Za biedny na stypendium
Student niepaństwowej uczelni nie dostał stypendium socjalnego, bo.... jego rodzina ma za niskie dochody Przemek studiuje zaocznie na drugim roku rolnictwa w Wyższej Szkole Agrobiznesu w Łomży. Złożył wniosek o stypendium socjalne. Liczył, że je dostanie. - Dochód w mojej rodzinie wynosi 281 zł na osobę, mam na to zaświadczenie z urzędu skarbowego - mówi chłopak. Zgodnie z prawem o szkolnictwie wyższym o stypendium socjalne mogą się starać osoby, których dochód na osobę w rodzinie wynosi mniej niż 569 zł miesięcznie.
Uczelnia w zależności od tego, ile dostaje pieniędzy od Ministerstwa Edukacji, sama określa wysokość stypendiów, różnicując je według przyjętego przez siebie regulaminu. W WSA, w której studiuje Przemek (nie zgodził się na podanie swojego nazwiska), jest to 250 zł miesięcznie.
Siostra Przemka, która studiuje na Uniwersytecie Warszawskim, bez problemów dostała stypendium socjalne. Na uczelni pokazała jedynie zaświadczenie z urzędu skarbowego. Łomżyńskiej uczelni jednak zaświadczenie US nie wystarczyło i zażądała od Przemka dodatkowych poświadczeń z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, że student pobiera zasiłek. Problem w tym, że Przemek z zasiłku pomocy społecznej nie korzysta. W ogóle nie jest zarejestrowany w ośrodku pomocy. - Dla kilkunastu złotych nie chcę się narażać na plotki i wytykanie palcami przez sąsiadów z bloku. Jeśli ktoś stara się o przyznanie zasiłku, to właśnie wśród sąsiadów ośrodek przeprowadza wywiad środowiskowy - tłumaczy.
Stypendium Przemkowi nie przyznano. Student złożył odwołanie.
Jeśli biedny, niech się tłumaczy
Zgodnie z ustawą wszyscy, których dochód jest niższy niż 316 zł, czyli poniżej tzw. granicy ubóstwa, otrzymują stypendia socjalne. Wyższa Szkoła Agrobiznesu nie przestrzega jednak tej zasady. Mało tego, uczelnia zażądała dodatkowych zaświadczeń tylko od ubiegających się o stypendia, których dochód jest niższy od 316 zł.
- W czym lepszy jest człowiek, który ma dochód wyższy od mojego o kilkadziesiąt złotych? Jest bardziej wiarygodny ode mnie, więc uczelnia nie weryfikuje jego dochodów? - zastanawia się Przemek.
- Musieliśmy tak zrobić. Dostaliśmy ponad 300 podań od studentów, którzy twierdzili, że w ich rodzinach są bardzo niskie dochody. Mieliśmy 121 podań, z których wynikało, że dochód na osobę w rodzinie waha się od 0 do 50 zł. Musieliśmy zweryfikować te dane -tłumaczy Maciej Macieboch, pełnomocnik rektora WSA. Powołuje się na prawo o szkolnictwie wyższym, które daje uczelni możliwość żądania od studenta dodatkowych wyjaśnień i zaświadczeń.
- Ten przepis dotyczy sytuacji, gdy pomoc materialna zostanie już przyznana - ripostuje Aleksander Doczyk, przewodniczący Parlamentu Studentów RP. - Radzę Przemkowi, by skierował sprawę do wojewódzkiego sądu administracyjnego.
Przemek na razie złożył odwołanie. Zastanawia się, czy będzie musiał wziąć urlop dziekański, żeby zapracować na czesne w WSA.
źródło: Rzeczpospolita