„Ostatni sezon w roli prezesa”
Łukasz Uściłowski, prezes Łomżyńskiego Klubu Sportowego w rozmowie z 4lomza.pl podsumowuje miniony sezon i dodaje, że „kolejny będzie ostatnim w roli prezesa”.
Jak oceniasz miniony sezon w wykonaniu ŁKS-u 1926?
Nie udało się nam uzyskać awansu do trzeciej ligi, chociaż początek rundy był mocno obiecujący. Rozpoczęliśmy od zwycięstwa w Zambrowie z Olimpią 2:0. Później długa seria zwycięstw, która tak naprawdę ciągnęła się od 2 września 2021 do połowy maja 2022 roku. Wygrywaliśmy wszystkie mecze i zdarzyło się coś, co tak naprawdę ciągle zastanawia, bo zwycięska passa zakończyła się z rywalem, którym bez kłopotów powinniśmy wygrać pewnie i wysoko.
No właśnie, co się stało, że drużyna straciła moc.?
Mecz z Czarnymi z Czarnej Białostockiej okazał się przełomowy w negatywnym znaczeniu tego słowa. Od tego momentu posypała się nasza gra, mentalność zespołu. Drugi mecz po porażce z silnym rywalem z Wysokiem Mazowieckiem zremisowaliśmy, ale nie był on na poziomie jaki oczekiwałem, jaki potrafiliśmy grać. Boli także mecz z Warmią Grajewo, prestiżowy dla naszych kibiców, tak naprawdę oddany bez walki. Ostatnia z serii porażek była w Bielsku Podlaskim. Tu sędzia nie uznał nam dwóch bramek. Za pierwszą przeprosił, nieuznanie drugiej także budzi nasze kontrowersje. Tu drużynę można usprawiedliwić, bo błędy sędziowskie nie były jej winą.
Po remisie w Wysokiem Mazowieckiem już stało się jasne co dalej. Straciliśmy 5 punktów w dwóch spotkaniach. Nasza przewaga wówczas była minimalna, a Olimpia Zambrów po porażce z nami nabrała rozpędu.
Czego zabrakło ŁKS-owi?
Niedosyt jest, ale jak mówiłem na początku rundy dla 4lomza.pl, że Olimpia jest drużyną z największymi zasobami finansowymi i najbardziej doświadczonym zespołem, i to się potwierdziło. Wytrzymali ciśnienie, wygrywali wysoko i pewnie. Nam zabrakło być może doświadczenia w pewnych elementach czy też wyrównanej kadry. Od meczu z Czarną Białostocką, gdy wypadł nam Daniel Kacprzyk lider zespołu występujący na newralgicznej pozycji (środek pomocy) pokazało, że zastępcy nie dają tyle ile dawał Daniel. To oczywiście nie tłumaczy wszystkiego, a zawodnicy i sztab szkoleniowy w swoich głowach powinni rozważyć co poszło nie tak.
Jakie zmiany w Klubie i wnioski po tej rundzie?
Nie chcemy robić rewolucji. Mamy drużynę w większości zbudowaną na zawodnikach stąd. Trzeba to przeanalizować, dokonać pewnych roszad i rozpocząć kolejny sezon. Przed inauguracją poprzedniego sezonu zrobiliśmy sporo zmian i w efekcie w pierwszych meczach straciliśmy punkty, których później zabrakło. Na pewno odejdzie kilku zawodników, chcemy drużynę lekko zmodyfikować. Jesteśmy dogadani z 2-3 zawodnikami, z kolejnymi trwają rozmowy.
W jakiej kondycji finansowej jest dziś ŁKS?
Jeśli chodzi o poziom 4 ligi to finansowo jesteśmy zabezpieczeni. Choć ktoś przyjdzie to inny musi odejść z zespołu, tak aby się mieścić w ramach budżetowych. Przed nami rozmowy ze sponsorami, część już się toczy. Nie mamy żadnych negatywnych sygnałów od dotychczasowych sponsorów, chociaż zdaję sobie sprawę z trudności biznesowych przed jakimi oni stoją.
