Ponad 50 ziemianek odkryli archeolodzy w obozie leśnym
Od ponad 3 miesięcy odbywają się wykopaliska archeologiczne na terenach, przygotowywanych pod budowanie trasy Via Baltica w okolicach Łomży. Pomimo że rozwiązano umowę z wykonawcą planowanego odcinka obwodnicy miasta od Kisielnicy w kierunku Ostrołęki, ekipa Archeologicznej Pracowni Badawczej Thor z Gniezna pracowała dzień w dzień, i to ciężko, w ponad 30-stopniowych upałach, na zlecenie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Widomym efektem stało się odkrycie ponad 50 ziemianek obozu leśnego, założonego przez Rosjan w czasie I wojny światowej. O wiele plastyczniej niż słowa ukażą krajobrazy prawie księżycowe zdjęcia Marka Maliszewskiego.
Pracami badawczymi kieruje archeolog Michał Dziób z APB Thor. Absolwent UMK w Toruniu od ponad 20 lat zajmuje się zawodowo archeologią. Ekipa wykopaliskowa pracuje na obszarze około 5 hektarów piaszczystego terenu. Tak zwany obóz leśny zajmuje około hektara, mniej więcej 100 na 70 metrów. Ponad 100 lat temu najprawdopodobniej został ulokowany na polu lub łące, być może, z zagajnikiem, który przez dziesiątki lat stawał się dzisiejszym lasem. Lasem, po którego wycięciu i wykarczowaniu odsłoniła się przestrzeń do poprowadzenia robót budowlanych przez drogowców. Jednakże wcześniej archeolodzy muszą przebadać, co znajduje się zarówno na powierzchni, jak i w pełnym tajemnic wnętrzu ziemi północno-wschodniego Mazowsza (dziś województwo podlaskie).
Rok 1915 na Ziemi Łomżyńskiej
Odkryte, niewykopane ziemianki, z zewnątrz prezentują się jako ciemnobrązowe i czarne plamy na jasnozłotym piasku. Mają w większości dość podobny, regularny kształt i wymiary: około 5 metrów na 2 do 3 metrów. Przez robotników z APB Thor są sukcesywnie odsłaniane, przez co okazuje się, że zwykle mają głębokość około półtora metra. Znajdowane są gdzieniegdzie resztki zmurszałych desek i słupów szalunkowych, wskazujące, że wnętrze ziemianki było od góry ochronione dachem dla osłony przed deszczem, śniegiem i zwierzętami. Na ziemi, w środku, wykładano podłogę słomą, dla zabezpieczenia wnętrza przed piaskiem i błotem. Świadczą o tym resztki źdźbeł na kartonikach pudełek wielkości męskiej dłoni. Mieściły one, ale i mieszczą - bo archeolodzy znaleźli dziesiątki nierozpakowanych paczek - tak zwane łódki na naboje. W jednym pudełku znajdują się 3 łódki po 5 nabojów, czyli 15 nabojów. Oprócz tego, milcząca ponad 100 lat ziemia odsłoniła setki metalowych kulek (wielkości śliwki mirabelka) ze szrapneli, tj. pocisków artyleryjskich. Wszystko wskazuje na to, że natrafiono na zaplecze frontu, gdzie zlokalizowano magazyny amunicji.
Zdaniem kierownika wykopalisk Michała Dzioba, nie jest to pozostałość obozu, gdzie mogła stacjonować duża jednostka wojskowa, choć znajdowane także są: menażki, łyżki, widelce i noże. Od strony wschodniej granicy obozu, i zapewne dookoła, biegnie około półtorametrowej szerokości transzeja okopów, pozwalająca pilnującym składów amunicji żołnierzom ukryć się przed nieprzyjacielskim ostrzałem. Być może, obóz - "arsenał" na zapleczu linii frontowej podczas ofensywy w pośpiechu Rosjanie opuścili, kiedy od strony Ostrołęki nacierała silna armia niemiecka. Przypomnijmy, że w czasie 1. wojny światowej (1914-1918 ) Polska nie istniała na mapach świata od 1795 r., czyli trzeciego rozbioru przez Rosję, Prusy i Austro-Węgry. Dlatego w szeregach armii rosyjskiej i niemieckiej walczyli przeciwko sobie Polacy, wcieleni do armii jednego i drugiego mocarstwa zaborców.
- Na naszych terenach działania militarne w okresie I wojny światowej odbywały się tylko w 1915 r. - precyzuje Sławomir Zgrzywa, znany historyk Łomżyńskiego Towarzystwa Naukowego imienia Wagów. - Linia frontu początkowo stała powyżej Narwi na wysokości Stawisk i Jedwabnego, natomiast w połowie 1915 roku od Prus Wschodnich i Ostrołęki ruszyło natarcie armii niemieckiej, którzy zajęli Łomżę do listopada 1918 r.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
Fot. Marek Maliszewski