Przejdź do treści Przejdź do menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 napisz DONOS@

czwartek 13.09.2007

Gazeta Współczesna - Liczy się chęć, nie tylko kasa! Kurier Poranny - Nie bójcie się Gazeta Wyborcza - Rodacy na Białorusi cieszą się z Karty Polaka

Gazeta Współczesna - Liczy się chęć, nie tylko kasa!
Region. Rodzice, którzy posłali dzieci do przedszkola, są dziś ich gorącymi zwolennikami. Wójtowie też mówią, że przedszkola są potrzebne. Tyle że nie chcą wydawać na nie kasy.
Finanse, a raczej ich brak, to główny argument, którym posługują się wójtowie i burmistrzowie pytani o wiejskie przedszkola. Wielu z nich patrzy na takie placówki głównie pod kątem ekonomii. Tymczasem przedszkola to prawdziwa inwestycja w przyszłość: dziś nie daje zysków, ale za kilkadziesiąt lat może znacząco wpłynąć na poziom życia mieszkańców regionu.
- W waszym regionie coraz więcej gmin wyludnia się. A przecież jeśli gmina pokaże rodzicom, że troszczy się o ich dzieci, że daje im dobre warunki do rozwoju, wiele rodzin nie będzie szukać szczęścia za granicą, tylko zostanie na miejscu - przekonuje Monika Rościszewska-Woźniak z warszawskiej Fundacji Rozwoju Dzieci im. J. Komeńskiego, która założyła w woj. podlaskim 30 wiejskich przedszkoli.
Co tam przedszkola! Niestety, w ten sposób myśli dziś niewielu samorządowców.
- Bardzo często słyszę od wójta, żeby mu nie zawracać głowy, bo przecież w gminie brakuje pieniędzy na drogi, a co dopiero mówić o przedszkolach - opowiada Barbara Kuczałek, prezes łomżyńskiego Stowarzyszenia Edukator. - Dopiero kiedy mówię, że mamy pieniądze na prowadzenie przedszkola, wójtowie "rozkwitają” i są chętni do współpracy. Ale ja się już przekonałam, że brak pieniędzy to mit! Na założenie przedszkola wcale tak dużo ich nie trzeba, szczególnie jeśli otworzy się je przy jakiejś szkole. Tu trzeba przede wszystkim dobrej woli i świadomości społecznej, a nie pieniędzy!
więcej: Gazeta Współczesna - Liczy się chęć, nie tylko kasa!

Kurier Poranny - Nie bójcie się
29-letni białostoczanin zażądał od rodziny, by oddała jego narządy do przeszczepu. Dzięki niemu dwoje młodych ludzi będzie żyło normalnie.
- Ja czekam na taki dar - mówi Kazimierz Sochoń.
Wczoraj pacjenci zostali wezwani do Białegostoku. - Jeżeli tylko potwierdzi się zgodność tkankowa, w najbliższych godzinach wykonamy przeszczepy. Dla osób, które dostaną nerki, będzie to początek nowego, lepszego życia - mówi Marek Gacko, kierownik kliniki chirurgii naczyń i transplantacji w białostockim szpitalu klinicznym.
A wszystko dzięki młodemu pacjentowi PSK, który zażądał od rodziny, by nie utrudniała lekarzom pobrania jego narządów. Najbliżsi uszanowali jego ostatnią wolę.
- Sam chorował na chłoniaka mózgu i mimo licznych operacji nie udało się go uratować. Zmarł w ostatnich dniach. Ale został dawcą nerek - mówi Marek Skiba, koordynator ds. transplantologii w szpitalu klinicznym. A tych ciągle brakuje.
Ludzie się boją
- W ubiegłym roku przeprowadziliśmy ponad 40 przeszczepów. W tym - zaledwie jedenaście, z czego siedem do połowy lutego. Potem do czerwca nie mieliśmy już żadnych dawców. Bo ludzie przestraszyli się, że lekarze zabijają dla narządów - mówi prof. Michał Myśliwiec, kierownik Kliniki Nefrologii i Transplantologii Akademii Medycznej w Białymstoku.
więcej: Kurier Poranny - Nie bójcie się

Gazeta Wyborcza - Rodacy na Białorusi cieszą się z Karty Polaka
Wiadomość o tym, że rząd przyjął Kartę Polaka gwarantującą naszym rodakom ze Wschodu wiele ulg, od razu rozniosła się wśród białoruskiej Polonii. Choć nie wiadomo dokładnie, kiedy będzie wydawana, konsul w Grodnie przyjmuje już zapisy.
Decyzja podjęta tuż przed rozwiązaniem Sejmu jest szczególnie ważna dla tysięcy Polaków żyjących za naszą wschodnią granicą, ale też dla ich rodzin z Podlasia, które liczą, że krewni częściej będą odwiedzać kraj przodków. Dzięki temu dokumentowi wszyscy Polacy z terenów byłego ZSRR będą mogli za darmo przekraczać granicę i uczyć się w Polsce. Będą też mogli u nas pracować i zakładać firmy. Dodatkowo otrzymają ulgi na przejazdy PKP i wstępy do placówek kulturalnych.
Karta jak zbawienie
- Czekaliśmy na to 15 lat - mówi ze wzruszeniem Andżelika Borys, prezes nieuznawanego przez reżim prezydenta Aleksandra Łukaszenki Związku Polaków na Białorusi. - Wieść o Karcie Polaka rozniosła się błyskawicznie, choć nie wszyscy mają dostęp do niezależnych mediów. Odbieramy w tej sprawie setki telefonów.
Borys przyznaje, że jest to dokument o tyle ważny, że Polacy na Białorusi nie mogą mieć podwójnego obywatelstwa.
- To potwierdza naszą przynależności do narodu. Polacy na Wschodzie musieli walczyć o zachowanie swojej tożsamości. Nie było szkół, na siłę wpisywano nam narodowość białoruską, wbijano w głowy, że jesteśmy Białorusy. To zadośćuczynienie za te wszystkie lata i moralne wsparcie - mówi Andżelika Borys.
więcej: Gazeta Wyborcza - Rodacy na Białorusi cieszą się z Karty Polaka

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę