10 medali dla Doktor Anny
- Mam wrażenie, jakbym przeżyła kilka żyć, bo tyle w swoim życiu miałam pozytywnych doznań i ról społecznych, spotkań z twórczymi ludźmi i wydarzeń rodzinnych, łomżyńskich i białostockich, podlaskich i ogólnopolskich, że mogłabym wrażeniami i wspomnieniami wypełnić kilka biografii – opowiada z uśmiechem doktor Anna Jakubowska, stomatolog i magister filozofii. Właśnie wróciła z Mistrzostw Polski Lekarzy w Pływaniu w Dębicy, gdzie zdobyła 10 medali: 5 złotych i 5 srebrnych. Kim jest kobieta w oryginalnych, barwnych sukienkach i kapelusikach, często widywana w Łomży na koncertach, spektaklach, seansach? - Jestem człowiekiem, ecce homo – odpowiada Doktor Anna.
- Chcę się jeszcze na coś przydać – mówi mama trójki dzieci i szóstki wnucząt. Nie będzie w grobie z rodzicami, kiedy seniorzy pożegnają się ze światem. Nie pije, nie pali, a prawo do własnego ciała dała Zakładowi Anatomii Prawidłowej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Studenci muszą uczyć się na preparatach. Kości i czaszek do badania jest za mało, dlatego na 50-tkę zrobiła prezent rodzimej uczelni, choć myślała o tym na studiach. Jeżeli coś przyda się do przeszczepu - też dobrze.
„Mormolka”
Z 10 startów MPLP najbardziej dumna jest, że na 50 m stylem dowolnym ma czas poniżej minuty. Najczęściej w karierze zawodnika triumfowała w konkurencji 4 x 100 m zmiennym: delfin, grzbiet, żabka i kraul. Od dziecka lubiła przebywać w wodzie, chlapiąc stylem rozpaczliwym. Pływania na gumowym kole uczyli ją rodzice: Anna i Dymitr podczas wakacji nad Jeziorem Nidzkim i Morzem Bałtyckim. Widzi scenkę przed oczami: jako 6-latka odwraca się, zdziwiona, że płynęła... bez koła.
Urodziła się w Orli, gdzie przyjmowała Szeptucha. Miała szczęście do nauczycielek wf: w SP nr 29 w Białymstoku i II LO imienia Drezdeńskiej Dywizji Piechoty, w którym uczyła Weronika Mormol. Wuefistka z pasją i poczuciem humoru stawiała na wszechstronny rozwój. Przyszła Doktor skacze wzwyż i w dal, pcha kulą, wykonuje akrobacje, robi gwiazdę do szpagatu, co potrafi na emeryturze. - Dużo zawdzięczam „Mormolce”. Zawsze była zadowolona, że przychodzimy i jesteśmy aktywne.
W podstawówce miała piątki na świadectwie od góry do dołu. Chodziła w pierwszej klasie do SP nr 16 z pastowanymi podłogami, piecami, drewnianymi ławkami, ręcznym dzwonkiem. Kiedy rodzice dostali nowe mieszkanie w bloku, przenieśli Anię do tysiąclatki. - Zastrajkowałam, że nie będę się uczyć, odpowiadać na pytania ani odrabiać lekcji – wspomina. Prowadziła zeszyty oficjalne – puste i nieoficjalne - z odrobionymi zadaniami. Dyrektor SP 29 Jerzy Kowalewski spytał ją, czy mogłaby „spróbować” się pouczyć. Poskutkowało. W 8. klasie zapytał Anię, czy warto było spróbować nauk.
