Miłe sercu pamiątki z „Łomży kolorowej” Pana Gwizdona
Łomżyński plastyk i fotograf Grzegorz Gwizdon przygotował kolejne wydawnictwo, w którym na 16 kartach przedstawia miasto rodzinne w pastelowych, pozytywnych i optymistycznych barwach. „Łomża kolorowa” to właśnie wydana teczka ilustracji, przedstawiających w konwencji graficzno-akwarelowej znane łomżyniakom miejsca, na które popatrzą z nostalgią nie tylko mieszkający w słonecznym mieście pod błękitnym niebem, ale i do niego powracający z bliskich i odległych stron.
Grzegorz Gwizdon to plastyk, malarz, fotograf, grafik komputerowy, potrafiący wykorzystać talent wszechstronnie i z pożytkiem dla miłośników miłych dla oka, ładnych widoczków pamiątkowych. Ma w rozległym dorobku twórczo-wydawniczym kalendarze naścienne z malarskimi fotografiami swojego autorstwa, m.in., z Łomży, Nowogrodu i Ciechanowca. Sześć lat temu wydał teczki grafik, pokazujących unikalne, bo praktycznie zanikające ludowe budownictwo drewniane, zgromadzone z pietyzmem w Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu oraz w Skansenie Kurpiowskim w Nowogrodzie.
Opracował kilka serii pocztówek, w kompletach i na harmonijkowych paskach pokazujące miasto i okolice. Świętujący 9. lipca 51. urodziny artysta od kilkunastu lat przyzwyczajał łomżyniaków, że ma nowy pomysł na atrakcyjne przedstawienie Łomży, niemającej praktycznie wielu efektownych miejsc do zaoferowania turystom. W „Łomży kolorowej” zaprosił do krótkiego spaceru po mieście dzieciństwa i młodości aktorki Hanki Bielickiej (1915 – 2006), kardynała Stefana Wyszyńskiego (1900 – 1981) czy monografistki Donaty Godlewskiej (1925 – 2017)... Wszyscy oni widzieli Stary Rynek z ratuszem i kamieniczkami, katedrę, kamienice banków na Dwornej i okazałych budynków mieszczańskich na ulicy Długiej czy Henryka Sienkiewicza. Zapewne podziwiali mały kościółek, a nie mogli przeoczyć wieży ciśnień, górującej jak wieża Gustave'a Eiffel'a. Może spoglądali z bramy Napoleona i kamiennych schodków na Dolinę Narwi albo szli od strony rzeki ku panoramie miasta?
- My, na co dzień mieszkający w Łomży, może z przyzwyczajenia mniej zwracamy uwagę na znane miejsca, widoki i budowle, ale turyści i łomżyniacy przyjezdni z życzliwością opowiadają o naszym mieście – mówi Grzegorz Gwizdon, tłumacząc, że taka sympatia do kameralnej Łomży i jej uroków na wysokiej skarpie nad meandrującą wśród zieleni łąk rzeką udziela się i jemu. - Tu się urodziłem, a więc przedstawiam miłe sercu miejsca, które dobrze poznałem i wśród których wyrosłem, dlatego z przyjemnością je wspominam i chętnie do nich powracam. Tą sympatią dzielę się z widzami prac.
Jubilat i autor „Łomży kolorowej” cieszy się, że pomysły i prace plastyczne doceniają łomżyniacy, nabywając wydawnictwa o rodzinnym mieście. Jedni dla własnych wspomnień i sentymentów, inni dla małżonka, dzieci i wnuków, i przyjaciół. Teczki z widoczkami łomżyńskich uliczek i zabytków można oglądać i nabywać w Galerii Sztuki Współczesnej oraz Muzeum Północno- Mazowieckim.
Mirosław R. Derewońko