Z kulą
Mieszkańcy Puszczy Kurpiowskiej znają ten zwyczaj. Tajemniczy rysunek z lat 40. XX w., zamówiony przez Adama Chętnika u znakomitego rysownika Bohdana Nowakowskiego z Warszawy, ilustruje dawny sposób komunikowania się nad Narwią. W książce „Życie puszczańskie Kurpiów” Chętnik opisuje jak to w początkach XX wieku: „w gminie Wach używano starej pałki (palicy) do zwoływania zebrań gromadzkich, do czego w innych wsiach używano tzw. „kuli”. Na odręcznym rysunku Chętnik uwiecznił dwie „kule”- o wyjątkowym kształcie powstałym w sposób naturalny. To znak sołtysa, dawniej naczelnika, wodza - swoista legitymacja władzy, a dla osoby co przyjęła znak, nakaz pod groźbą kary natychmiastowego przekazania wiadomości np. o wiecu czy potrzebnej pomocy, do następnej chaty itd. To działało, bo: -„nawet w skłóconej rodzinie nie rozmawiającej latami, w razie czyjegoś nieszczęścia czy krzywdy następują szlachetne odruchy, znajdzie się współczucie i pomoc. Jakieś niewidzialne więzy popychają nas wtedy ku sobie, każą zapominać o urazach i bronić swoich. Te więzy - to wspólna w żyłach krew, to wspólna ziemia - matka rodna, wspólny język i kultura, a niekiedy i wspólna wiara”. (A. Chętnik “Mazurskim Szlakiem“). Dziś jeszcze na Kaszubach Skansen we Wdzydzach Kiszewskich przechowuje podobny znak zwany „kluką”. Kazimierz Moszyński w „Kulturze ludowej Słowian”: dodaje inne nazwy -„krakula, krakulica, kozioł - ten przedmiot przetrwał w Polsce głównie na północy, na Pomorzu dziś jeszcze nie wyszedł z użycia. Kulę łączy „pod względem przeznaczenia czy charakteru” pojęcie staropolskich i staroczeskich wici - a u niektórych ludów Eurazji podobną funkcję pełniła strzała. Znały kulę także Łużyce i Szwajcaria, kraje niemieckie i skandynawskie oraz Litwini, Łotysze, część Białorusinów i Wielkorusów. „Zwyczaj to niezmiernie dawny, sięgający pierwocin ludzkiej kultury”. Czy dziś odżyje piękna tradycja: może w formie zabawy sprawnościowej na festynach? Byłaby świetna okazja do spisania - co przetrwało? Pod jaką nazwą, o jakim zasięgu ?