Różnić się pięknie
Wspaniałe w naturze, przydatne w swoim drugim życiu, dziś dożywają w roli drewna na domy rodzinne. Odwieczne schronisko różnorodnych istot żywych, spiżarnie i fabryki tlenu, płaszcz na żar słońca i zabójczą ulewę, oaza mikroklimatu i magazyn wody pitnej, kojąca zieleń. Człowiek dostał długi czas na pożegnanie ostatnich drzew: czego się nauczył? Raczej słabo chronił przyrodę-żywicielkę, dopuścił do krótkowzrocznego ograniczenia Puszcz, zmniejszał czas dorastania drzew i nawet ich trwanie w postaci drewna zamieniał na pierwszeństwo betonu. Ciekawy jest szacunek Norwegów do tradycyjnego budownictwa z drewna. Czy zdumiewająco wyróżniająca się chata kurpiowska przetrwa w oryginalnym kształcie? Co jeszcze ustanowimy dla lepszej ochrony, by nie dopuścić do losu ostatniego tura „pod królewską ochroną”? Oby ostatnie drzewo nie zostało spalone dla chwilowego ciepła. Czy miłość ludzi do plastiku i różnych sztuczności długo rozkładających się, będzie ostatnim akordem pożegnania? Przyzwyczajenia drugą naturą: śmieci przemysłowe rzucane są pod nogi w bezmyślnej nadziei, że się rozpuszczą równie szybko jak organiczne odpady. Bogacz w klimatyzowanej jaskini też nie czuje odpowiedzialności za obłąkany pęd niewolnika, dla kilku srebrników więcej podpalającego składowiska odpadów. Dlaczego tak mało foto-pułapek i detektywów z dronami? Toksyczne opary? Zamiast pokazowego ukarania winnych - łatwiej rozdać darmowe maseczki. Zmuszeni egzystować w martwych, szkodliwych dla zdrowia prefabrykatach, oszukujemy skrzywioną psychikę rozpylaniem chemicznego „zapachu lasu”. Dlaczego nie stworzono mody na odnawianie drewnianych domów? W drewnianych chatach Ojców oddychaliśmy olejkami żywicznymi i całą gamą naturalnych „plusów dodatnich” wg słów „ujemnego minusowo” klasyka. Zbyt rzadko obok nowych domów, zostają stare, piękne chaty rodzinne: jako zaczątek biznesu agroturystycznego lub choćby domek letniskowy, dla zregenerowania zdrowia i psychiki, poczucia więzi z lokalną tradycją. Może zdarzą się rekonstrukcje wysiłkiem wspólnoty, jako wizytówka wsi, magnes turystyczny na pokaz odnowione chaty, póki są fachowcy-cieśle? Nad utrzymaniem łączności z tradycją czuwają muzea. Jak postąpią nasze dzieci i wnuki? W przypowieści kurpiowskiej, wg A. Chętnika (cyt. z pamięci): ojciec z synem wywieźli niedołężnego, więc nieprzydatnego w chacie dziadka, wózkiem tzw. samociążkiem do lasu, zostawili, wracają … nagle synek woła:- "Tato, tak nie można!" Ojciec wzruszony „-No, synek czegoś się nauczył” a wnuczek: Wróćmy po wózek, jeszcze się przyda!".. Ile pochylonych ze starości chat już potraktowano tak samo? Bo przecież nic się „nie przydaje” z drewnianego domu: do betonowej nowości nie pasują ozdobne „koruny” nadokienne z orłami lub rzeźbione „nadedrzwionka”, ani w różnym stylu mieniące się ozdobne szczyty chat. Gdy na starość wnuczek zatęskni do przywrócenia kształtu rodzinnej chaty, zostanie mu rekonstrukcji z fotografii? Dobre i to, będzie oryginalny na osiedlu jednakowych domków wg wzoru Unii Europejskiej...