Winchester '95
Zgłosił się do dyrektora Muzeum pewien łomżanin od wielu lat mieszkający w USA z pytaniem, czy jest nadal w zbiorach wielostrzałowy karabin amerykański. Z rozrzewnieniem wspominał, jak dzieckiem będąc widział go w gablocie, z podpisem: Winchester, w starej siedzibie Muzeum na Sadowej. Wyobraźnię rozpalały wówczas książki o Dzikim Zachodzie, do kin ciągnęły tłumy na westerny - ozdobniki szarzyzny PRL-u, a w czarno-białej TV leciała „Bonanza”, którą właśnie teraz w kolorze powtarza TVP. Kowboje wywijają tam, niczym lekką zabawką Winchesterami zwanymi „yellow boy”, z racji błyszczącej jak złoto blachy miedzianej wokół magazynku z amunicją. Ale egzemplarz łomżyński to nie ta pierwsza konstrukcja z 1866 r. ani ulepszona wersja rozsławiona filmem „Winchester’73” tylko model 1895: ostatni projekt karabinu Johna Browninga - na zamówienie carskiej armii rosyjskiej. Winchester'95 wziął udział w I Wojnie Światowej, trafił też (śladowo) do wyposażenia odrodzonego Wojska Polskiego. Jeden z nich zakończył swą wędrówkę w Starej Łomży, skąd znalazca przyniósł go do Muzeum w 1968 r. Wiele ciekawych szczegółów technicznych miłośnicy Winchestera znajdą w internetowej, z pasją prowadzonej „Wielkiej Encyklopedii Uzbrojenia 1918 – 39”.… Zagadką pozostaje, jak Winchester ’95 trafił nad Narew..