Odraza
W jakim kierunku zdążamy, jeśli zanika uczucie odrazy wobec wszelkich niegodziwości: korupcji, psucia prawa, przekraczania uprawnień, traktowania mieszkańców jak przedmioty do usunięcia ? Oby sprawa Zielonej Dzielnicy stała się wstrząsem moralnym...W urzędach zanika zwyczaj przepraszania, a w prasie prostowania bzdur, więc tą drogą pokrzywdzony pragnie podziękować za opinie na Forum ( „Bronili swojej ziemi”...) Ujawniły się prawdziwe intencje chętnych na cudzą ziemię z nadania Ratusza: oto kto broni swojej ziemi przed pazernym sąsiadem ten jest..„chciwy”. Nie udało się podgrzewanie sytuacji w celu skłócenia mieszkańców z Policją. Pokrzywdzony potrafił wznieść się ponad urażoną godność, choć był oburzony zbyt familiarnymi określeniami, podchwyconymi przez internet. Gdzieś się podziała rzetelność mediów: dziennikarz nie zna określenia „deszczówka” do podlewania drzewek owocowych, a karygodny zamach na własność prywatną nazywa „walką o ziemię”. Właściciel miał przy sobie korzystny wyrok NSA, ale nikogo to nie interesowało. W atmosfera martwego prawa i bezkarności, geodeta zaryzykował utratę licencji. Parę dni później ruszyły gwałtowne prace budowlane ( patrz zdjęcie). Oto Wasze wspólne dzieło, b. architekcie miejski, prezydencie, zastępco ds. inwestycji oraz inżynierze ds. scaleń: oto efekt przesunięcia bez zgody właścicieli, granic działek („uzyskanych w wyniku scalenia” jak twierdzi Ratusz) o 5 metrów w stronę kościoła Miłosierdzia Bożego, czyli nagle sąsiadowi w środku ogródka wyrośnie cudzy budynek... Poszczuto w ten sposób sąsiadów na siebie. O co chodzi z tym tzw. „ scaleniem” ? Otóż nic takiego nie istnieje. Brak nie tylko fundamentalnej podstawy prawnej, brak w ogóle powodu do ograniczania własności prywatnej. Najważniejsze było lepienie tłustej działeczki pod supermarket w narożniku ulic Sikorskiego - Al. Legionów w taki sposób, aby miliony za ziemię nie trafiły do kieszeni właścicieli...Mało znany fakt, to brak zgody na lokalizację w tym miejscu Stacji Paliw Esso, z uzasadnieniem, że są protesty mieszkańców Zielonej Dzielnicy...Więc jednak można „uwzględnić protesty”: Esso złe, tylko dlaczego Lidl dobry ? Prezydent Miasta tłumaczy po swojemu prawomocny wyrok - zamiast go wykonać. Przecież protestujący też chcą się budować, ale na swojej ziemi, a nie u sąsiada. Dwuznaczne jest „zadowolenie” z życia cudzym kosztem poprzez marnowanie czyjejś ziemi pod zbędną ulicę w środku dzielnicy...Urzędnicy z uśmieszkiem mówili każdemu z osobna: „Państwa to nie dotyczy”... Okres 20 lat wolności wykorzystano do nabrania niebywałej wprawy w przechodzeniu od Komuny do Kapitału...tyle, że dziwna to gospodarność, gdy zamiast dróżek dojazdowych do wykonania kosztem tych właścicieli, którzy sobie tego życzą - Ratusz na siłę funduje im ( w tym b. przewodniczącemu Rady Miasta Łomża ) nową ulicę ( nie wymyślono lepszego pretekstu) z funduszy publicznych... a tyle starych ulic w Łomży tonie w błocie ! P.S. Czy umieszczanie plakatu antykorupcyjnego w urzędach, nie jest dziwacznym wieszaniem sobie „świadectwa uczciwości” i kpiną z bezskutecznie domagających się sprawiedliwości ? Wiele mówi to, w jakich pokojach wiszą...