Z dziejów Nowogrodu
Z przeszłości Nowogrodu (XI-XII 2005)
W 1852 roku Nowogród liczył ok. 2200 mieszkańców. Nie była to duża miejscowość i problemy jakie dotykały jej mieszkańców, współgrały z jej wielkością. Przyjrzyjmy się okresowi jesieni i zimy roku 1852.
Późnym latem tegoż roku rozpoczęły się problemy burmistrza Nowogrodu Tomasza Gołaszewskiego z Danielem Sobolewskim, miejscowym policjantem przy Magistracie Miasta. Niezadowolony z jego pracy, zarzucał mu uchylanie się od obowiązków i brak sumienności. W pismach do Naczelnika Powiatu Łomżyńskiego wielokrotnie zwracał się z prośbą o przeniesienie Sobolewskiego najpierw do Kolna, a następnie do Stawisk. Problemy z policjantem były prawdopodobnie przyczyną powołania na stanowisko policjanta stróża nocnego Piotra Uszyńskiego, którego kariera w tym „zawodzie” zakończyła się w sądzie, gdzie postawiono mu „zarzut obelg czynnych na osobie szlachcica Stanisława Chojnowskiego w czasie służby rządowej dokonanej”. Tak więc o ile Daniel Sobolewski nie przykładał się do pracy, to Uszyński jej stanowczo nadużywał. W połowie września urząd policjanta w Nowogrodzie sprawował już Ignacy Chodnicki. W październiku policjant Daniel Sobolewski złożył odwołanie do Naczelnika Powiatu Łomżyńskiego, w którym napisał: „ Już rok dwudziesty drugi pozostaje w służbie policjanta przy Magistratach w tymże powiecie na co w razie zapotrzebowania złożyć dowody deklaruje i takową bez żadnej skazy spełniam. Obecnie zaś W. Burmistrz Miasta Nowogroda nie wiadomo z jakiej przyczyny z dniem 1 października oświadczył słownie „staraj się o translokacyją [przeniesienie - UK] gdzie indziej, bo inaczej sam ciebie oddalę”. W takim przeto razie nie widzę innego wyjścia jak udać się z prośbą do Wielmożnego Naczelnika, gdyby raczył wejść w położenie moje, gdzie ja z żoną i sześciorgiem dzieci na zimę mam translokować i utracić zbiór jesienny. Wydać łaskawą dyspozycyją ażebym ja w najgorszym razie mógł przynajmniej pozostać w mieście Nowogrodzie do wiosny, z wielka pokorą błagam Wielmożnego Naczelnika, aby raczył mieć wzgląd na moje wysłużone lata i na tak znaczną familię, aby do prośby mej przychylić się raczył. Oczekując pomyślnej rezolucji zostaje uniżony sługa – Daniel Sobolewski policjant”. Prośba ta niewiele jednak dała i w listopadzie Sobolewski został przeniesiony do Stawisk. Drugą sprawą, która zaprzątała mieszkańców i władze Nowogrodu był zamysł proboszcza ks. Szulborskiego, który zamierzał zlikwidować publiczną studnię znajdującą się między plebanią a kościołem. Burmistrz Gołaszewski napisał do Naczelnika Powiatu Łomżyńskiego, że „żuraw służący do wyciągania z niej wody ksiądz kazał podciąć i z niewiadomych powodów zamierzył takową kamieniami zawalić”. Naczelnik interweniował nakazując proboszczowi odstąpić od tej decyzji, a mieszkańcom dbać o studnię. W połowie XIX wieku prowadzono w mieście regulację ulic, w związku z czym każdy remont domu, czy też postawienie nowego budynku wymagało zgody burmistrza, a nawet Budowniczego Powiatu. W tym czasie do Magistratu wpłynęły prośby od następujących mieszkańców Nowogrodu:
- Franciszek Kania z ulicy Piekarskiej 69 , który zamierzał wyremontować drewniany dom,
- Mariusz Dąbrowski z ulicy Zambrowskiej 248 remontował dom drewniany ( był niepiśmienny i na podaniu podpisał się krzyżykami),
- Stanisław Żebrowski z ulicy Zdrojowej 92 prosił o zgodę na reperację domu drewnianego, która obejmowała wymianę podwalin, dwóch belek zrębu i wykonanie nowego dachu oraz pokrycie go dachówką,
- Piotr Sadowski z ulicy Koziej 105 zamierzał wyremontować stary chlewik, w którym trzymał trzodę chlewną,
- Herszek Kryształ z ulicy Warszawskiej 12 prosił o zgodę na postawienie nowego chlewa, gdyż krowę trzymał w sieni domu mieszkalnego, za co był wielokrotnie karany przez służby porządkowe, a paszę dla krowy na strychu ( nie znał polskiego i podpisał się na dokumencie po hebrajsku!),
- Joszka Goldberg z ulicy Błotnej 243 chciał wyremontować stary chlew (bez dachu!), w którym trzymał nie tylko krowę i paszę dla niej, ale i drewno opałowe,
- Hereszek Jelonkiewicz z ulicy Przechodniej 297 zamierzał wyremontować stary chlewek, w którym trzymał krowę. Wszyscy składający petycje otrzymali zgodę od burmistrza, który dbał nie tylko o zgodność ich przedsięwzięć z nowymi założeniami regulacyjnymi, ale także z wyglądem estetycznym miasta.