Czas pandemii pokazał, że nasi sponsorzy byli z nami w czasie lockdown'u, a nawet w czasie kiedy nie prowadziliśmy działalności sportowej. Oni wtedy także nie przestali nas wspierać. Wszystko wskazuje na to, że ci sponsorzy, którzy z nami są, pozostaną na kolejny sezon. W trakcie sezonu pozyskaliśmy ogólnopolską firmę bukmacherską, ale widzimy, że coraz trudniej pozyskiwać nowych sponsorów. Rozmowy z większymi, mniejszymi firmami prowadzimy ciągle, niezależnie czy to początek czy koniec sezonu. Większość firm jest z nami dłuższy czas i są lojalni.
A co dalej ze sztabem trenerskim?
Już w grudniu przedłużyliśmy współpracę ze sztabem trenerskim na kolejny sezon niezależnie od wyniku. Chcieliśmy dać trenerowi spokojną głowę na budowę drużyny z celem z celem awansu na sezon 2022/23. To będzie moment prawdy dla sztabu szkoleniowego. Wtedy będzie laurka czy cenzura, okaże się co udało się zrobić przez 2,5 roku.
A jaki będzie ten nadchodzący sezon?
Obserwując ruchy kadrowe i finansowe w innych drużynach, w nadchodzącym sezonie będziemy jedną z czołowych drużyn tej ligi. Oczywiście cel pozostaje utrzymany, czyli awans do wyższej klasy rozrywkowej. Z punktu widzenia kibiców liga na pewno zyska kolorytu w związku z wycofaniem się w ostatnich dniach z rozgrywek centralnych Wigier Suwałki S.A. (problemy finansowe) i rozpoczęciem zmagań w kolejnym sezonie na poziomie IV ligi.
A jaka to ważna wiadomość, o której rozmawialiśmy wcześniej?
Koniec przyszłego sezonu oznacza też koniec kadencji obecnych władz klubu. Myślę, że to dobry czas na podsumowanie dotychczasowych działań organizacyjnych i finansowych. W kwietniu odbędą się wybory nowych władz. Mogę powiedzieć, że z mojej strony po tych latach spędzonych w klubie, ten sezon będzie moim ostatnim w roli prezesa i osoby zarządzającej Łomżyńskim Klubem Sportowym. Zakładam sobie jeden cel, aby nowe władze objęły klub stabilny finansowo. Mam nadzieję, że pojawią się osoby z nowymi, lepszymi pomysłami i będą w stanie rozwinąć i powiększyć budżet klubu. W tej chwili oscyluje on w granicach 800 tysięcy złotych rocznie.
Skąd taka decyzja o zakończeniu kierowania ŁKS-em?
Ostatnie lata były dosyć ciężkie, a atmosfera wokół łomżyńskiego sportu też nie sprzyja prowadzeniu takiego klub jakim jest ŁKS. Myśli o mojej rezygnacji pojawiły się w marcu - kwietniu, gdy byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Nic wtedy nie wskazywało na rozwój niekorzystnych wydarzeń sportowych, a wynikało z fizycznego i psychicznego zmęczenia obowiązkami, które mnie spotkały także poza klubem. Po zakończeniu sezonu doszedłem do wniosku, że trzeba to zrobić z chłodną głową, bez podejmowania impulsywnych kroków. Zdaję sobie sprawę, że rezygnacja w tej chwili oznacza zwołanie walnego, na które czekać należałoby 30 dni, przedłużanie umów ze sponsorami, wiązałoby się z zamieszaniem. Do tego taka decyzja wprowadziła by chaos wśród zawodników i trenerów, a przygotowania do nowego sezonu ruszają już 11 lipca Stąd też moja decyzja jest ogłoszona wcześniej w poczuciu odpowiedzialności za Klub oraz, aby osoby chcące pokierować ŁKS-em mogły mieć czas na przygotowanie się do pełnienia tych funkcji i w sposób płynny przejąć kierowanie Łomżyńskim Klubem Sportowym.
Jak trafiłeś do zarządu Klubu?
