WSTYDLIWA SPUŚCIZNA
Proponuję Państwu cofnąć się pamięcią nieco wstecz i przypomnieć o niesławnej sprzedaży działek na nie należącym do gminy gruncie w Nowogrodzie przy ul. Miastkowskiej przez byłego (na szczęście) burmistrza Sz. Zalewskiego i byłego (jeszcze bardziej!) p.o sekretarza M. Dobrzańskiego. Pozostawili po sobie pamiątkę w postaci rozterki i kłopotów nabywców. Dobrzański z premedytacją odsprzedał zakupioną w tym miejscu działkę nieświadomemu nabywcy wpuszczając go w przysłowiowe maliny. Pozostali muszą się nadal borykać z problemem. Ci, którzy wiązali z tymi działkami nadzieję na własny, zbudowany za ciężkie pieniądze dom wydeptali już chyba ścieżkę do Urzędu Miejskiego licząc na pomoc w unormowaniu sytuacji. Niestety, według ich opinii, przeliczyli się. Spotkania z Burmistrzem mają ten sam scenariusz i treść. Informuje się ich o ciągle nieskutecznych pertraktacjach z właścicielem gruntu przyległego do tych działek. Zdaniem zainteresowanych Urząd Miejski, zachowując zasady ciągłości władzy, jest jedynym miejscem skąd mogą spodziewać się najszybszego załatwienia sprawy. Nie stać ich na niebotyczne odszkodowanie, czy na wykup gruntów pod konieczną drogę. Obowiązujące prawo nie gwarantuje im rychłego przyznania w Sądzie tej drogi. Nie ma możliwości złożenia pozwu zbiorowego a nie wszyscy właściciele sprzedanych z rażącym naruszeniem prawa działek są zainteresowani złożyć indywidualne pozwy, za które trzeba przecież wnieść do Sądu spore opłaty. To hamuje rozwój pozytywnego zakończenia całej awantury. Brak także jest miejscowego planu zagospodarowania tego terenu, co też jest kolejną „kłodą” na drodze do zabudowy. Nastąpił swego rodzaju pat, z którego nikt nie potrafi wskazać wyjścia. Logika i poczucie sprawiedliwości podpowiada wręcz, że to poprzedni burmistrz jest winien tej afery, jednak Sąd wydając wyrok w tej sprawie już przed 3 laty w uzasadnieniu wyraził opinię, że za głupotę nie może karać. Nic ująć, nic dodać. Miejmy nadzieję, że strony tego zbiorowego sporu w końcu jakoś dogadają się i sprawa skończy się szczęśliwie.
M. Estkowski