Sprzedawca wędek
Reportaż może krzyczeć treścią i nie trzeba do tego wybuchających samochodów, ani serii obrazów: najtrudniej zmieścić temat w jednym. Oto kwintesencja prawdziwej Łomży - tak było za komuny, tak jest po jej rzekomym upadku odtrąbionym dla uśpienia patriotów: tu nie dorobisz się na własnej przedsiębiorczości. Milionerem najłatwiej zostaje urzędnik. Przyzwoity nie oczekuje złotej rybki, a wędkę sam zrobi - wystarczy mu nie przeszkadzać. Kto pamięta los tzw. „prywaciarzy” tępionych w PRL-u ten współczucie łączy z szacunkiem. Przedwojenne wychowanie i zasady przetrwały w zaniku, dodatkowym utrudnieniem peryferia cywilizacji europejskiej. Na Dziki Wschód nie da się przenieść szlachetnej poetyki westernowej…Od strony artystycznej fotografia jest wzorem do naśladowania. Wycelowanie obiektywu na murek w tle, połączyło dwa mocne punkty obrazu: sprzedawcę i jego towar, a uciekająca perspektywa w lewo nie wyprowadza naszego wzroku za kadr, raczej daremnie oczekujemy z tamtej strony nadejścia nabywcy… Samotność sprzedawcy podkreśla tłum za jego plecami, kłębiący się pod Halą Targową, niedaleko ulicy Rządowej… Ubiór żołnierski był jeszcze długo po wojnie strojem wyjściowym. (Pamiętam dom rodzinny i nie mogę odżałować, ze nie uprosiłem Ojca aby swoje oficerki zostawił synom na pamiątkę…Jeszcze ćwierć wieku po wojnie stały na baczność w szafie, usztywnione drewnianymi prawidłami)...Ryb było w Narwi dostatek, ale za dobrą, smukłą witką leszczynową trzeba było się nachodzić. Nadmierna niedostępność i zakrzaczenie to przekleństwo dopiero naszych czasów. Dawniej brzegi rzek ciągnęły się przestrzeniami zielonych łąk i piaszczystych plaż . Wydawało się, że tak trudno to zepsuć…