W przytoczonym wykazie mieszkańców Nowogrodu zwraca uwagę kilka spraw. Przede wszystkim zmieniły się nazwy ulic. W wymienionych zachowały się tylko ulice Kozia i Zdrojowa, a ulica Błotna to dzisiejsza 1 Maja. Nie wiemy natomiast jakimi ulicami są dzisiaj dawniejsza Warszawska, Zambrowska, Piekarska i Przechodnia. Druga sprawa to zastanawiająca wielkość numerów domów mieszkalnych – na Błotnej 243 a na Przechodniej nawet 297! Niezależnie jak długie były te ulice, to dowodzi bardzo dużego zagęszczenia posesji.
I wreszcie nazwiska mieszkańców Nowogrodu, które dowodzą niejednorodności etnicznej społeczności miasta. Herszek Kryształ, Joszka Goldberg i Herszek Jelonkiewicz byli Żydami, podobnie jak większość nowogrodzkich szynkarzy. W październiku 1852 roku pobrano opłaty od 11 szynków, które prowadzili: Kielman Rosenbaum, Mosze Nadolny, Mejer Węgrowicz, Małka Chmielewska, Notek Anuszewicz, Joszka Rosenbaum, Ferdynand Griwierski, Paweł Morze, Kazimierz Surawski, Jakub Morze i Jan Kosiorek. Urszula Kuczyńska
W 1852 roku Nowogród liczył ok. 2200 mieszkańców. Nie była to duża miejscowość i problemy jakie dotykały jej mieszkańców, współgrały z jej wielkością. Przyjrzyjmy się okresowi jesieni i zimy roku 1852.
Późnym latem tegoż roku rozpoczęły się problemy burmistrza Nowogrodu Tomasza Gołaszewskiego z Danielem Sobolewskim, miejscowym policjantem przy Magistracie Miasta. Niezadowolony z jego pracy, zarzucał mu uchylanie się od obowiązków i brak sumienności. W pismach do Naczelnika Powiatu Łomżyńskiego wielokrotnie zwracał się z prośbą o przeniesienie Sobolewskiego najpierw do Kolna, a następnie do Stawisk. Problemy z policjantem były prawdopodobnie przyczyną powołania na stanowisko policjanta stróża nocnego Piotra Uszyńskiego, którego kariera w tym „zawodzie” zakończyła się w sądzie, gdzie postawiono mu „zarzut obelg czynnych na osobie szlachcica Stanisława Chojnowskiego w czasie służby rządowej dokonanej”. Tak więc o ile Daniel Sobolewski nie przykładał się do pracy, to Uszyński jej stanowczo nadużywał. W połowie września urząd policjanta w Nowogrodzie sprawował już Ignacy Chodnicki. W październiku policjant Daniel Sobolewski złożył odwołanie do Naczelnika Powiatu Łomżyńskiego, w którym napisał: „ Już rok dwudziesty drugi pozostaje w służbie policjanta przy Magistratach w tymże powiecie na co w razie zapotrzebowania złożyć dowody deklaruje i takową bez żadnej skazy spełniam. Obecnie zaś W. Burmistrz Miasta Nowogroda nie wiadomo z jakiej przyczyny z dniem 1 października oświadczył słownie „staraj się o translokacyją [przeniesienie - UK] gdzie indziej, bo inaczej sam ciebie oddalę”. W takim przeto razie nie widzę innego wyjścia jak udać się z prośbą do Wielmożnego Naczelnika, gdyby raczył wejść w położenie moje, gdzie ja z żoną i sześciorgiem dzieci na zimę mam translokować i utracić zbiór jesienny. Wydać łaskawą dyspozycyją ażebym ja w najgorszym razie mógł przynajmniej pozostać w mieście Nowogrodzie do wiosny, z wielka pokorą błagam Wielmożnego Naczelnika, aby raczył mieć wzgląd na moje wysłużone lata i na tak znaczną familię, aby do prośby mej przychylić się raczył. Oczekując pomyślnej rezolucji zostaje uniżony