Jan Miłosz Zarzycki poprowadził w Wiedniu kurs mistrzowski
Dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego Jan Miłosz Zarzycki przez tydzień prowadził zajęcia w wiedeńskim Universität für Musik und darstellende Kunst. To jedna z najbardziej prestiżowych uczelni muzycznych na świecie, istniejąca od początku XIX wieku. Maestro Zarzycki poprowadził tam kurs mistrzowski, poświęcony II Koncertowi skrzypcowemu Karola Szymanowskiego. Są plany kontynuacji tej współpracy, a dzięki coraz częstszym bytnościom dyrektora Filharmonii Kameralnej w Austrii są też szanse na wizyty w Łomży tamtejszych solistów i dyrygentów.
Jan Jan Miłosz Zarzycki jest już dyrygentem bardzo dobrze rozpoznawalnym poza granicami Polski, prowadzącym orkiestry w różnych krajach świata, łącznie z występem w słynnej Filharmonii Berlińskiej, gdzie podczas koncertu świątecznego dyrygował tamtejszą German National Orchestra. Coraz częściej zasiada również jako juror najbardziej prestiżowych konkursów dyrygenckich, dzięki czemu w Łomży pojawiają się ich zwycięzcy – choćby koncert finałowy tegorocznego sezonu poprowadzi ukraińska dyrygentka Nataliia Stets, zwyciężczyni niedawnego IV Międzynarodowego Konkursu Dyrygenckiego w Brescii. Dyrektor Zarzycki jest również ceniony jako pedagog, nie tylko w macierzystej uczelni, dzięki czemu koniec maja spędził w Wiedniu, prowadząc na tamtejszej, prestiżowej i znanej na całym świecie wyższej uczelni muzycznej, założonej w roku 1817, a od roku 1998 uniwersytetecie, kurs mistrzowski.
– Rok temu miałem okazję prowadzić w Wiedniu, a właściwie w Heiligenstadt, prawykonanie utworu poświęconego dwóm wielkim klasykom wiedeńskim – mówi Jan Miłosz Zarzycki. – Pierwszym był Wolfgang Amadeusz Mozart, drugim Ludwig van Beethoven, a utwór napisał współczesny autriacki twórca Nikolaus Schapfl. Koncert odbył się w miejscu, w którym mieszkał i tworzył Beethoven, napisał tam swój słynny testament heiligenstadzki. Zostałem wtedy, przez wspólnych znajomych, przedstawiony profesorowi Simeonowi Pironkoff, który wykładał w Wiedniu dyrygenturę i przed naszym spotkaniem zobaczył nagranie mojego koncertu z Filharmonią Lubelską, na którym prowadzę I Koncert skrzypcowy Karola Szymanowskiego. Od razu zaproponował, abym poprowadził na wiedeńskim uniwersytecie muzycznym kurs mistrzowski poświęcony interpretacji tego właśnie utworu. Umówiliśmy się na maj 2023, ale wcześniej na moje zaproszenie profesor Pironkoff przyleciał do Warszawy i przez kilka dni prowadził wykłady na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina, był również gościem na moich zajęciach. Ja natomiast zostałem zaproszony do poprowadzenia zajęć na Universität für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu i to zaproszenie zostało w zeszłym tygodniu zrealizowane.
Doszło jednak do zmiany utworu, którym stał się II Koncert skrzypcowy Karola Szymanowskiego.
– Pierwotnie w planie był I Koncert skrzypcowy, ale z uwagi na zbyt dużą obsadę orkiestrową zdecydowano się na II koncert, w którym jest trochę mniejsza orkiestra – wyjaśnia dyrektor Zarzycki.
Poza składem orkiestry w próbach uczestniczyły trzy solistki i pięciu czynnych dyrygentów, a poza nimi również dyrygenci obserwujący zajęcia.
– Wszyscy dyrygenci z klasy profesora Pironkoffa musieli ten koncert przygotować i nim zadyrygować – potwierdza Jan Miłosz Zarzycki. – Była to wspaniała promocja muzyki polskiej, ponieważ ten koncert jest stosunkowo mało znany; I koncert Szymanowskiego funkcjonuje w świadomości muzyków, jest jeszcze stosunkowo popularny. Jest on impresjonistyczny, pochodzi bowiem z okresu, kiedy kompozytor był zafascynowany orientem, sztuką impresjonistów, jest więc bliski estetyce takich kompozytorów jak Claude Debussy czy Maurice Ravel. Natomiast II koncert to już jest okres góralski, ten folklor jest bardzo wyraźnie w nim wyczuwalny. Może właśnie dlatego nie jest bliski muzykom i publiczności poza granicami naszego kraju, chociaż jest bardzo piękny. Do tego popularyzuje polską muzykę narodową, bo ta góralszczyzna jest w nim bardzo mocno obecna, poczynając od skali góralskiej, a kończąc na góralskich rytmach, które cały czas się tam przewijają. Dlatego cieszę się bardzo, że właśnie ten koncert został tam w taki sposób zaprezentowany.
