Tacy sami, Sezon 2.
Rozpoczął się właśnie sezon ogórkowy. To czas, w którym nic się nie dzieje, a jednak trzeba o czymś mówić. Oczywiście, znajdzie się wielu, którzy powiedzą, że to przecież skandal. Tyle brzemiennych w skutki wydarzeń wokół nas. Marsze, antymarsze, oburzenie wobec oburzonych. Gry, intrygi, dworskie przepychanki. Card of House, albo jeszcze lepiej ta… Gra o tron. Są to jednak porównania na wyrost. Wydarzenia w polityce wysokiej i niskiej przypominają w naszym kraju raczej Złotopolskich i Klan, w fazie po pięćsetnym odcinku. Aktorzy już się zdążyli znudzić rolą, przed telewizorami zostali tylko najwytrwalsi.
Politycy zachowują się, jakby przestali czuć elektorat w terenie. Oczywiście, jest to złudne. Oni dobrze wiedzą, co robią. Na razie zajmują się głównie sobą. Ludzie to widzą, bo swój rozum mają. Kolejne raporty, choćby nawet pokazujące kanibalizm przeciwników, niewiele zmienią, bo z raportami to my mamy do czynienia od dawna. Wszyscy od prawa do lewa powtarzają to, co już było. Zostało zagrane i jest już zgrane. Żadna komisja śledcza nie powtórzy sukcesu tej pierwszej, bo duże wrażenie na ludziach można wywrzeć określonym sposobem tylko raz. Zorganizowane marsze, choćby najliczniejsze na świecie, też nie przebiją wrażenia tych, o których u nas się mówiło w ciągu ostatnich kilku lat. Tymczasem nie zanosi się, żebyśmy wszyscy mieli wynieść się gdzieś za granicę naszego kraju i tam wszystko zaczynać od początku. Zresztą, nawet gdybyśmy to zrobili, to przecież jak Kargul z Pawlakiem znalibyśmy się jak łyse konie, a otoczka nowego miejsce byłaby tylko tłem do nowego rozdziału tej samej historii. Coś jest takiego w naszym emocjonalnym odczuwaniu, że potrafi się przyzwyczajać. Człowiek chyba nie mógłby czynić sobie Ziemi poddanej bez tego pierwiastka asymilacji połączonej z przyzwyczajeniem, który zdaje się nie występować w równym stopniu u innych gatunków na naszej planecie. Wszak startowaliśmy z tego samego poziomu, tej samej zupy. W przestrzeni społecznej potrzeba czegoś nowego.
Media to czują, reklamodawcy też. Trudno więc spodziewać się wzmożonej aktywności Old Spice’a w okolicach programów informacyjnych dużych stacji. Nikt na emisję spotu nie wyda złamanego grosza więcej niż jest w cenniku. Poza tym, czym tak naprawdę życie może nas zaskoczyć? Wierni widzowie „Ukrytej prawdy” widzieli przecież prawie wszystko. Prawie, jak wiadomo, czyni jednak sporą różnicę. Coś trzeba znaleźć, żeby ludzi chociaż trochę do siebie przekonać.
Zostaliśmy zaatakowani – grzmią media regionalne. Każdy się spodziewał, że wojna przyjdzie ze Wschodu, ale żeby z Dalekiego Wschodu? O tym nie było mowy. No, może jeszcze Chińczycy. Ale o Hindusach nikt nie mówił w żadnej przepowiedni. Wojnę wypowiedziała nam bowiem New Delhi! Czytam dalej i oczom nie wierzę. Przecież Indie mają broń atomową. W większości pewnie taką starej generacji. Te nowe taktyczne „nuki” potrafią ponoć smażyć nawet po peselu, ale stare poradzieckie grubasy dalekiego zasięgu potrafią zrobić pustynię na Mazowszu w trzy sekundy. Ja nie wiem, jakie oni mają, ale… na szczęście chodzi o bakterię. Złośliwe to i może być śmiertelne, ale żeby od razu chciało nas podbić?! Cóż, w sezon ogórkowy trzeba czymś podpić emocje.