Ahhh... jak ja ciepło wspominam czasy Mechaniaka... Ta szkoła miała w sobie "to coś", ten klimat... Pan K., którego lekcje były bardzo interesujące i zabawne, był wtedy rzecznikiem praw ucznia, a później jego obowiązki przejął pan K. z PO (człowiek z niebywałym charakterem, ciężkim dowcipem i twardo stąpający po ziemi [ależ ja uwielbiałam z nim lekcje]) . Pani K. z fizyki ze swoimi słynnymi "kajetami" (ileż ja razy dostałam od niej dziennikiem w łepetynę za gadanie), przesympatyczna pani R. z geografii która swoim uśmiechem rozpromieniała lekcje, ale potrafiła krzyknąć jak nikt inny w tej szkole. Pani W. z informatyki która w okresie zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia chodziła w bardzo długiej czapce mikołaja i tylko ręka świerzbiła, żeby ją za "bąbelka" na jej końcu pociągnąć. Te radości i te niegdyś poważne problemy... Ta wspaniała klasa... BAJKA...