Uczeń z rodziny patologicznej
Do zajęcia się tematem dzieci z rodzin patologicznych w warunkach szkolnych, zwłaszcza w klasach niższych, skłoniły mnie własne wnikliwe obserwacje. Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że zjawisko patologii, szczególnie w środowisku wiejskim, w którym pracuję, z roku na rok w zastraszającym tempie wzrasta.
Oprócz dzieci szczęśliwych i radosnych są dzieci smutne, zapłakane, głodne i zaniedbane – po prostu nieszczęśliwe.
Skąd biorą się rodziny patologiczne, w których wzrastają nieszczęśliwe dzieci?
Szukając przyczyn powstawania takich rodzin, należałoby się zastanowić, czy im w dzieciństwie i późniejszym życiu dostarczono prawidłowych wzorców i czy przypadkiem w swoim życiu nie zetknęli się z destrukcyjnymi rodzicami i nie powielają ich modelu wychowania. Dziecko dotkliwie bite najczęściej przenosi ten model do swojej rodziny, dziecko które wyrasta wśród przekleństw i alkoholowych libacji, najczęściej dużo wcześniej niż rówieśnicy sięga po alkohol, córki, które przyglądają się prostytucji, bardzo często same wciągają się w ten proceder.
Obecnie wiele osób boryka się z problemem bezrobocia. Często nie mając za co żyć i z czego utrzymać rodziny, ludzie ci popadają w konflikt z prawem.
Problemem jest również to że rodzice zbyt zajęci zarabianiem pieniędzy, nie zawsze kontrolują poczynania swoich dzieci, często przyjmując postawę roszczeniową. Oczekują, zbyt wysoko „podnoszą poprzeczkę” i zaczynają tracić kontakt z dzieckiem.
Istnieją i inne przyczyny powstawania rodziny patologicznej, np. pewne kryzysy w rodzinie. Twierdzę jednak z całym przekonaniem, że główną i najistotniejszą przyczyną są złe wzorce przekazywane w dzieciństwie – może nieświadomie – i.. zwykły brak zaradności.
Dzieci z rodzin patologicznych mają najczęściej zaniżone poczucie własnej godności. Wychowują się wśród pijaństwa, przekleństw, narkotyków, same nie znając bądź świadomie odrzucając inne życia. Wzrastając w dorosłość, powielają taki model wychowania. To rodzice sieją mentalne i emocjonalne ziarna – ziarna, które rosną wraz z dziećmi. W niektórych rodzinach są to ziarna miłości, szacunku i wolności. Niestety, w wielu innych są to ziarna strachu, obowiązku czy winy.
Przychodząc po raz pierwszy do szkoły, dzieci z rodzin patologicznych niejednokrotnie stykają się z innym światem, w którym panuje przyjazna atmosfera, gdzie nikt ich nie bije, nie znęca się nad nimi, nie straszy i nie wyśmiewa. Myślę, że taka szczególna atmosfera panuje w klasach niższych.
Pierwszy etap nauczania pozwala dziecku w sposób płynny poznawać otaczający świat, mowę, ojczysty język, elementy matematyki, przyrody. Pozwala na wydłużenie i utorowanie przejścia między okresem swobodnego dzieciństwa a okresem szkolnych obowiązków. Eliminuje stres związany z oceną, która niepotrzebnie różnicowała uczniów pod względem statusu i ustawiała w szeregu od prymusów do osłów.
W zupełności zgadzam się z opinią, że dzieci nie powinny ponosić negatywnych skutków sytuacji, które od nich nie zależą. Niekiedy dobre chęci, małe kroczki bądź pomocna dłoń, wyciągnięta w odpowiednim momencie, mogą zdziałać bardzo dużo, mogą służyć za koło ratunkowe.
Na potwierdzenie podam kilka przykładów, z którymi w czasie swojej pracy osobiście się zetknęłam:
Dzieci z rodzin destrukcyjnych nagminnie niosą na sobie brzemię rodzinnego domu
Bardzo wymowne są ich prace plastyczne (często smutne, z dominującym kolorem czarnym)
Dziecko bite przez matkę nie chce (jako jedyne w klasie) namalować laurki dla mamy z okazji Dnia Matki, pyta czy w zamian mogłoby namalować dla babci albo taty. Jako osobę, z którą najchętniej spędziłoby wolny czas, rysuje tatę, a jako główne cechy, za które go ceni, podaje że … nie bije mnie, nie krzyczy, wszędzie mnie bierze…
Mały chłopczyk bardzo wcześnie rano przychodzi do szkoły, a opuszcza ją – zwłaszcza zimą – ostatni. Przyczyna? Z powodu karygodnego zaniedbania rodziców elektrownia odcięła dopływ prądu. Dziecko było zafascynowane tym, że w szkole jest jasno, ciepło, przytulnie, że tutaj można zjeść coś dobrego i ciepłego, że ma się kolegów, rówieśników, z którymi można się pobawić, że są zabawki… Do tej pory dziecko nie znało innego życia, nie wiedziało, że istnieje „inny świat”.
Podobne przykłady można mnożyć w nieskończoność jest to smutna statystyka. Takie dzieci właśnie w szkole czują się bezpiecznie, stwarza się im możliwość zjedzenia ciepłego posiłku – zaspokojenia głodu.
Zadajmy sobie pytanie, jak ma prawidłowo funkcjonować ktoś, kto jest głodny.
Dla wielu uczniów przebywanie w szkole, korzystanie z jej bazy, biblioteki, Sali gimnastycznej pozwala na przebywanie w jakże innym świecie. Szkoła zatem powinna umiejętnie pomagać zarówno uczniom, jak i ich rodzicom. To nauczyciel najczęściej pierwszy dostrzega, że dzieję się coś złego i to on zazwyczaj wstępnie stara się ustalić przyczynę dysfunkcji.
Na nauczycielu wychowawcy spoczywa trudne zadanie, aby uczynić wszystko, by dziecko z rodziny patologicznej właśnie w szkole odnalazło inny, lepszy świat. Aby nie odczuło w znaczący sposób różnic, wynikających niejednokrotnie z braku dojrzałości szkolnej, niezaradności rodziców, złych wzorców bądź innych dysfunkcji, które nie zależą od dziecka.
Uważam, że my nauczyciele, powinniśmy wnikliwie obserwować, czuwać, dyskretnie i fachowo działać oraz trzymać rękę na pulsie…
opr. mgr E. Rakowska