W zarządzie jestem od 2013 roku, a prezesem od ponad 5 lat. Do klubu trafiłem po studiach w Bydgoszczy, gdzie studiowałem organizację i zarządzanie sportem. Byłem kibicem, a jak wyjeżdżałem tutaj była jeszcze II liga. Tytułem mojej pracy magisterskiej było: Rozwój i potencjał marketingowy Łomżyńskiego Klubu Sportowego. Wróciłem za kadencji prezydenta Mieczysława Czerniawskiego, który też różne deklaracje składał. Dzisiaj śmieję się, że byłem takim optymistą, ale wtedy jako młody chłopak zacząłem rzucać pomysłami. Byłem zresztą chyba najmłodszym uczestnikiem tego walnego. Ówczesny prezes Jarosław Kulesza zaproponował mi, abym wszedł do zarządu i tak się stało. Po rezygnacji prezesa w 2017 roku, w poczuciu odpowiedzialności za klub zgodziłem się nim pokierować. Mimo, że wtedy była trudna sytuacja finansowa, udało nam się utrzymać III ligę. Pamiętam wygrany 2:1 mecz w Łodzi z Widzewem przy 20 tys. ludzi. Jeden trener Franciszek Smuda zarabiał więcej niż cała drużyna łomżyńskiego klubu. Później problemy finansowe się nawarstwiały, spadek z trzeciej ligi i to był najtrudniejszy czas. Trzeba było podejmować trudne decyzje, praktycznie całkowitą redukcję wydatków. To był ten sezon, w którym po rundzie zaczęła się pandemia. Zostali tylko ci najbardziej lojalni względem Klubu i względem Herbu. Zawodnicy grali przez pół roku za darmo. Ta trudna decyzja, ale i postawa sponsorów, którzy mimo trudności byli z nami cały czas, doprowadziła do tego, że dziś, po 1,5 roku, Klub jest w 100% stabilny i wypłacalny i można snuć plany i wizje dalszego rozwoju ŁKS-u. Zdaję sobie sprawę, że oczekiwania sportowe być może dla wielu osób są zdecydowanie wyższe, ale podstawą do dalszego rozwoju piłki nożnej w Łomży jest dzisiejsza stabilizacja finansowa. To wartość, która w historii ŁKS-u była raczej rzadkością. Nie mówię o historii ostatnich kilkunastu latach, ale w latach 80-tych, czy 90-tych zawsze była taka huśtawka. Nie mamy dzisiaj zmartwień, że nie mamy na transport, nie mamy za co kupić sprzętu sportowego itd. Jesteśmy być może nie najbogatszym klubem w regionie, ale w pełni wypłacalnym.
Czy naprawdę konieczna jest zmiana prezesa Klubu?
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z czym wiąże się ta funkcja prezesa. To funkcja społeczna w 100% i nie ogranicza się tylko do tego, że od weekendu do weekendu idziesz lub jedziesz na mecz. Dziś praca społeczna, wolontariat, nie tylko w sporcie, często wygląda na heroizm i ciężko znaleźć do tego ludzi. Ja robiłem to z pasji, czy było gorzej czy lepiej, niezależnie czy wylewa się na mnie wiadro hejtu, że nie ma wyniku. Gotów jestem rozmawiać z każdym twarzą w twarz, nawet z osobami, które mają skrajnie różny pogląd na pewne sprawy od mojego, żałuję że nie zawsze działa to także w druga stronę. Z całą pewnością w ŁKS-ie zostawiłem sporą część swojego życia i liczą się tylko te pozytywne wspomnienia. Wierzę, że sezon który przed nami dostarczy mi i wszystkim kibicom pozytywnych sportowych wrażeń.
Nie mam monopolu na wiedzę i prowadzenie tego klubu. To nie jest mój prywatny biznes. Ostatnie miesiące, kiedy musiałem pracować na kilku etatach, dały się w kość. To kosztowało mnie dużo energii i zrozumiałem, że czasem trzeba wyhamować. Boli mnie sytuacja wojny w łomżyńskim sporcie, choć w tym skupia się znaczna część miasta. Brak jest pomysłu na ciągłość finansowania sportu w Łomży co skutkuje szarpaniną w klubach. Być może warto rozpocząć dyskusję nad priorytetami w finansowaniu sportu. Czasem finansowanie wszystkiego, każdego, w jakiś sposób zubaża i oddala większe sukcesy.