Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 27 grudnia 2024 napisz DONOS@

Poszło o pieniądze?

Główne zdjęcie
Andrzej Piechociński, naczelnik wydziału oświaty

Przez ostatnie trzy lata mówił, że prezydent Mariusz Chrzanowski nie pozwala wypowiadać się naczelnikom w mediach. Wszystkie pytania i odpowiedzi musiały przechodzić przez prezydencki wydział komunikacji medialnej. Teraz twierdzi, że czuje się zwolniony z tego zakazu, po tym jak prezydent zasugerował, że w wydziale są nieprawidłowości, a sprawa jest rozwojowa. - Mam prawo się bronić – mówi Andrzej Piechociński, naczelnik wydziału oświaty Urzędu Miejskiego w Łomży, który w ubiegłym tygodniu, po 10 latach pracy, złożył prezydentowi wypowiedzenie.

Chce Pan odejść z wydziału oświaty w przededniu zakończenia roku szkolnego i przed rozpoczęciem nowego. Duże zmiany czekają szkoły od września?
Andrzej Piechociński: - W zatwierdzonych przez prezydenta arkuszach organizacyjnych szkół jest tylko podstawa programowa. Czyli nie ma płatnych kółek zainteresowań, chórów itp.  

Dlaczego?
A. P.: - W 2018 roku oświata nie zamyka nam się finansowo. W budżecie brakuje 15-16 milionów złotych, żeby zaspokoić potrzeby oświaty. 

To co roku się powtarza. Niedawno Skarbnik Miasta na sesji Rady Miejskiej wprost powiedziała, że w budżecie oświata jest pokryta w 80%.
A. P.: - Też mnie ta wypowiedź zaskoczyła. Ale ten rok jest szczególny ponieważ decyzją Prezydenta Miasta nie można było wdrożyć projektów, programów oszczędzających środki. W mieście potrzebna jest reorganizacja struktury klas szkolnych – to jest prosty projekt roboczo nazywany przeliczeniem klas. Z pierwszych wyliczeń wynika, że między 15 a 20 oddziałów szkolnych można by było zlikwidować dochodząc do klas, które będą pełnoliczne. W dużych miastach, a Łomża jest dużym miastem nie mamy dodatku 10%, jak jest w warunkach małych gmin i wsi. My musimy zadbać o to, że by klasy były pełnoliczne, ponieważ to pozwoli wypłacać wynagrodzenie nauczycieli z subwencji oświatowej. Jeśli nie dopełnimy tego warunku, to dług będzie narastał.  

W poprzednim roku 33% wydatków oświaty miasto pokryło z własnych środków.
A. P.: - To wyliczenie razem z przedszkolami, które nie są wliczane do subwencji oświatowej. Przedszkola od zawsze były finansowane przez samorząd z dochodów własnych. W Łomży to około dwudziestu milinów złotych.

A jeśli policzymy bez przedszkoli?
A. P.: - To jest to w granicach między 12 a 16 procent. Tyle fizycznie dokładamy. To przy obecnej strukturze klas i liczby uczniów jest niewystarczające i powinniśmy dokładać jeszcze więcej, aby skompensować tą złą strukturę liczebności klas. 

Likwidacja 15-20 klas ile da oszczędności?
A. P.: - Szacunek najprostszy – jedna klasa to w granicach trzech etatów nauczycielskich. Etat z pochodnymi, które pracodawca musi opłacić, to w granicach 90-100 tys. zł rocznie. Trzy takie etaty to 300 tys. zł, a więc w sumie ok. 4,5 mln zł rocznie. To taki pobieżny szacunek.    

Ale to Pan zarządza tą oświatą od 10 lat. To Pan doprowadził do tego, że te klasy są za mało liczne.
A. P.: - Przy tak postawionym pytaniu, to mogę powiedzieć, że tak. To ja do tego doprowadziłem ponieważ ja wdrażałem tutaj reformę edukacji. Powstała w Łomży nowa szkoła – Szkoła Podstawowa nr 1 - i ta szkoła organizując się wchłonęła uczniów nie tylko do klas pierwszych i siódmych, do których powinien tam być nabór, ale do każdego innego poziomu – do klasy 2, 3, 4, 5, 6. Zostało to tak wykonane ponieważ istniała społeczna potrzeba uruchomienia wszystkich klas. Rodzice mają prawo mieć wybór. Spowodowało to naturalny odpływ z innych szkół. Rodzice decydowali się na przeniesienie uczniów do tej szkoły, ładnej, nowoczesnej, dobrze wyposażonej. Mieli takie prawo, ale zabrano uczniów z SP 7, SP 5, SP 4 i wszędzie – także w jedynce - powstały w ten sposób klasy, które liczyły po kilkanaście osób. W sumie reforma wyszła nam bardzo dobrze, bo warunki w jakich uczniowie się uczą zostały zapewnione wyśmienicie. 
Powinno towarzyszyć temu działanie do stworzenia klas pełnolicznych, czyli do ich przeliczenia. Mogłyby to proces na progu klasy 3 i 4 – nie wszystkie klasy mają po 25 osób, aby stworzyć klasy pełnoliczne. Podglądamy inne samorządy i one wykorzystują tę możliwość.

