Czy sprzeciw Rady Miejskiej wobec Centrum Integracji Cudzoziemców pozbawi Łomżę funduszy unijnych?
Taka ewentualność teoretycznie istnieje – słychać w nieoficjalnych rozmowach z urzędnikami marszałkostwa, ale na razie żadnych wiążących decyzji nie podjęto. Choć analogia do uchwał wprowadzających strefy wolne od LGBT wydaje się nieco na wyrost, to element dyskryminacji w przyjętych stanowiskach jest widoczny, a to może się odbić na dostępie do funduszy unijnych.
Kilkadziesiąt osób na wezwanie Konfederacji stawiło się dziś (11.03) pod Urzędem Marszałkowskim w Białymstoku by protestować przeciwko powstawaniu Centrów Integracji Cudzoziemców (CIC) na Podlasiu - jak to napisano w programie. „Jako Konfederacja stanowczo sprzeciwiamy się tego typu ośrodkom oraz masowym przesiedleniom migrantów, zarówno legalnym, jak i nielegalnym, do Polski”. Byli tam przedstawiciele Suwałk i Łomży, tj. miast gdzie ostatnio rady miejskie w swoich stanowiskach sprzeciwiały się takim instytucjom na swoim terenie. „Będziemy informować jeśli do tego dojdzie, będziemy jak ci zieloni terroryści się kleić do tych budynków, do tych ulic i nie pozwolimy, żeby powstało Centrum Integracji Cudzoziemców w naszym mieście” - mówił radny Marcin Mieczkowski.
Niejako w odpowiedzi na protest marszałek województwa podlaskiego Łukasz Prokorym tłumaczył dziś, że Centrum Integracji Cudzoziemców „to miejsca, w których legalnie, podkreślam legalnie, przebywający w Polsce cudzoziemcy uzyskają pomoc w zakresie polskich przepisów, kultury, wsparcia psychologicznego, a przede wszystkim możliwości nauki języka polskiego”. Podkreślał, że „miejsca te będą służyć osobom, które już u nas przebywają, pracują, bądź są zarejestrowane w powiatowym urzędzie pracy”.
Członek zarządu województwa Bogdan Dyjuk dementował, że to nie dla emigrantów skierowanych z innych państw wspólnoty. „To nieprawda. To jest działanie skierowane do cudzoziemców legalnie przebywających w Polsce, także do studentów uczących się na naszych uczelniach” - mówił.
Komunikat opublikowany na stronach internetowych urzędu milczy o tym, o czym głośno na urzędniczych korytarzach. Chodzi o dyskryminację. Pojawiają się bowiem głosy, że przyjęte stanowiska są dyskryminujące, a to w kontekście pieniędzy unijnych może być dyskwalifikujące. Rady miejskie Łomży i Suwałk przyjęły stanowiska, a nie uchwały, które są źródłem prawa. Jedna z interpretacji głosi, że stanowiska tez były głosowane, a w związku z tym wyrażają pewną wolę, stanowisko, które idzie wbrew zasadzie równości i niedyskryminacji. Wspomniana zasada zawarta jest w Karcie Praw Podstawowych, której przestrzeganie jest warunkiem otrzymywania funduszy europejskich. Pamiętacie państwo jak samorządy, które ogłaszały strefy wolne od LGBT po cichaczu, by otrzymać dofinansowania, uchylały wspomniane prawo.
Czy taka perspektywa czeka Łomżę? Na razie za wcześnie to stwierdzić, ponieważ żadne decyzje merytoryczne jeszcze nie zapadły. Wielu natomiast zastanawia się, jak do tego podejść i jak mogą zareagować unijni urzędnicy. Ci miejscy z Łomży pytani o tę sprawę potwierdzają, że pojawiają się takie plotki, ale na razie żadnego dokumentu ograniczającego lub blokującego dostęp do funduszy europejskich nie otrzymano.
Widać wyraźnie, że Konfederacja chce na tym ugrać swoje procenty i jest bardzo prawdopodobne, że po wyborach sprawa bedzie miała mniejsze ciśnienie. Stanowisko jednak zostanie, czy po cichaczu...
