Dwa dni z tangiem w Hali Kultury
Koncert „Tango i cztery pory roku… w Buenos Aires” Andrysek Tango Quintette zakończył cykl wydarzeń festiwalu Podlasie Slow Fest by Łomża w Hali Kultury. Pod hasłem „Tango Days” odbyła się tam projekcja filmu „Ostatnie tango”, warsztaty taneczne dla początkujących i wspomniany koncert. Cieszyły się one bardzo dużym zainteresowaniem - wszystkie bezpłatne wejściówki rozeszły się błyskawicznie.
Tegoroczny Podlasie Slow Fest by Łomża, powracający po dwuletniej przerwie, odbywał się w Narewce, Supraślu i Łomży. Jego łomżyńska odsłona trafiła do miejskiej Hali Kultury, to jest miejsca dla takich inicjatyw wymarzonego; nie tylko z racji możliwości technicznych, ale też kompetencji i zaangażowania pracujących w niej osób.
- Cieszy mnie, że Hala Kultury działa zgodnie z jej przeznaczeniem, że rozwija się dynamicznie w kierunku takim, jaki został jej określony - podkreślał kierownik obiektu Rafał Krasucki, dodając, że celem jest ciągłe poszerzanie oferty kulturalnej i realizowanie różnorodnych i wartościowych działań, adresowanych do różnych grup wiekowych.
Potwierdzał to również Piotr Domagała, nie tylko organizator festiwalu z ramienia Stowarzyszenia Dalapenia, ale też wyśmienity gitarzysta jazzowy, znany łomżyńskim melomanom z koncertu zagranego z Martinem Weselym przed niespełna dwoma laty w MDK-DŚT. A skoro ktoś taki odpowiadał za festiwalowy program, to nic dziwnego, że nie brakowało w nim również wydarzeń muzycznych. Łomżyńska odsłona Podlasie Slow Fest stała więc pod znakiem tanga, a jej finałowym akcentem były niedzielne warsztaty „Słucham rzeki: miasto” na bulwarach.
Weekend z tangiem rozpoczęła w w piątkowy wieczór emisja filmu „Ostatnie tango” w reżyserii Germana Krala. Niemal komplet widzów (rozeszło się 160 wejściówek) oglądał w Hali Kultury jedyną w swoim rodzaju opowieść o życiu i karierze tancerzy Maríi Nieves Rego i Juana Carlosa Copesa, najsłynniejszej pary w historii argentyńskiego tanga, których przez dekady nierozerwalnie łączyły miłość i nienawiść.
Sobotnie warsztaty tanga dla początkujących też cieszyły się zainteresowaniem, chociaż ostatecznie z udziału zrezygnowało aż 10 par. Pozostało jednak kilkanaścioro tancerzy, którzy pod okiem instruktorów przez cztery godziny poznawali różne kroki i figury, dzięki czemu pod koniec zajęć mogli śmiało powiedzieć, że ich poziom umiejętności w tym zakresie poprawił się znacząco.
Finałem cyklu dwudniowych wydarzeń w Hali Kultury był niedzielny koncert Koncert „Tango i cztery pory roku… w Buenos Aires” Andrysek Tango Quintette. Cieszył się on równie dużym zainteresowaniem i 160 kolejnych wejściówek szybko trafiło do miłośników muzyki.
Ma to niewątpliwy związek z faktem, że muzyka akordeonowa cieszy się w Łomży sporym powodzeniem: nie tylko w kontekście dokonań lokalnych artystów, takich jak Piotr Komorowski czy Michał Olchowik, ale też koncertom Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego, regularnie zapraszającej wybitnych wirtuozów Klaudiusza Barana, Wiesława Prządkę i Marcina Wyrostka. Do ich grona można też śmiało zaliczyć Marka Andryska, utytułowanego solistę i lidera Andrysek Tango Quintette, złożonego z muzyków związanych z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia w Katowicach. Muzycy zaprezentowali program „Tango i cztery pory roku… w Buenos Aires”, złożony z utworów Astora Piazzolli (1921- 1992), twórcy stylu tango nuevo, legendarnego kompozytora i bandoneonisty. Jego kompozytorski dorobek jest bardzo różnorodny, obejmując nie tylko przebojowe tematy w rodzaju znanego wszystkim „Oblivion”, ale też dłuższe, rozbudowane kompozycje, tak jak czteroczęściowa, trwająca ponad 25 minut i wieńcząca koncert „Estaciones Porteñas”, czyli „Cztery pory roku w Buenos Aires”. Zespół zaprezentował się w składzie typowym dla stylu tango nuevo: lider grał na akordeonie, Ewa Andruszkiewicz na skrzypcach, Piotr Kopiński na pianinie, Marek Nosal na gitarze, a Łukasz Bebłot na kontrabasie. Muzycy imponowali techniczną maestrią i zgraniem, nadając przy tym niektórym utworom iście jazzową, mimo trzymania się nutowego zapisu, interpretacyjną swobodę. Spore wrażenie na publiczności zrobił też tryptyk „Milonga del Angel/Muerte del Angel/Resurrection del Angel”, a program krótszego tym razem występu, z racji problemów zdrowotnych lidera, dopełniły „Michelangelo '70” i „Nuestro Tiempo”. Jak jednak podkreślali po koncercie słuchacze, czasem lepszy jest niedosyt niż przesyt, nawet jeśli tym razem zabrakło ponadczasowego „Libertango” czy „Tango del Diablo”.
Wojciech Chamryk