ŁKS traci kolejne punkty
Po słabym meczu ŁKS 1926 uległ na własnym stadionie Victorii Sulejówek 1:2. „Sporo rzeczy musimy przeanalizować, pozmieniać, żeby wrócić na dobre tory” - podsumował trener łomżan Hubert Błaszczak.
W czwartej rundzie III ligi grupy I spotkały się dwa beniaminki i lepszym okazał się zespół z Sulejówka. W 3 minucie pierwszy bramkę zdobył ŁKS, ale sędzia uznał, że ze spalonego i ją anulował. Goście odpowiedzieli w 7 minucie i po dobitce Marcina Kozłowskiego objęli prowadzenie. W drugiej połowie ŁKS na boisko znaczył niewiele. Rzadko udawało się zawodnikom z Łomży przejść pod bramkę gości, a jeszcze rzadziej oddać celny strzał. W 80 minucie, po błędzie bramkarza, który dryblował z zawodnikiem gości, łomżanie stracili drugą bramkę. Bramkarz Dawid Rosiak, to mocny filar łomżyńskiej drużyny i, także w tym meczu, wielokrotnie ratował zespół z opresji. W ostatniej minucie spotkania strzałem z główki Rafał Maćkowski ustali wynik meczu na 1 : 2. Gra, szczególnie w drugiej połowie, bardziej przypominała IV ligę niż III. Dużo niecelnych strzałów i podań, przy tym brak pomysłu na grę. W minorowych nastrojach schodzili więc do szatni zawodnicy, a kibice do domów.
Trener łomżan Hubert Błaszczak na pomeczowej konferencji mówił o chęci szukaniu przełamania, ale „koniec z końcem” skończyło się jak Lechią.
Mogę pochwalić mój zespół tylko za 30 minut pierwszej połowy. Po pierwszych piętnastu minutach złapaliśmy swój rytm gry, to co chcieliśmy i uważam że stworzyliśmy na tyle dużo sytuacji bramkowych, że powinniśmy złapać kontakt przed przerwą – oceniał. Zdaniem szkoleniowca w pierwszej połowie ŁKS miał pięć sytuacji po których mogły paść bramki, a przeciwnik tylko dwie.
- Druga połowa to porostu katastrofa – stwierdził Hubert Błaszczak. Viktoria miała szanse, żeby ten wynik był znacząco wyższy. Bramka w końcówce na otarcie łez to już kolejny stały fragment, podobnie jak z Lechią. Fajnie, że strzelamy tą bramkę, szkoda, że troszkę nie wcześniej i chłopaki dostaliby wiatru w żagle. 30 minut to zdecydowanie za mało, żeby zdobyć dzisiaj punkty – ocenił.
Żałował nieuznanej z powodu spalonego w 3 minucie bramki, ale „jeśli zespół jest gotowy, to dalej szuka sytuacji bramkowych”. Z boiskowych sytuacji wynika, że „nie byliśmy gotowi, aby ten mecz wygrać”. „Myślę, że by pomogło, ale to historia”.
O zaskoczeniu zmianą struktury gry gospodarzy mówił trener gości Łukasz Ryczkowski. Cieszył się zdobyciem bramki z wysokiego pressingu, na co zespół z Sulejówka się nastawiał.
- W drugiej połowie już dominowaliśmy, wysoko odbieraliśmy piłkę, nie pozwalaliśmy rozwinąć skrzydeł gospodarzom.
Chwalił zawodników za II połowę, w której „praktycznie zamknęli drogę do bramki świetnie broniąc w obronie wysokiej i niskiej”.
Po czterech kolejkach ŁKS 1926 w tabeli III ligi grupy I z dorobkiem 3 punktów zajmuje 12 miejsce.