten człowiek toczył bój z własnymi słabościami i nieprzewidzianymi przeciwnościami losu. Dwie godziny straty w serwisie z powodu pękniętej szprychy, porywisty deszcz i wiatr na trasie, dokuczliwy ból w lewym kolanie, ból ramion, wszystkiego... Mimo to, dał radę! Ludzie często próbują naśladować gwiazdy ze świata sportu, sceny, telewizji. Ja mam to szczęście, że moja motywacja jest tuż za ścianą i jest to mój tata!

Wiara i lemondki
11-letnią przygodę z ultramaratonami zaczął przypadek: kolega zaprosił go na wycieczkę na długim dystansie, drugi zapisał na wyścig MTB, trzeciemu zbrakło zawodnika i wziął do drużyny Kwiatka.  - Kiedy sam na trudnej trasie tracę wiarę w siebie, to przypominam sobie, że przecież jest ktoś, kto we mnie zawsze wierzy: żona, dzieci, koledzy i kibice - uchyla rąbka tajemnicy, jak wytrwać ponad 1000 km w drodze rowerem. Nadzieja kibiców dodaje pewności, energii i sił do pokonania słabości. Nastrój poprawiają budzące otuchę smsy od bliskich i dalszych ludzi.

Wystartował w sobotę o godz. 7. 15 przy ujściu Świny, gdzie cumuje prom Bielik. Miał pierwszą awarię na samym początku touru po około 80 km w okolicy Płotów: pękła szprycha w tylnym kole. Scentrowane, ocierało o widelec mocno, że jechało się jak na hamulcu i trzeba było szukać serwisu w Drawsku Pomorskim. Pech za Drawskiem - złapał gumę, ale w 5 minut zmienił dętkę i dalej jazda. Za Sandomierzem pękła druga szprycha w tylnym kole, lecz kolega Marcin z Częstochowy wycentrował koło i przymocował drut szprychy do sąsiadki. Awarie zabierają czas, psują nerwy i wybijają z rytmu intensywnego wysiłku. W czasie jazdy przydają się lemondki, poziome podpórki na łokcie. Kolarz jest bardziej pochylony w kierunku steru, ma sylwetkę bardziej opływową. Pozwala to odpoczywać dłoniom i nadgarstkom, rozluźnia przedramiona i ramiona bez utraty prędkości. Zdaniem Kwiatka, warto się tak poświęcać: jednym ultramaratonem z morza do gór awansował w Pucharze Polski z 29. miejsca na 23. pozycję.

Lubi adrenalinę
Zawodnicy na dwa, trzy dni jazdy po drogach gminnych, powiatowych i wojewódzkich wyruszają w grupach startowych po 6 osób co 5 minut, na co wpływa ich dorobek punktowy, żeby poziom był porównywalny. Po 52 i pół godzinie jazdy z przerwą na potrzeby fizjologiczne (doliczaną do czasu) najbardziej Kwiatka rozbolały: lewe kolano (pamiątka wypadku sprzed lat) i poobcierane pośladki, że z trudem pieszo się poruszał. Kolarz powtarza, że mógł mieć czas lepszy o 4 godziny, gdyby nie awarie, szukanie serwisu, jazda w deszczach i ulewach z metrowymi falami wody, jak na rondzie w Nakle nad Notecią.

- Mam plan za 2 lata przejechać w 45 godzin, bo jestem w dobrej formie - mówi Robert Kwiatkowski. - Chcę sobie też udowodnić, że w moim wieku nadal można z powodzeniem jeździć sportowo. Lubię adrenalinę, treningi i podnoszenie kwalifikacji. To łączy się z przyjaźniami z kolegami. Jestem zdrów jak ryba. Kręgosłup mnie pobolewa, ale nie kiedy wsiądę na rower. Mój lekarz rodzinny chodzi ze mną na siłownię, ćwiczy i mówi, że na pasję nie ma lekarstwa. Córka jest lekarzem: też powtarza, że taty nie wykończy normalna choroba, co potwierdziły badania kliniczne.

Rady Kwiatka
Podjazdy na trasach w stronę gór za Starachowicami stawały się coraz bardziej strome. - Senatorska w Łomży ma 10% nachylenia, to tam jest 20%, jakbym zsiadł z roweru, tobym nie wsiadł, jechało się 5 km na godzinę - opisuje trudy jazdy w terenie sportowiec. Kręcąc jedną, prawą nogą jechał w poniedziałek przed południem do mety Ustrzyki, gdzie żona Ewa przywitała bohatera szampanem. 

Aby wytrwać, trzeba mało jeść i dużo pić. Kwiatek w upale może wypić 50 l płynów: izotoniki i na punktach kontrolnych wodę. Kondycję buduje treningami, nie zważając na pogodę i temperatury w dzień i w nocy. Uczy organizm wysiłku bez zegara biologicznego. Radzi jeść kasze, płatki owsiane, makarony i ryże. Wozi z sobą batony i landrynki, ażeby szybko wzmocnić się dostarczeniem cukru. W 2022 r. startował w maratonach kolarskich po drogach i bezdrożach w Augustowie, Zambrowie, Wysokiem Mazowieckiem i ultramaratonie 610 km Pierścień Tysiąca Jezior na Warmii i Mazurach. Damian wyjaśnia, że kolarz ultramaratoński musi mieć kilometraż, noga musi "podawać", pracować na dobrym poziomie wytrenowania. Służą temu jazdy treningowe od 100 do 300 km i ćwiczenia w siłowni, gdzie wzmacnia nogi, biodra, brzuch i barki. Robert Kwiatkowski zapewnia, że satysfakcja jest dlań ważniejsza od nagród, podium i sławy. Marzy o wyścigu wokół Polski 3 600 km w 12 dni.

Mirosław R. Derewońko

tel.  red.  696  145 146

 

Pokonał 1008 kilometrów przez 56 godzin bez snu


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę