Barbarzyńcy?
Gdy za oknem śnieg, miło wspomnieć miniony sezon archeologiczny. Aż do pierwszych mrozów trwało pod Łomżą badanie kurhanu sprzed ok. 1,5 tys. lat. Dzięki uprzejmości archeologów, mogłem pomagać przy rozkopywaniu tego potężnego kamiennego grobowca.
Doczekaliśmy się innych czasów: w atmosferze życzliwości przeprowadzono wykopaliska w Starej Łomży, w miejscu, gdzie wg tradycji 1000 lat temu postawiono 1. kościół na Mazowszu. Już cicho na temat tzw. "trwałej ruiny", która tu miała pozostać. Upadły z braku funduszy pomysły, m.in. koszmarnych drewnianych daszków. Chyba najprościej byłoby przysypać ziemią niczym nieosłonięte cegły palcówki, które rozkruszają deszcze i mrozy już drugiej zimy. Dowiemy się kiedyś jaką metodę zabezpieczenia wybrali fachowcy, pozostaje ufać, że nie będzie ona z "minionego okresu".
Oto inny obrazek dotyczący odkrycia cmentarzyska sprzed około 2000 lat. Miejscowość na ziemi łomżyńskiej przemilczę z litości dla nauczycielki, która urządziła beztroską i radosną wycieczkę szkolną na teren cmentarzyska. Mogła uprzedzić dzieci wcześniej, aby wizyta wśród archeologów stała się niezapomnianą lekcją i okazją do dumy, że Wielka Historia zostawiła ślad w ich okolicy. W skarpie żwirowni widać było ciemne jamy grobów, ze ułamkami glinianych naczyń i spalonych szczątków ludzkich. Dzieci z miejsca urządziły sobie na oczach dorosłych dziką zabawę, w zjeżdżanie po zboczu z grobami... Widać nigdy za dużo przypominania o podstawowych sprawach, o szacunku dla zmarłych.
Kiedy zapominamy o bagażu cywilizacji? Oto Rodacy, którzy lubią znienacka przemaszerować przez odkryty właśnie teren wykopalisk, jakby się spodziewali znaleźć "gotowe skarby". Protesty biorą chytrze za próbę ukrywania czegoś. Nie mogą pojąć, że zacierają w ten sposób zarysy obiektów archeologicznych, które odczytać może tylko fachowiec. Tak jak z ciemnej plamy odczyta ślad ziemianki, tak ze skorup odtworzy naczynie, a z kości płeć przodków i przebyte choroby. Nie zrobi tego przypadkowy miłośnik staroci, chociaż każdy może dokonać odkrycia: w ogródku, podczas orki, przy budowie domu itp. Im szybciej ochroni miejsce znaleziska i ściągnie archeologów, tym więcej informacji uda się zachować - zwłaszcza, że badanie to jednoczesne bezpowrotne zniszczenie. Dlatego archeolog dokumentuje na fotografii etapy prac, wymierza i rysuje warstwy ziemi.
Serce rosło, gdy na kurhan, o którym była mowa przyszła - z własnej ochoty - grupka małych dzieciaków z okolicy. One to, słuchające opowieści kierownika badań i widzące ile trudu kosztuje poznanie przeszłości, będą w przyszłości najlepszą gwarancją ochrony takich cennych miejsc.