Przejdź do treści Przejdź do menu
niedziela, 17 listopada 2024 napisz DONOS@

wtorek 15.05.2007

Gazeta Współczesna - Żywioł szalał, a ludzie byli w szoku Gazeta Współczesna - Teraz walczy o zdrowie Gazeta Wyborcza - Komendant z niejasną przeszłością Gazeta Wyborcza - Wyborcza wojna wsi z miastem Kurier Poranny - Nie złożył co dziesiąty

Gazeta Współczesna - Żywioł szalał, a ludzie byli w szoku
Pechowa trzynastka potwierdziła się w życiu mieszkańców drewnianego domu przy ul. Ogrodowej w Łomży. Jego dach i poddasze doszczętnie strawił pożar w nocy z 13 na 14 maja. Zanim na miejsce dojechały wozy strażackie, sześcioro ludzi uratowali... policjanci. Dopiero siódmemu życie ocalili strażacy.
Aspirant Edward Ostrowski z posterunku policji w Śniadowie i st. sierżant Sławomir Wiski z posterunku w Nowogrodzie stali ok. godz. 22 przed komendą miejską w Łomży, gdy przypadkowy przechodzień zaalarmował ich o pożarze. Zawiadomili dyżurnego, a sami ruszyli na pomoc.
- Weszli do płonącego budynku, skąd wynieśli dwóch mężczyzn, których stan wskazywał, że są pod wpływem alkoholu - relacjonuje oficer prasowy Krzysztof Leończak. - Wybili szybę w oknie drugiego pomieszczenia, ponieważ nikt im nie otwierał drzwi. Otworzył je jeden z trzech mężczyzn, którzy też byli najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu. Policjanci pomogli im wyjść, a rodzina mieszkająca obok wyszła sama.
Zanim zjawiły się pierwsze wozy strażackie (w akcji uczestniczyło ich aż 15 i blisko 50 strażaków!), policjanci zdążyli wyprowadzić młodą kobietę w ciąży. Wydawało się, że na zewnątrz znaleźli się już wszyscy mieszkańcy.
Tymczasem, kiedy szalejące płomienie zajęły cały dach, okazało się, że na zagrożonym poddaszu jest jeszcze jeden, ok. 50-letni mężczyzna.
- Cała klatka schodowa była w ogniu - mówi dowodzący akcją Ireneusz Denysiuk, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Łomży. - Zobaczyliśmy go w oknie, jak cofnął się przerażony płomieniami, ale przy pomocy podnośnika hydraulicznego ewakuowaliśmy go z piętra i oddaliśmy pod opiekę pogotowia ratunkowego. Trafił na szpitalną izbę przyjęć.
więcej: Gazeta Współczesna - Żywioł szalał, a ludzie byli w szoku

Gazeta Współczesna - Teraz walczy o zdrowie
Jestem już wykończona, dłużej w tym mieszkaniu nie wytrzymam - płacze Wiesława Andrysiak z Łomży, która w lokalu zastępczym żyje kolejny rok.
Poprzednie mieszkanie straciła, bo w domu, w którym mieszkała pani Wiesława, wybuchł pożar. Decyzją ówczesnych władz miasta wraz z córką zamieszkały w niewielkim lokalu zastępczym na czwartym piętrze bloku przy ul. Stacha Konwy. Pani Wiesława była przekonana, że - tak jak ją zapewniano - spędzi tam tylko rok. Do dziś bezskutecznie walczy o poprawę warunków życia.
Grzyb zakryty papierem
- Jak pierwszy raz tu weszłam, to kapciem zabijałam robacznice i mole, śmierdziało gołębimi odchodami - opowiada pani Wiesława. - Tapety od ścian odpadają, grzyb w łazience zakryłam papierem. Są kłopoty z wentylacją, wodą. Zdrowie tu straciłam.
Na potwierdzenie 61-letnia kobieta pokazuje plik lekarskich zaświadczeń. Wśród nich orzeczenie o niepełnosprawności. Ze względu na astmę oskrzelową nie powinna przebywać w zagrzybionych pomieszczeniach. Ma problemy z tarczycą. Nie widzi na jedno oko.
- Wykorzystali to, dali mi do podpisania papier i dopiero niedawno dowiedziałam się, że to była umowa najmu do 2010 r., a ja naprawdę już chwili tu nie wytrzymam, chyba pójdę spać na dworze. Nie mam już siły wchodzić na czwarte piętro, nie mam czym oddychać - mówi roztrzęsiona kobieta. - A w tej walce z urzędem i zakładem komunalnym jestem sama jedna. Pośmiewisko sobie ze mnie zrobili, a ja przecież nie jestem jakiś społeczny margines ani pijaczka. To nie moja wina, że straciłam poprzednie mieszkanie.
więcej: Gazeta Współczesna - Teraz walczy o zdrowie

