DWA OBLICZA TEJ SAMEJ RZEKI
Pisa 50 lat temu…Lekkiemu przechyłowi łodzi z burty na burtę towarzyszył plusk wody. „Pychówka” wolno przemieszczała się pod prąd Pisy. Obaj z bratem mocno trzymaliśmy się drewnianej ławy w środku łodzi i obserwowaliśmy otaczającą nas przyrodę. W sierpniu 1953 r. spędzaliśmy wakacje - po raz pierwszy w tych pięknych zakątkach ziemi kurpiowskiej, we wsi Baliki nad Pisą. Pewnego dnia Ojciec postanowił urządzić Mamie i nam wycieczkę rzeką do istniejącego jeszcze wówczas młyna w Dobrym Lesie. Płynęliśmy zatem do określonego celu oczarowani pięknem nabrzeży rzeki. Za każdym zakrętem ujawniała ona inne widokowe niespodzianki. Szerokie, rozłożyste plaże z drobnym, bielejącym piachem pojawiały się na każdym zakolu wijącego się koryta Pisy. Przede wszystkim uderzała źródlana czystość wody. Na głębokości nawet ponad 2 metry widoczne było piaszczyste dno rzeki z wodną roślinnością i ogromną ilością ryb różnych gatunków. Ławice ryb wędrujące w górę rzeki zdawały się nie mieć końca. Wszystkie ryby jednocześnie uskakiwały przy uderzeniach wiosła o dno a poderwany piasek tworzył żółtą chmurę przesłaniając piękny, podwodny krajobraz. Ciszę wokół przerywał raz po raz jazgot podrywanego do lotu wodnego ptactwa spłoszonego pojawieniem się łodzi… Pisa obecnie… Spycham kajak w nurt rzeki brnąc po kostki w czarnym mule. Jeszcze krok, dwa by wydostać się z obślizgłej mazi. Wreszcie pod stopami wyczuwam piasek. Teraz należy uważać, by nie zranić stopy o ostrą krawędź zatopionego żelastwa lub, co gorsza szkła. Brodzę w wodzie po kolana ciągnąc kajak, powoli przesuwam stopy by wyczuć ewentu-alne zagrożenie. Wzrokowo jest to niemożliwe gdyż stopy nie są widoczne w rdzawej wodzie. Teraz kajak mam już całkowicie na nurcie i mogę wgramolić się do jego wnętrza. Rytmicznie odpycham się wiosłem wcinając łopatki w powierzchnię wody i biorę kurs pod prąd Pisy…Podrzucone worki ze śmieciami Mijam kolejne zakola, brzegi zarośnięte trzciną i trawą wodną kryją liczne zanieczyszczenia. Nie ma już tych pięknych i rozłożystych plaż na każdym zakręcie rzeki a pojedyncze piaszczyste łachy widoczne są bardzo rzadko. Natomiast na wystających gdzie niegdzie gałęziach pełno plastikowych worków i toreb, które każdorazowo obnaża Pisa przy spadku stanu wody. W zawirowaniach wody sterty plastikowych butelek i puszek po piwie krążą bezsilnie czekając na swą kolejkę by wydostać się na główny nurt rzeki i spłynąć do Bałtyku.Pisa, jaka jej przyszłość?...Oto dwa oblicza tej samej rzeki jak bardzo różne. Wystarczyło 50 lat bezmyślnej działalności człowieka by znacząco pogorszyć stan jednej z piękniejszych rzek Polski. Przedstawiony przeze mnie obecny obraz Pisy może wydawać się w zbyt czarnych barwach ale uczyniłem tak rozmyślnie. Faktem jest, że są miejsca rzeki jeszcze nadal urokliwe pod względem krajobrazowym. Ci, co znają Pisę na całej jej długości przyznają, że najpiękniejszy jej odcinek znajduje się przy ujściu – od Dobrego Lasu do Narwi. Zatem tak bardzo wskazana jest ochrona tego odcinka przed zniszczeniem. Niemały wpływ na to mają Władze Gminy Nowogród. Przyjęta we wrześniu uchwała Rady Miejskiej w Nowogrodzie w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego terenu położonego nad rzeką Pisą (nr XII/53/07) zakłada w jednym z celów ochronę walorów krajobrazowych i środowiska przyrodniczego doliny Pisy. Właśnie dolina Pisy jest obok skansenu w Nowogrodzie i pięknych lasów bodaj największym atutem tego regionu. Wszyscy ci, którzy przybywają w te okolice na wypoczynek, zauroczeni tym zakątkiem nie zdają sobie nawet sprawy z tego jak wiele niekorzystnych zmian środowiska naturalnego nastąpiło tu w okresie ostatnich kilku dziesiątek lat. Ponieważ przyjeżdżam w te okolice rokrocznie od 1953 r. mam zatem utrwaloną skalę porównawczą tego terenu sprzed wielu lat i obecnie. Zmiany te nie są może dla nas tak odczuwalne gdyż przy teraźniejszym tempie życia