Impresja
Jak okiem sięgnąć płaszczyzna pól zniewala wzrok.
Równina Kurpiowska ciągnie się w nieskończoność.
Łagodność krajobrazu jawi się wieczną ciszą i spokojem.
Czekam, kiedy przebiegnie zając, kiedy zakwili ptak
ukryty w miedzy. Gdzieniegdzie przysiadła grupka drzew.
Jakiś krzew wybrzuszający się w oku jakby od niechcenia
i błotne drogi wiodące zdaje się do nikąd. Czy wieczność
tkwi w tym niezwykle łagodnym widoku? Czy dopiero
za pasmem Zielonej Puszczy ledwie odznaczającej granicę
między ziemią a niebem? Nad głową zbiera mi się
rój kłębiastych chmur. Jedna ciemniejąc dojrzewa w deszcz.
Za chwilę zagrzmi. Zachwieje się moje tu trwanie.
Czy potrafię ponownie, nie zważając na sandały ciążące błotem,
na niepokój zasiany odchodzącą za horyzont burzą, zanurzyć się w ciszę?
Październik
Równina Kurpiowska ciągnie się w nieskończoność.
Łagodność krajobrazu jawi się wieczną ciszą i spokojem.
Czekam, kiedy przebiegnie zając, kiedy zakwili ptak
ukryty w miedzy. Gdzieniegdzie przysiadła grupka drzew.
Jakiś krzew wybrzuszający się w oku jakby od niechcenia
i błotne drogi wiodące zdaje się do nikąd. Czy wieczność
tkwi w tym niezwykle łagodnym widoku? Czy dopiero
za pasmem Zielonej Puszczy ledwie odznaczającej granicę
między ziemią a niebem? Nad głową zbiera mi się
rój kłębiastych chmur. Jedna ciemniejąc dojrzewa w deszcz.
Za chwilę zagrzmi. Zachwieje się moje tu trwanie.
Czy potrafię ponownie, nie zważając na sandały ciążące błotem,
na niepokój zasiany odchodzącą za horyzont burzą, zanurzyć się w ciszę?
Październik