To ile osób powinno być w klasie pełnolicznej? Jak ja zaczynałem liceum to było nas 37.
A. P.: - Bez przesady. Dla szkoły podstawowej to jest w granicach 25-26 osób w klasie. Jeśli byłoby to 26 to moglibyśmy powiedzieć, że to co dostajemy z ministerstwa oświaty wystarcza na wynagrodzenia nauczycieli. 

Złożył Pan wypowiedzenie z pracy bo widzi Pan zbliżająca się klęskę i nie chce Pan firmować tego swoim nazwiskiem?
A. P.: - Bezpośrednią przyczyną jest odrzucenie projektów naprawy finansów i organizacji. Z tym można sobie dać radę, ale trzeba po prostu wdrożyć procesy, które będą racjonalizowały wydatki. Jest to problem do udźwignięcia, ale narzędzia trzeba mieć, a wydział edukacji został pozbawiony wszelkich narzędzi tego rodzaju. Odrzucenie koncepcji przeliczenia liczby uczniów w klasach, to taka bezpośrednia przyczyna. Bez tego narzędzia nie da się naprawić finansów, a to znaczy, że stracimy płynność finansową. Za taki stan rzeczy nie chcę ponosić odpowiedzialności.

Prezydent w wypowiedzi dla Radia Nadziej zasugerował, że są jakieś nieprawidłowości w wydziale oświaty.
A. P.: - Ależ skąd. Ta sprawa dotyczy rozliczenia środków między stowarzyszeniem „Edukator”, które prowadzi przedszkola i ośrodek rewalidacyjno-wychowawczy, a miastem Łomża. Problem dotyczy kontroli Urzędu Kontroli Skarbowej, który w całej Polsce sprawdził prawidłowość wykazywania w systemie informacji oświatowej uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych. Jeśli uczeń ma orzeczenie o kształceniu specjalnym, w zależności od tego jakie są to wady, czy są to upośledzenia i w jakim stopniu, czy są sprzężenia, przekazywane środki są wyższe. W najdroższych „wagach” mamy nawet dziewięciokrotność kwoty na ucznia. Z badań wyszło, zresztą w całej Polsce, że są błędy popełnione przez szkoły i placówki. W Łomży stowarzyszenie „Edukator” wzięło do ośrodka rewalidacyjno-wychowawczego w 2012 roku uczniów, którzy z definicji nie powinni być tam wpisani. Urząd Kontroli Skarbowej zakwestionował wszystkich uczniów przez cały rok i w sumie wyszło około 700 tys. zł. Tyle wypłaciło Miasto Łomża z dotacji oświatowej stowarzyszeniu „Edukator” na prowadzenie tego ośrodka. 
Kiedy UKS to zakwestionował my musieliśmy rozpocząć procedurę, która zmierzałaby do tego, aby ten, który zawinił zwrócił te środki, które miasto było zobowiązane zwrócić do ministerstwa finansów. Należało wdrożyć kontrolę, aby Miasto Łomża mogło dochodzić tych pieniędzy od „Edukatora”. Kontrolę wysłaliśmy, stosowne upoważnienia podpisywał prezydent Mariusz Chrzanowski. On też przedłużał tę kontrole, ponieważ okazała się trudna i długotrwała. „Edukator” rzeczywiście niechętnie z nami współdziałał, wymyślał tysiące powodów, wymienialiśmy się listami, przedłużaliśmy tę kontrole do końca października 
Nasza pomyłka wiązała się z tym, że przyjęliśmy, iż okres przedawnienia został przerwany w momencie, gdy podjęliśmy czynności kontrolne. Kiedy później analizowaliśmy to z prawnikami okazało się, że to był błąd, bo termin ten przerywa dopiero decyzja dotycząca zwrotu tych środków. Ona została niestety wydana dopiero w 2018 roku. A termin do którego mogliśmy te roszczenie złożyć mijał 31. grudnia 2017 roku. 