sługa – Daniel Sobolewski policjant”. Prośba ta niewiele jednak dała i w listopadzie Sobolewski został przeniesiony do Stawisk. Drugą sprawą, która zaprzątała mieszkańców i władze Nowogrodu był zamysł proboszcza ks. Szulborskiego, który zamierzał zlikwidować publiczną studnię znajdującą się między plebanią a kościołem. Burmistrz Gołaszewski napisał do Naczelnika Powiatu Łomżyńskiego, że „żuraw służący do wyciągania z niej wody ksiądz kazał podciąć i z niewiadomych powodów zamierzył takową kamieniami zawalić”. Naczelnik interweniował nakazując proboszczowi odstąpić od tej decyzji, a mieszkańcom dbać o studnię. W połowie XIX wieku prowadzono w mieście regulację ulic, w związku z czym każdy remont domu, czy też postawienie nowego budynku wymagało zgody burmistrza, a nawet Budowniczego Powiatu. W tym czasie do Magistratu wpłynęły prośby od następujących mieszkańców Nowogrodu:
- Franciszek Kania z ulicy Piekarskiej 69 , który zamierzał wyremontować drewniany dom,
- Mariusz Dąbrowski z ulicy Zambrowskiej 248 remontował dom drewniany ( był niepiśmienny i na podaniu podpisał się krzyżykami),
- Stanisław Żebrowski z ulicy Zdrojowej 92 prosił o zgodę na reperację domu drewnianego, która obejmowała wymianę podwalin, dwóch belek zrębu i wykonanie nowego dachu oraz pokrycie go dachówką,
- Piotr Sadowski z ulicy Koziej 105 zamierzał wyremontować stary chlewik, w którym trzymał trzodę chlewną,
- Herszek Kryształ z ulicy Warszawskiej 12 prosił o zgodę na postawienie nowego chlewa, gdyż krowę trzymał w sieni domu mieszkalnego, za co był wielokrotnie karany przez służby porządkowe, a paszę dla krowy na strychu ( nie znał polskiego i podpisał się na dokumencie po hebrajsku!),
- Joszka Goldberg z ulicy Błotnej 243 chciał wyremontować stary chlew (bez dachu!), w którym trzymał nie tylko krowę i paszę dla niej, ale i drewno opałowe,
- Hereszek Jelonkiewicz z ulicy Przechodniej 297 zamierzał wyremontować stary chlewek, w którym trzymał krowę. Wszyscy składający petycje otrzymali zgodę od burmistrza, który dbał nie tylko o zgodność ich przedsięwzięć z nowymi założeniami regulacyjnymi, ale także z wyglądem estetycznym miasta.
W przytoczonym wykazie mieszkańców Nowogrodu zwraca uwagę kilka spraw. Przede wszystkim zmieniły się nazwy ulic. W wymienionych zachowały się tylko ulice Kozia i Zdrojowa, a ulica Błotna to dzisiejsza 1 Maja. Nie wiemy natomiast jakimi ulicami są dzisiaj dawniejsza Warszawska, Zambrowska, Piekarska i Przechodnia. Druga sprawa to zastanawiająca wielkość numerów domów mieszkalnych – na Błotnej 243 a na Przechodniej nawet 297! Niezależnie jak długie były te ulice, to dowodzi bardzo dużego zagęszczenia posesji.
I wreszcie nazwiska mieszkańców Nowogrodu, które dowodzą niejednorodności etnicznej społeczności miasta. Herszek Kryształ, Joszka Goldberg i Herszek Jelonkiewicz byli Żydami, podobnie jak większość nowogrodzkich szynkarzy. W październiku 1852 roku pobrano opłaty od 11 szynków, które prowadzili: Kielman Rosenbaum, Mosze Nadolny, Mejer Węgrowicz, Małka Chmielewska, Notek Anuszewicz, Joszka Rosenbaum, Ferdynand Griwierski, Paweł Morze, Kazimierz Surawski, Jakub Morze i Jan Kosiorek. Urszula Kuczyńska