Bociany już tu są
Mówiły jaskółki, że niedobre są spółki. Powiedziały bociany, że niedobre są zmiany. To stare przysłowie pokazuje stosunek bocianów do życia i otaczającego je świata. Oczywiście, bociany podobnie jak ludzie, są w stanie przystosować się do wielu różnych sytuacji, jakie napotkają je w życiu. Tak było też w tym roku. Pierwsze, które dotarły tej wiosny nie miały łatwo. Kolacja przed 19., bo później woda zamarzała. Mrożone żaby, zimne nóżki. A czy ktoś słyszał jakieś skargi, utyskiwania? Na szczęście, to już koniec niedoli. Tak przynajmniej mówią synoptycy. Nieważne, skąd przylatują bociany, ważne, dlaczego?
Definicje encyklopedyczne podają, że to „duży ptak brodzący.” Już w pierwszych słowach opisujących zjawisko widać, że wiele nas łączy. Nieograniczone ambicje i marzenia o dawnych wysokich lotach I Rzeczypospolitej sprawiają, że jesteśmy do bocianów podobni jak do Węgrów, na przykład. Gdyby tylko bociany bardziej lubiły wódkę niż żaby, podobieństwo byłoby wręcz jednojajowe. Niestety, prabocianica musiała zapatrzeć się na jakiegoś Francuza, ale wybaczamy. Raptem co czwarty bocian jest Polakiem. Trzeba na świat patrzeć realnie. W Niemczech jest ich ponoć bardzo dużo. Już dawno przyleciały. To też nie dziwi, bowiem jedynie Polacy i bociany mogą tam konkurować, w liczbie przybyszów, z imigrantami z Bliskiego Wschodu. Bociany zachowują się w Niemczech spokojnie, pracują ciężko przepędzając myszy i krety z zagonów porośniętych szparagami. Naszym łatwiej zbierać i wydajność rośnie. Zadowolony Niemiec nie szuka przestrzeni życiowej i to jest podstawowy sukces naszej polityki międzynarodowej, opartej od lat na przypadku. Bociany to takie nasze rodzime krasnoludki. Jak nie pomoże, to nie zaszkodzi. W tym brodzeniu też mamy wiele wspólnego. Polak musi kombinować, żeby go mętna woda nie zmyliła. Jak się uda, to się czasem nawet coś złowi. Ostatecznie jednak i tak staje człowiek na jednej nodze, a to prędzej czy później doprowadza do utraty równowagi. Bociany to nasza teraźniejszość i przyszłość. Jesteśmy na siebie skazani, chociaż to ich wybór.
Na bocianach testowano nowe rozwiązania społeczno-ekonomiczne, chociaż nikt się do tego nie przyzna, ze względu na zakaz wykorzystywania zwierząt do badań. Jednak platformy gniazdowe pojawiające się od kilku lat w miejscach, gdzie stare gniazda były zagrożone, to nic innego jak program „Rodzina na swoim.” Tak średnio sprawdził się wśród bocianów, bo podobno jest ich coraz mniej. Nietrudno dziś kupić passerratti, trudniej jest je utrzymać. Bociany musiały więc harować od rana do nocy, żeby spłacić kredyt zaufania. Rola symbolu zobowiązuje, a za symbolem idą dalsze zobowiązania. Za chwilę ruszy program „500+.”
Mariusz Rytel