Mówi pan, że kontrola zakończyła się w październiku. Do końca grudnia było dużo czasu.
A. P.: - Występujemy z protokołem do „Edukatora”, oni odmawiają nam podpisania. 14 dni mają na odpowiedź, przysyłają bardzo obfity materiał dotyczący zastrzeżeń. My musimy je przeanalizować. Były wnioski, żeby przesłuchać kilka osób, jako świadków... Odpowiedzieliśmy, że utrzymujemy nasze stanowisko, ale w tym momencie mamy już rok 2018. Myśmy sobie wtedy nie uświadamiali, że jest to ta granica, bo pewnie zadziałalibyśmy inaczej... W maju to umorzenie jest oczywiste. Ostatni etap to decyzja o umorzeniu postępowania wobec „Edukatora”.  W tej sprawie złożyłem Wiceprezydent (Agnieszce Muzyk – dop. red.) obszerne ustne wyjaśnienia. Decyzja podpisana wówczas zamykała postępowanie administracyjne i należało ją podjąć. Opinię rekomendującą podpisanie takiej decyzji podpisało dwóch prawników i merytoryczni pracownicy wydziału oświaty.
Z drugiej strony zwrot środków przez Skarbnik Miasta do Ministerstwa Finansów nastąpił dopiero w ostatnim tygodniu grudnia 2017 roku. Powstaje więc kwestia czy my mogliśmy wcześniej występować do Edukatora? Roszczenie powinno być do czegoś, co się zdarzyło.

Ale przecież już wiele razy były sądowe spory o pieniądze na niepubliczne placówki oświatowe.
A. P.: - To nie jest pierwsza taka sytuacja. Po kontroli Urząd Kontroli Skarbowej w szkole prowadzonej przez prywatną osobę, także dostaliśmy informacje, że oni nieprawidłowo wykorzystali jakąś część dotacji od nas - to było sporo ponad 100 tys. zł. Wówczas wystąpiliśmy wprost z decyzję o zwrot środków, bez podnoszenia kwestii naszej kontroli. Oni się odwołali do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a Kolegium powiedziało, że musimy przeprowadzić własną kontrolę. Wystąpiliśmy do Prezydenta Miasta żeby tą kontrolę objęło Biuro Audytu i Kontroli, niestety zlecenie kontroli przyszło do nas. O ile mnie pamięć nie myli, to uzasadnianie było, że oni się nie znają na przepisach oświatowych. Dla mnie to jest kuriozalne. Wydział edukacji nie jest przygotowany do prowadzenia takich kontroli, które kieruje do nas Prezydent, ponieważ w wydziale nie ma pracowników przeszkolonych w kontrolach. W moim przekonaniu po to powstało w Urzędzie Miejskim Biuro Audytu i Kontroli, żeby w sposób profesjonalny takie kontrole były prowadzone. 

Ale Biuro Audytu i Kontroli również zostało osłabione kadrowo w ubiegłym roku.
A. P.:  - To inny problem, natomiast my nie możemy podejmować się takich rzeczy, które wymagają specjalistycznej wiedzy, doświadczenia w takiej sytuacji. Po prostu mamy zupełnie inne zadania w sensie kontroli też, niż ściąganie należności, które są Miastu należne z tego tytułu iż ktoś popełnił nadużycie i niesłusznie pobrał środki. To powinno należeć do wyspecjalizowanego wydziału Urzędu. 
Ja podsumowuje to w ten sposób, że popełniliśmy błąd myśląc, że przerwaliśmy bieg przedawnienia rozpoczynając kontrolę. 

To co będzie dalej? Trzy miesiące okres wypowiedzenia. 
A. P.:  - Ja się nie uchylam przed pracą...

A co dalej z oświatą? Nie ma zastępcy prezydenta ds. oświaty, odchodzi naczelnik wydziału...
A. P.:  - Wydział jest dobrze zorganizowany. Zostają dwie dziewczyny, które są zastępczyniami – jakiś czas będą na pewno dawać sobie radę. Natomiast to nie jest kwestia naczelnika – tego czy innego, to jest kwestia zbudowania jakiegoś systemu, że rzeczywiście ktoś z urzędu będzie w stanie rozwiązywać te problemy, których sam naczelnik nie może rozwiązywać, bo nie ma takich uprawnień. On nie potrzebuje tych uprawnień, to powinien zrobić prezydent. 
Większym problemem będą pieniądze, których zabraknie. Do wyborów jakoś się to dokręci, ale później, jeśli nic się nie wydarzy, już nie da rady.


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę