Samowystarczalni
Utknąć w bezruchu czy walczyć z przeciwnościami losu? Można dreptać w miejscu jak niejeden łomżyniak. Można też znaleźć kogoś odważniejszego, by przekonał pracowitych łomżan do czegoś, co można zrealizować. Skąd wziąć pomysł: oto przykład z Kadzidła, na Kurpiach. Kto tam rozruszał po II wojnie światowej tkackie rękodzieło, oparte na długiej tradycji miejscowej? Wystarczył jeden społecznik, inicjator i organizator niejednego przedsięwzięcia: ksiądz Mieczysław Mieszko (absolwent Seminarium Duchownego w Łomży, podczas okupacji duszpasterz w Zuzeli k/ Ostrowi Maz. a od 1945 proboszcz Kadzidła - gdzie przepracował 15 lat, umierając w r.1961 - na pogrzebie były tłumy). Głównie dzięki Niemu w Kadzidle powstała Spółdzielnia Przemysłu Ludowego „Kurpianka”. Muzeum Północno-Mazowieckie żywo interesowało się rozwojem Sp-ni, z II żoną Chętnika, Jadwigą kierowniczką muzeum po śmierci założyciela, często bywaliśmy w Kadzidle. Na zdjęciu z roku 1975 hala krosien tkackich: w czasie przerwy jedna z Kurpianek zademonstrowała pracownikom muzeum proces powstawania barwnych chodników. Dziś widok nieco egzotyczny, ale w poł. lat 50-tych także w łomżyńskich mieszkaniach stały takie krosna: na potrzeby własnych rodzin i na sprzedaż. Niżej podpisany ma w albumie rodzinnym zdjęcie ś.p. Mamy pracującej na krosnach, kupionych na Kurpiach i złożonych w kamienicy Aleja Legionów - Polowa. Żeby dziś tylko chciało nam się chcieć! No to jak - pomożecie? Zamiast się licytować, czy z lewa, czy głupsi są ci z prawa: lepiej rozwinąć szkoły zawodowe i w pożytecznej pracy od podstaw – niech się połączą wszyscy chętni do „odkrycia na nowo” skarbów miejscowego, unikalnego rękodzieła. Wzornictwo przebogate, żyją nadający się na nauczycieli zawodu ostatni Mohikanie - strażnicy tradycji. Zepsujmy to, albo zacznijmy zachęcać krok po kroku. No to jak „towarzysze” i „bogobojni łomżanie”- wojna czy praca? Dla dobra ogółu poznajmy bliżej samowystarczalnych Kurpiów.