wiadomość pochodzi z www.radio.bialystok.pl
Wyjątkowy pech towarzyszy sprawie rzekomego zgwałcenia przez byłych instruktorów tańca z Suwałk i Łomży młodej kobiety. Pierwszy proces Jarosława P. i Dariusza S. trwał dwa lata. Drugi, po decyzji Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, miał się rozpocząć dzisiaj, ale rozprawę odroczono bezterminowo. Przypomnijmy, że byli instruktorzy zostali oskarżeni o kilkakrotne zgwałcenie młodej suwalczanki, w tym o gwałt zbiorowy. Do przestępstwa, pierwszy raz miało dojść w chwili, gdy uczennica Jarosława P. była jeszcze nastolatką.
Pierwszy proces trwał dwa lata, bo najpierw jeden z oskarżonych złamał rękę. Potem zmarł ławnik i po kilku rozprawach trzeba go było zaczynać od nowa. W końcu okazało się, że zgodnie z nowymi przepisami, sprawa o gwałt musi być przeniesiona z sądu rejonowego do okręgowego. Gdy zapadł już wyrok, Sąd Apelacyjny uznał,że proces musi rozpocząć się od nowa. Dziś tak się jednak nie stało. Poszkodowana, 25-letnia dziś kobieta przedstawiła bowiem zwolnienie lekarskie. Ponieważ jest oskarżycielem posiłkowym w tej sprawie, sąd bezterminowo odroczył rozpoczęcie procesu. Pierwszy proces zakończył się skazaniem byłych instruktorów. Jarosław P. otrzymał karę 4 lata więzienia, Dariusz S. 2,5 roku pozbawienia wolności.