wrastamy w zdegradowane środowisko otaczającej nas przyrody i sterty walających się wszędzie śmieci nie robią już na nas większego wrażenia. Zanikła również kultura turystycznego wypoczynku, pozostawiania miejsca po biwaku czy weekendowym wypadzie w stanie nienaruszonym. Jeszcze w latach sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych ubiegłego wieku widoczni byli na tym terenie turyści - wodniacy lub piesi z „saperkami” w ręku porządkujący zawsze miejsca swego pobytu. Obecnie „zmotoryzowani” przybysze rozjeżdżają piękne tereny graniczące z rzeką, aby dostać się swym środkiem transportu jak najbliżej wody. Na nabrzeżach pozostawiają ślady swej obecności w postaci czy to kolein pojazdów, czy stert plastikowych odpadków rozdmuchiwanych później przez wiatr po całej okolicy. Właściciele wykupionych nad rzeką działek traktują nabrzeże jako swą własność (niezgodnie z aktualnym „prawem wodnym”) i grodzą swe posesje do samej krawędzi brzegu. Zapory takie uniemożliwiają bezkolizyjne przemieszczanie się wzdłuż rzeki. Każdemu przecież przysługuje prawo do powszechnego korzystania ze śródlądowych, powierzchniowych wód publicznych – art. 34 „prawa wodnego”.Ciągłe, postępujące zamulanie dna Pisy przyspieszały i nadal przyspieszają wydatnie również szybkie łodzie motorowe ( choć pojawiają się już znacznie rzadziej ) tworzące wysoką falę na powierzchni wody. Fale te rozchodząc się w kierunku brzegów wąskiego koryta rzeki podmywają i wypłukują skutecznie fragmenty humusu powodując szybkie poszerzanie się strefy mułu i zanieczyszczeń organicznych. Ktoś, kto widział pędzący z zawrotną prędkością wodny pojazd wie jak długo po takim przejeździe spływa zanieczyszczona mułem woda. Oczywiście nie można całkowicie zakazać ruchu motorowodniaków ale ograniczenie prędkości tego typu jednostek na Pisie jest wskazane i powinno być możliwie pilnie wprowadzone. Są przecież odpowiednie znaki żeglugi śródlądowej nakazujące zwolnienie prędkości na określonych odcinkach wód. Ważne są tu również i względy bezpieczeństwa pozostałych użytkowników tej drogi wodnej tj. łodzi, kajaków, jachtów itp. Częstokroć byłem świadkiem wywrotki lekkiej łodzi zepchniętej rozchodzącą się falą wznieconą przemykającym „ślizgaczem” który nawet nie zwolni przy wymijaniu innych jednostek pływających.. Pośród wszystkich wodniaków podróżujących tą drogą wodną można by rozpropagować akcję oczyszczania powierzchni rzeki z zaśmiecających ją przedmiotów plastikowych. W okresie letnim organizowane są prawie codziennie spływy kajakowe w dolnym odcinku rzeki. Gdyby każdy spływający (oczywiście sam nie zanieczyszczając rzeki) wyłowił po drodze, choć jedną butelkę plastikową lub puszkę po piwie i wrzucił do pojemnika umieszczonego na końcu trasy tj. np. przy bunkrze pod mostem na Narwi - byłby to znaczący wkład w oczyszczenie doliny Pisy i znakomite połączenie przyjemnego z pożytecznym. Akcję taką można by rozpropagować w szkołach, ośrodkach wodniackich a również wywieszając odpowiednie plakaty na trasie drogi wodnej. Dla młodzieży byłaby to wspaniała lekcja praktycznego podejścia do ekologii i to nie tylko raz w roku przy „sprzątaniu świata”. Może dałoby się wygospodarować na taką akcję pewne fundusze w budżecie gminnym na zakup pojemników na śmiecie, plakaty itp. Mam nadzieję, że w planie zagospodarowania doliny Pisy zatwierdzonym ostatecznie przez Władze Gminy ochrona środowiska przyrodniczego na tym terenie będzie stanowiła podstawę wszelkich podjętych decyzji. Nie da się przywrócić stanu przyrody doliny Pisy sprzed pół wieku ale należy zrobić wszystko by choć zahamować postępującą degradację tego środowiska.Niech przyszłe oblicze doliny Pisy na początku dwudziestego pierwszego wieku kojarzy się wszystkim tu przebywającym z pięknem tych okolic, sensowną polityką władz miejscowych decydujących o sposobie zagospodarowania tych terenów oraz wzorową czystością na każdym miejscu. Marek Giergielewicz