Kolędowa podróż dookoła świata
Magdalena Stanciu zaśpiewała w kilku językach najpiękniejsze kolędy i pieśni bożonarodzeniowe podczas kolejnego koncertu z cyklu „Muzyczne wieczory u Lutosławskich” w drozdowskim muzeum. Wykształconej w Wiedniu sopranistce towarzyszyli wyśmienici instrumentaliści: jej mąż i pierwszy altowiolista Filharmonii Kameralnej Adrian Stanciu oraz pochodząca z Zambrowa pianistka Małgorzata Marczyk i był to debiut tego składu. W programie koncertu znalazł się też instrumentalny popis „Taniec cukrowej wieszczki” z baletu „Dziadek do orzechów” Piotra Czajkowskiego, a finałową kolędę „Wśród nocnej ciszy” w salonie dworu Lutosławskich śpiewali wszyscy.
Grudniowe koncerty „Muzycznych wieczorów u Lutosławskich” w Muzeum Przyrody – Dworze Lutosławskich w Drozdowie tradycyjnie wypełniają kolędy i świąteczne pieśni. W roku ubiegłym śpiewała je Anna Jeremus-Lewandowska wraz ze swymi studentkami, a tym razem Jan Miłosz Zarzycki zaprosił inną śpiewaczkę. Pochodząca z Suchowoli Magdalena Stanciu to absolwentka wiedeńskiego Konserwatorium Praynera. Debiutowała partią Susanny w „Weselu Figara“ Mozarta, ma bardzo bogaty repertuar, a śpiewa w kilkunastu językach. W Drozdowie wykonywała tradycyjne kolędy i świąteczne przeboje po niemiecku, francusku, angielsku, rumuńsku i oczywiście po polsku.
Najsłynniejsza kolęda w historii muzyki „Stille Nacht”, „O Holy Night”, subtelna „Mizerna, cicha”, słynne „White Christmas”, najpopularniejszy przebój w repertuarze Binga Crosby'ego czy równie popularny, inny amerykański evergreen „The Little Drummer Boy”, zachwyciły słuchaczy wokalnym kunsztem solistki i maestrią instrumentalistów; aż trudno było uwierzyć, że grają razem po raz pierwszy. – To debiut tego składu – mówi Magdalena Stanciu. – Bardzo się ucieszyliśmy, że mogliśmy tu dzisiaj wystąpić, a publiczność była tak sympatyczna! Łatwiej występuje się dla ludzi i z ludźmi, którzy chcą tego słuchać i duchowo nas w tym wspierają, a do tego śpiewa się w dworku Lutosławskich, w takim przepięknym i ważnym dla muzyki miejscu.
– Uwielbiam muzykę kameralną! – dodaje Małgorzata Marczyk. – To jest najchętniej przeze mnie uprawiana dziedzina sztuki, bo dużo od wykonwacy wymaga, ale jest też niebywale rozwijająca. Stale ma się przecież styczność z innymi ludźmi, możliwość poznania się w coraz to innym składzie. Uwielbiam na przykład grać z wiolonczelą i często tu z nią występowałam, a altówka jest tak bliska wiolonczeli, że czuję się w tym składzie doskonale, a jeszcze pani Magdalena dołożyła tu piękny głos i tak wzajemnie się wspieraliśmy.
Zwracały też uwagę wysmakowane aranżacje, w większości przygotowane specjalnie na potrzeby tego koncertu przez Marcina Marchewkę oraz Mihai Traistę, kolegów występujących muzyków.
Nie zabrakło też kompozycji wykonywanych rzadko, bądź nigdy dotąd w Łomży czy w Drozdowie.
Z instrumentalnych był to „Taniec cukrowej wieszczki” z „Dziadka do orzechów” Piotra Czajkowskiego, zaś z wokalnych Geistliches Wiegenlied – „Duchowa kołysanka” Johanna Brahmsa oraz „O ce veste minunată” (Cóż za wspaniała nowina), czerpiąca z bogatego folkloru Rumunii kolęda jednego z najsłynniejszych tamtejszych kompozytorów Dumitru Kiriac-Georgescu.
– To był mój pomysł – wyjaśnia Adrian Stanciu. – Pomyślałem, że wśród tych różnych utworów ta rumuńska kolęda będzie czymś oryginalnym, ale będzie do nich pasować.
– Pojeździliśmy sobie dzisiaj po świecie – podsumowuje Magdalena Stanciu. – Nasza muzyczna wyprawa zaczęła się w Austrii, skończyła się w Polsce – i to wszystko w ciągu godziny!
Na finał zabrzmiała chóralnie wykonana „Wśród nocnej ciszy”, jedna z najpiękniejszych polskich kolęd, datowana na przełom XVIII i XIX wieku. Nie zabrakło też bisów i serdecznych życzeń świąteczno-noworocznych od gospodarzy wieczoru, dyrektorów Anny Archackiej i Jana Miłosza Zarzyckiego, dzięki współpracy których co miesiąc w Drozdowie odbywają się tak interesujące koncerty – kolejny zaplanowano na 18. dzień stycznia przyszłego roku.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Wiesław Wiśniewski