Na początek zwycięstwo
Udanie rozpoczęli rundę rewanżową piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. W Ełku zespół prowadzony przez trenera Mateusza Miłoszewskiego pokonał miejscowy MKS 3:1 (1:0) mimo, że przez prawie 50 minut musiał sobie radzić w osłabieniu.
Łomżanie przystąpili do meczu z MKS-em w nieco zmienionym składzie w porównaniu do tego w jakim występowali w rundzie jesiennej. Od pierwszej minuty zagrało trzech sprowadzonych zimą zawodników - obrońcy Krzysztof Dąbkowski i Darius Cibulskas oraz napastnik Bartosz Kaszubowski. Niestety w składzie zabrakło filaru defensywy, Brazylijczyka Melao, który musiał pauzować za cztery żółte kartki. Mimo tego nasz zespół od początku radził sobie bardzo dobrze. Już w 14. minucie przepięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Mariusz Baranowski i ŁKS prowadził 1:0. Po zdobyciu gola ełkaesiacy spokojnie kontrolowali wydarzenia na boisku nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Niestety w 41. minucie miała miejsce sytuacja, która mogła diametralnie odmienić losy tego spotkania. Po podaniu z boku boiska Michała Hryszko do piłki w polu karnym łomżyńskiego zespołu próbował dojść młody napastnik MKS-u, Patryk Rosoliński. Nie trafił on jednak w futbolówkę, a w golkipera zespołu z Łomży, Oliwera Wienczatka. Ten zdenerwowanym brutalnym wejściem rywala wstał i kopnął go w plecy. Na boisku wywiązała się szamotanina, która zakończona została czerwoną kartką dla bramkarza ŁKS-u. Wydawało się, że od tego momentu przyjezdni będą mieli spore problemy z utrzymaniem korzystnego wyniku.
Po zmianie stron ku zaskoczeniu chyba wszystkich nowo pozyskany lewy obrońca, Krzysztof Dąbkowski mocnym strzałem zza linii pola karnego podwyższył prowadzenie gości. Po zdobyciu drugiej bramki łomżanie zmienili nieco taktykę przez co wprowadzili duże zamieszanie w szeregach rywali. Grający w przewadze zawodnicy MKS-u nie mieli pomysłu na pokonanie rezerwowego bramkarza Pawła Lipca. W 69. minucie przeprowadzili jedną z nielicznych akcji, którą precyzyjnym uderzeniem z dystansu na gola zamienił Mateusz Furman. Gospodarze nie długo mogli cieszyć się z tego trafienia, bowiem trzy minuty później na indywidualną akcje lewą stroną boiska zdecydował się Paweł Drażba. Napastnik ŁKS-u jak tyczki mijał kolejnych rywali i po wbiegnięciu w pole karne mocnym strzałem ustalił wynik spotkania na 3:1.
- Bardzo chcieliśmy dobrze rozpocząć tę rundę, szczególnie, że graliśmy z zespołem, który plasował się bezpośrednio za naszymi plecami. I muszę przyznać, że nam ten mecz wyszedł. Drużyna wyglądała na boisku bardzo dobrze pod każdym względem - zarówno kondycyjnym jak i taktycznym. Chłopcy zagrali twardo, ambitnie i gdyby nie czerwona kartka, to pewnie byśmy to spotkanie wygrali jeszcze spokojniej - ocenił kierownik zespołu, Waldemar Antolak - Nie chcę nikogo specjalnie wyróżniać, bo cały zespół zagrał dobrze, ale oprócz mocnej pierwszej jedenastki mamy naprawdę silną ławkę rezerwowych. Każdy piłkarz, który wchodzi na boisku dużo tej drużynie daje i to może być naszą siłą w tym sezonie.
Po tej wygranej łomżanie utrzymali 13. miejsce w tabeli III ligi, ale ich przewaga nad strefą spadkową zwiększyła się do 7 punktów. W następnej kolejce ełkaesiacy czeka trudny sprawdzian. W przyszłą sobotę do Łomży przyjeżdża bowiem walczący cały czas o awans do II ligi wicelider, Finishparkiet Nowe Miasto Lubawskie. Początek rywalizacji zaplanowano na godz. 15.00.
is