Najpierw odbywały się próby z solistkami i dyrygentem, gdzie partie orkiestry wykonywało dwóch pianistów, kolejny etap to już próby pełnego składu orkiestry – oba etapy pod kierunkiem dyrektora Zarzyckiego.
– Pierwsze próby były właśnie w takim składzie: dwa fortepiany zastępowały orkiestrę – właśnie tak prowadzi się zajęcia dyrygentury na uczelniach – mówi Jan Miłosz Zarzycki. – Chodziło o to, żeby dyrygent nauczył się współpracować z solistą, przygotował się do prowadzenia orkiestry, a dopiero ostatnim etapem była już praca i z solistą, i z orkiestrą. Była to praca najtrudniejsza i najbardziej odpowiedzialna.
Okazało się, że młodzi muzycy z różnych stron świata podeszli do nieznanej sobie dotąd muzyki Szymanowskiego z dużym zaciekawieniem.
– Ta muzyka bardzo ich zainteresowała, nawet zaintrygowała – zauważa Jan Miłosz Zarzycki. – Byli pod wrażeniem tej estetyki, zresztą sam profesor Pironkoff, który jest wykładowcą i opiekunem tej grupy dyrygentów, jest wielkim miłośnikiem muzyki Szymanowskiego, mimo tego, że jego centralnym punktem zainteresowania jest muzyka nowa, gdy Karol Szymanowski to już nie jest muzyka współczesna, bo to przecież pierwsza połowa XX stulecia.
Był to cały tydzień zajęć, chociaż nie tylko, a do tego była to kolejna wizyta Jana Miłosza Zarzyckiego w tej uczelni, chociaż już w zupełnie innym charakterze.
– Zajęć było sporo, ale miałem też wolny czas, nie pracowałem permanentnie, bo na przykład czwartek miałem wolny, mogłem więc pozwiedzać, przypomnieć sobie Wiedeń – mówi dyrektor Zarzycki. – 28 lat temu byłem tam na studiach podyplomowych i studiowałem wtedy w klasie profesora Leopolda Hagera. Co ciekawe mój profesor, Marek Pijarowski, również był na stypendium w Wiedniu, ale studiował u profesora Karla Oesterreichera. Byłem więc zaszczycony, bo studiując w roku 1995 na tej uczelni nie przypuszczałem, że kiedyś będę zaproszony, żeby prowadzić tam wykłady, więc ten powrót po latach był dla mnie wielkim przeżyciem. Chociaż nie był to tak do końca powrót, ponieważ uczelnia funkcjonuje już w innym miejscu; tam gdzie studiowałem jest obecnie jeden z wydziałów, bodajże muzyka kościelna, natomiast dyrygentura i większość innych wydziałów przeniosła się w zupełnie inne miejsce, stworzono bowiem nowy kampus i właśnie tam odbywały się te wszystkie zajęcia. Było więc nowe miejsce, nowe warunki, ale uczelnia ta sama, chociaż w latach 90. nazywała się jeszcze Hochschule Musik, a teraz jest to już uniwersytet.
Tak udana pod względem pedagogicznym i artystycznym wizyta to nie tylko szansa na kontynuację tej współpracy, ale również nawiązywanie kontaktów, dzięki którym pojawiły się plany ewentualnych wizyt w Łomży znakomitych austriackich muzyków i dyrygentów.
– Są spore szanse na kontynuację tej współpracy, ponieważ jesteśmy z profesorem Pironkoff w świetnych relacjach, bardzo się zaprzyjaźniliśmy – podsumowuje Jan Miłosz Zarzycki. – Porozumienie między nami jest fantastyczne, świetnie się nam współpracuje i uważam, że jest otwarta droga, żeby to kontynuować, chociaż o szczegółach dalszej współpracy jeszcze nie rozmawialiśmy. Wydaje się to jednak oczywiste, że mamy takie zamiary, aby tylko realia nam na to pozwoliły, bo ta współpraca była realizowana w ramach programu Erasmus +. W przyszłym roku jestem już umówiony na podobną współpracę z profesorem Vittorio Parisi, który wykłada w Mediolanie, gdzie będę prowadził zajęcia dla dyrygentów w tamtejszej uczelni, ale za dwa lata z przyjemnością wrócę do Wiednia. Są też szanse na pojawienie się w Łomży tamtejszych wykonawców; nie ukrywam, że prowadzę takie rozmowy i może już wkrótce uda się je sfinalizować.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Jan Miłosz Zarzycki