Akademia
W ogólniaku, który powrócił do przedwojennej patronki Księżnej Anny z Sapiehów Jabłonowskiej, Ania zorientowała się, że nie chce kolekcjonować piątek, a uczyć się dla siebie. Czytała w oryginale utwory po rosyjsku i niemiecku, śpiewała w tych językach piosenki. Halina Onych „Berta” obraziła się, że Ania nie idzie na germanistykę, Pani Kuźmińska – że nie na rusycystykę, Pani Bralczykowa, żona prof. Jerzego Bralczyka – że nie na polonistykę. W zastępstwie za żonę na polski przychodził poeta Wiesław Kazanecki. W 4. klasie maturalnej Ania ma wiązankę pomysłów: od wstąpienia do zakonu mniszek po szkołę cyrkową w Julinku. Waha się pomiędzy teologią a filozofią, archeologią śródziemnomorską a prawem czy resocjalizacją. Medycyna znajdowała się między skrajnościami. W domu słyszała od mamy dentystki i taty inżyniera, projektanta sieci elektrycznej w „Fastach”, że stomatologia daje poczucie sprawczości: człowiek przychodzi z dziurą, a wychodzi z całym zębem. Zdobywa po egzaminach na Akademię Medyczną 3. miejsce na liście i studiuje od 1976 do 1981 r. Angażuje się w studenckie Radio Supeł, rozgłośnię z teraz 73-letnią tradycją. Ma dobry, spikerski głos, nie zaciąga jak „sliedziki”, przygotowuje relacje z życia miasta, uczelni, o literaturze i sztuce. Zainteresowania kulturą zawdzięcza: Józefowi Zdziechowi, uczącemu w II LO rysunku, i Jerzemu Siechowi, aktorowi Teatru Dramatycznego, przygotowującemu do deklamacji m.in. na akademiach.
25 lat w Łomży
12-latka zawdzięcza Panu Waldkowi z basenu przy Technikum Mleczarskim, że pływała delfinem i poprawiła technikę innych stylów. Pod koniec podstawówki została ratownikiem WOPR, z czasem – płetwonurkiem, sternikiem motorowodnym, żeglarzem jachtowym. - Wychodzę za mąż za lekarza Romualda w 1979 r., rodzę córkę Martę i spędzam wakacje w Łomży, gdzie pracował Romek. I tak zostałam w grodzie nad Narwią 25 lat – śmieje się Doktor Anna. Przez ćwierć wieku wpisała się w los pokoleń łomżynianek i łomżyniaków jako szkolny dentysta w: SP nr 4, SP 1, SP 7. W „Jedynce” z dyrektor Teresą Karwowską próbowały rozwiązać nierozwiązywalny problem, tj. zapewnić dostęp do dentystki 2 i pół tysiącom uczniów. Uruchomiły akcję profilaktyki, naukę szczotkowania zębów.
Urodziła synów: Wiktora w 1982 r. i Aleksandra w 1988 r. Trójkę dzieci nauczyła z mężem pływać. Na przełomie lat 80. i 90. włączyła się w działania PCK i była prezesem okręgu. Dostała za litraże krwi Brązowy Krzyż Zasługi, a Srebrny Krzyż Zasługi – za prowadzenie w domu przy ul. Makowej Salonu Literackiego i Sztuk, gdzie gościli od 1999 przez ponad 10 lat: Krzysztof Rau, Mira Łuksza, Krzysztof Cezary Buszman, Aleksander Małachowski, Kinga Dunin, Kazimiera Szczuka, Krzysztof Giedroyć, Józef Baran i inni. Od około 20 lat daje Nagrodę Szarego Widza Festiwalu Walizka. Nie zmieniała barw partyjnych od 1992 r. w Unii Pracy, startując w wyborach do rady miejskiej, Sejmu, Europarlamentu. Działa w Komisji Kultury Izby Lekarskiej. Należy do Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i Kongresu Kobiet, reprezentując Polskę na Światowym Kongresie w Pekinie. Jest feministką – jak określa - „od zawsze” i szanuje prawo kobiet do decyzji, czy chcą urodzić. Jest zwolenniczką neutralności światopoglądowej państwa i przeciwniczką finansowania z budżetu RP kościołów. Napisała 2 książki: o profilaktyce stomatologicznej i zdradzie w związku, na podstawie historii, opowiadanych przez internautów przy okazji gry w brydża online – ponieważ gra w brydża.
Czas wolności
Czuje się spełniona i szczęśliwa jako kobieta: córka, matka, żona, przyjaciółka i lekarka. - Miałam farta żyć w czasach wolności i pokoju – mówi Doktor Anna Jakubowska (lat 67). - Przeżyłam swój groźny wypadek samochodowy i zagrożenie życia dziecka. Doczekałam kontrolowania egzystencji, nadzoru kamer, nasłuchu, lokalizacji, i przepisów, ograniczających wolność. Zawód lekarza przestał być zawodem zaufania i sztuki, a stał się świadczeniem i wpisaniem do komputera danych pacjenta. Lekarze stali się świadczeniodawcami usług medycznych, zamiast całościowo leczyć chorych ludzi.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146