Gazeta Wyborcza - Komendant z niejasną przeszłością
W Łomży od wczoraj jest nowy komendant straży miejskiej - Bogdan Rutkowski. Ten sam, który dwa lata temu jako szef łomżyńskiej policji po spowodowaniu kolizji drogowej, podał się do dymisji. Były wątpliwości, czy był wtedy trzeźwy.
45-letni Bogdan Rutkowski to z wykształcenia nauczyciel. Przez 20 lat pracował jako milicjant i policjant. W tym czasie był m.in. komendantem powiatowym w Wysokiem Mazowieckiem i przez pół roku miejskim w Łomży. Przez ostatni rok pracował jako ochroniarz.
- Miał największe kwalifikacje spośród tych, którzy się do nas zgłosili - tłumaczy wiceprezydent Łomży Marcin Sroczyński. Jednocześnie zaznacza, że zna okoliczności feralnej kolizji. - Sprawa ta była badana przez prokuraturę i nikt nie został oskarżony. W karcie karnej komendanta też nic nie ma o tym zdarzeniu.
Na początku marca 2005 roku tuż za Zambrowem mł. insp. Bogdan Rutkowski - wtedy jeszcze szef łomżyńskiej policji - wracając z komendy w Łomży do swego domu w Wysokiem Mazowieckiem, wjechał prywatnym autem do rowu i uderzył w drzewo. Rozbił głowę.
Na miejscu pojawił się szef zambrowskiej policji. Osobiście stwierdził po zbadaniu Rutkowskiego alkomatem, że komendant z Łomży jest trzeźwy. Jednak z powodu obrażeń - po trzech godzinach od kolizji - karetka zabrała Rutkowskiego do szpitala w Zambrowie. Tam czekał prokurator, który stwierdził, że Rutkowski jest pijany. Nakazał badanie trzeźwości. Wynik - 1,2 promila alkoholu. Konsternacja.
Rutkowski bronił się, że trochę wypił, ale już po zdarzeniu i dlatego, żeby ukoić skołatane nerwy. Po kilku dniach od nagłośnienia sprawy w mediach zrezygnował ze stanowiska. Podobnie zrobił szef zambrowskiej policji, kiedy wyszło na jaw, że to on miał dmuchać w alkomat zamiast Rutkowskiego.
więcej: Gazeta Wyborcza - Komendant z niejasną przeszłością

Gazeta Wyborcza - Wyborcza wojna wsi z miastem
Tam gdzie PiS zyskuje, tam Platforma traci - wynika z sondażu preferencji wyborczych mieszkańców podlaskiego.
Badanie na zlecenie "Gazety" przeprowadziła firma PBS DGA, pytając Podlasian, na kogo zagłosują w niedzielnych wyborach do sejmiku. Przy okazji zbadano nie tylko ogólne preferencje ankietowanych, ale też jak zamierzają głosować poszczególne grupy społeczne. Jako kryterium ich podziału przyjęto wiek, wielkość zamieszkiwanej miejscowości i wykształcenie.
PiS - lider sondażu - może według prognozy liczyć na 21 procent głosów ogółu. Poparcie, jakie uzyskuje, nie jest jednak jednorodne. Najchętniej u władzy widziałyby go osoby starsze i gorzej wykształcone, mieszkające w miastach poniżej 50 tysięcy mieszkańców oraz na wsi. W niektórych z tych kategorii liczba chcących poprzeć rządzącą w kraju partię dwukrotnie przekracza liczbę zwolenników największego konkurenta - Platformy Obywatelskiej. Ta w ogólnym sondażu zdobyła 16- procentowe poparcie.
I tak na przykład wśród wyborców w wieku 40-59 lat zwolenników PiS-u jest 25 procent, a Platformy zaledwie 12. Na wsi ta przewaga jest jeszcze bardziej miażdżąca - 22:7. Podobnie rzecz ma się wśród wyborców z wykształceniem podstawowym - 19:5. Nie są to dobre wyniki dla Platformy, tym bardziej że to właśnie na wsi i w małych miastach oraz wśród osób starszych można się spodziewać - według sondażu - najliczniejszego uczestnictwa w wyborach. Tym bardziej że wyborcy, wśród których PO jest najpopularniejsza - ludzie młodzi - są grupą, która do urn zamierza wybrać się najmniej licznie. Szanse największej partii opozycyjnej nieco równoważy sytuacja w Białymstoku i wśród osób z wyższym wykształceniem. Tu zdecydowanie prowadzi ona przed PiS (odpowiednio 37:23 oraz 29:18), tu też można spodziewać się wyższej od przeciętnej frekwencji.
więcej: Gazeta Wyborcza - Wyborcza wojna wsi z miastem

Kurier Poranny - Nie złożył co dziesiąty
Upływa termin składania wniosków o dopłaty bezpośrednie. Biura powiatowe Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będą pracowały do godz. 22. Wypełnione formularze można też przesyłać pocztą.
Z informacji przekazanych przez Podlaski Oddział Regionalny ARiMR wynika, że wczoraj do godz. 15 rolnicy złożyli 73,3 tys. wniosków. Jest to 86,8 proc. spodziewanej liczby formularzy.
- Myślę, że tempo nie jest złe - mówi Bogdan Domagała, dyrektor POR Agencji. - Mamy pierwsze miejsce w kraju.
Jego zdaniem, dzisiaj - w ostatnim dniu kampanii - nie powinno być większych problemów. W poprzednich latach w ciągu jednego dnia przyjmowano nawet 10 tys. wniosków.
Sytuacja wygląda najlepiej w powiecie kolneńskim (wczoraj do godz. 15 wpłynęło 91,1 proc. wniosków), najgorzej w powiecie białostockim - tu rolnicy złożyli tylko 77,5 proc. wniosków.
Ci, którzy nie zdążą dzisiaj wypełnić formularzy i złożyć ich w biurach powiatowych ARiMR, otrzymają mniej pieniędzy. Za każdy dzień zwłoki zostanie im potrącony 1 proc. przysługującej z tytułu dopłat kwoty. A mają czas do 9 czerwca.
więcej: Kurier Poranny - Nie złożył co dziesiąty 


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę