piątek 23.03.2007
Gazeta Współczesna - Nasza aktorka w "Magdzie M." Gazeta Współczesna - Potrójnie nieśmiertelna Gazeta Współczesna - Gwiazdy znad Narwi Gazeta Wyborcza - Sejmik w cieniu Rospudy Gazeta Wyborcza - Odszkodowania za szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta
Gazeta Współczesna - Nasza aktorka w "Magdzie M."
Młoda aktorka, pochodząca z Wysokiego Mazowieckiego, Marta Dobecka pojawi się w IV sezonie popularnego serialu "Magda M.". Zagra Kingę, piękną właścicielkę pensjonatu, która pragnie rozkochać w sobie Piotra.
Aktorka twierdzi, że to tylko epizod i odmawia komentarzy. Jest studentką trzeciego roku warszawskiej Akademii Teatralnej i unika wszelkich wypowiedzi dla prasy, gdyż nie jest to mile widziane przez władze uczelni.
Marta Dobecka ma 22 lata. Do tej pory zagrała już w Teatrze Telewizji w "Lolicie" (2005), w sztuce "Ważki" oraz w filmie "Hania" (2007) jako sprzedawczyni.
- Bardzo się cieszę, że zagra w znanym serialu - mówi Danuta Dobecka, mama Marty. - Nie oglądałam do tej pory Magdy M., ale teraz na pewno zacznę to robić.
Bardzo dumny z sukcesów młodej aktorki jest dyrektor Liceum Ogólnokształcącego w Wysokiem Mazowieckiem, gdzie uczyła się Marta.
- Zapamiętałem ją, bo na studniówce, wraz z innymi uczniami, przygotowała część artystyczną na bardzo wysokim poziomie - wspomina dyr. Łukasz Flanc.
więcej: Gazeta Współczesna - Nasza aktorka w "Magdzie M."
Gazeta Współczesna - Potrójnie nieśmiertelna
Poryte Kilkaset osób wzięło udział w pożegnaniu profesor Simony Kossak
Zielono było wczoraj na niewielkim cmentarzu w Porytem koło Stawisk, choć dwudniowa wiosna nie zdążyła jeszcze wybuchnąć na drzewach. Zielono od mundurów leśników i pracowników parków narodowych, zielono od licznych wieńców jakimi pożegnana została profesor Simona Gabriela Kossak.
Pochodziła ze słynnego rodu obdarzonego talentami artystycznymi. Jak jej dziadek Wojciech Kossak, malarz, który w Porytem w 1884 roku wziął ślub z Marią Kisielnicką, ziemianką z pobliskich Stawisk.
- Pani profesor przyjęła zaproszenie na 120. rocznicę tej uroczystości - wspomina Janusz Kossewski, sekretarz urzędu miejskiego w Stawiskach. - Już wtedy wspomniała, że chciałaby zostać pochowana na naszym cmentarzu.
Taką prośbę przekazała też kilka dni przed śmiercią księdzu Januszowi Kotowskiemu, proboszczowi z Porytego.
- Uznała, że w ten sposób historia zatoczy koło, a ona powróci do swoich korzeni, spocznie w miejscu pochodzenia swojej babci - tłumaczy kapłan. - Będzie potrójnie nieśmiertelna: przez ducha, pamięć przyjaciół i swoje dokonania.
więcej: Gazeta Współczesna - Potrójnie nieśmiertelna
Gazeta Współczesna - Gwiazdy znad Narwi
Młodzi łomżyniacy śpiewają i tańczą na ogólnopolskich i międzynarodowych festiwalach. Występują w teatrze i w telewizji. Zdobywają nagrody i...marzą o wielkiej karierze!
Instruktorzy mówią o swoich wychowankach ciepło: że zdolni, utalentowani i pracowici. Młodzi o mistrzach mówią z wdzięcznością: że nie szczędzą czasu, sił, zapału i doświadczenia. Łączy ich nie tylko artystyczna pasja, ale i miejsce, gdzie ją uprawiają: małe, dość senne miasto nad Narwią na północno-wschodnim Mazowszu.
Talent ma szansę
- Zabieram dziewczyny na musicale do Warszawy, pożyczam płyty i nagrania koncertów - opowiada Magda Sinoff, instruktorka śpiewu w Miejskim Domu Kultury w Łomży, która w 2001 r. założyła grupę wokalną licealistek Seven, a rok później eMDeK dla uczennic podstawówek i gimnazjów. - Chcąc śpiewać, muszą najpierw nauczyć się słuchać dobrej muzyki.
Metoda okazała się skuteczna. W ciągu pięciu lat wokalistki eMDeK wyśpiewały kilkanaście nagród na festiwalach ogólnopolskich i międzynarodowych. Joannę Zawłocką, stypendystkę marszałka województwa podlaskiego, i Urszulę Durzyńską do udziału w "Szansie na sukces" zaprosiła jego autorka Elżbieta Skrętkowska. Obie spróbują sił również w eliminacjach do tegorocznego festiwalu piosenki w Opolu.
- Sukcesy innych zachęcają - zauważa Sinoff. - Podczas naboru do zespołu z przerażeniem zauważam, że kształcenie muzyczne w szkołach prawie nie istnieje, uczniowie niemal w ogóle nie śpiewają!
więcej: Gazeta Współczesna - Gwiazdy znad Narwi
Gazeta Wyborcza - Sejmik w cieniu Rospudy
Sztaby wyborcze najwyraźniej nie wzięły sobie do serca głosów wyborców, którzy po rozwiązaniu sejmiku miesiąc temu apelowali, by wystawiać nowych kandydatów, bo dotychczasowi radni skompromitowali się, nie umiejąc przez trzy miesiące dogadać się ze sobą. Poszczególne partie nie poczuwają się do winy, poza tym nie mają zapasowych kadr.
Wygląda więc na to, że o nasze głosy w maju będą walczyć prawie ci sami kandydaci co w listopadzie. Z pewnymi modyfikacjami, rzecz jasna, ale sztabowcy na razie niechętnie ujawniają z jak dużymi.
PiS-owi się nie spieszy
Były prezydent Białegostoku Lech Rutkowski przyznaje, że będzie ponownie ubiegał się o wybór - znowu z powiatów podbiałostockich i z listy PiS-u. Inni, jak marszałek elekt Bogusław Dębski, odsyłają do sztabu wyborczego, jakby nie byli pewni, że partia ich wystawi.
- Nie ma obawy - uspokaja jeden ze sztabowców PiS-u Rafał Rudnicki. - I Dębski, i inni liderzy z listopadowych wyborów znajdą się na naszych listach, o ile będą chcieli kandydować. Z jednym wyjątkiem: Jacka Żalka.
więcej: Gazeta Wyborcza - Sejmik w cieniu Rospudy
Gazeta Wyborcza - Odszkodowania za szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta
800 tys. zł - na taką kwotę wyceniono w ubiegłym roku szkody spowodowane w Podlaskim przez dzikie zwierzęta. Odszkodowania to też forma ochrony przyrody - mówią przyrodnicy.
Stogi siana, zagryzione cielęta, podtopione łąki i zniszczone groble - ofiary aktywności trzech chronionych gatunków zwierząt. Płaci za nie budżet państwa - odszkodowania za działalność żubrów, wilków i bobrów pozostają w gestii wojewódzkiego konserwatora przyrody. Za żarłoczną zwierzynę łowną - jelenie, sarny i dziki, płacą liczne w województwie koła łowieckie.
- Naszym rekordzistą jest bóbr. W ubiegłym roku zgłoszono nam prawie 900 szkód spowodowanych przez te zwierzęta. W sumie kosztowało to budżet prawie 800 tys. zł - mówi pełniąca obowiązki wojewódzkiego konserwatora przyrody Barbara Gołowacz. Według posiadanych przez nią danych obliczana na 13 tys. sztuk podlaska populacja bobra najaktywniejsza jest w powiecie sokólskim. Ale te zimnowodne gryzonie z inżynieryjnym zacięciem występują praktycznie wszędzie, gdzie jest jakaś płynąca woda. Podtapiają łąki i pola, niszczą drzewa i uszkadzają groble stawów.
- Tych ostatnich jest najmniej, ale za to są najkosztowniejsze - przyznaje konserwator. Co roku kilkadziesiąt rodzin tych zwierząt przesiedla się na południe Polski. Polować na nie wolno. Populacja jednak przestała rosnąć i utrzymuje się na tym samym poziomie.
Wydatki na pozostałe dwa chronione gatunki są bardzo skromne. Wilk w ubiegłym roku szkodził 39 razy, co kosztowało 56 tys., żubr - 43 razy za 62 tys.
więcej: Gazeta Wyborcza - Odszkodowania za szkody wyrządzone przez dzikie zwierzęta