ŁKS traci w Łomży punkty
ŁKS Łomża uległ przed własną publicznością Warcie Sieradz 2:4. Kibiców opuszczających stadion przy ul. Zjazd nurtowało, jak drużyna, która miała tak dobra obronę, nagle zaczęła tracić tyle bramek.
Ostatnie mecze dla łomżyńskiego ŁKS-u nie są zbyt udane. Po dwóch remisach z Lechią Tomaszów Mazowiecki i Unią Skierniewice przyszła porażka. To co szczególnie zwraca uwagę to strata zbyt wielu bramek. Tylko w ostatnich dwóch spotkaniach ŁKS stracił ich 8. Co się stało z drużyną, która bardzo pilnowała tyłów i nagle traci tyle bramek.
- Dajemy im te bramki zdobywać – mówi trener Marcin Płuska - te bramki tracimy za ławo i za dużo.
To skutek błędów komunikacyjnych i chwil dekoncentracji – ocenia szkoleniowiec. - Pokazuje, że trzeba być skoncentrowanym nie tylko jak mamy piłkę, ale w momentach, kiedy tracimy tę piłkę.
W meczu gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. Goście oddali trzy – cztery strzały, a i tak zdobyli cztery bramki. Ostatnią, już w doliczonym czasie gry, z połowy boiska bramkarza przelobował Ołeh Trubnikow.
Łomżyniacy sytuacji mieli więcej, ale i więcej kłopotów z oddaniem celnego strzału. Pirwsza bramkę dla ŁKS-u w 76 minucie strzelił Kamil Wenger. Po wybiciu piłki z rzutu rożnego, jeden z zawodników gospodarzy przebił piłkę wzdłuż linii bramkowej, a tam pewna noga Kamila skierowała piłkę do bramki. Hubert Antkowiak, który gola strzelił w doliczonym czasie gry, musiał więcej rozpychać się w polu karnym. Najpierw przyjął piłkę tyłem do siatki i mimo kilku zawodników gości, pewnie strzela druga bramkę.
- Na pewno muszą być jakieś zmiany – mówi trener Płuska. - Trzeba wrócić do podstaw. Mamy trudny moment, ale to jest moment, w którym drużyna musi pokazać tożsamość, że jest ze sobą na dobre i na złe.
Po 9. kolejkach ŁKS Łomża w tabeli III ligi grupy I z dorobkiem 15 punktów zajmuje 4 miejsce.