Jarosław Pokoleńczuk dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży o oddziale dziecięcym
Oddział pediatryczny w łomżyńskim szpitalu wciąż nie działa. "Prowadzę rozmowy z lekarzami pediatrami w naszym województwie i nie tylko. Nie jest łatwo. Zawsze trzeba innemu pracodawcy podkupić takiego lekarza, czyli zapłacić więcej".
Już od prawie dwóch lat zawieszone jest funkcjonowanie oddziału pediatrycznego w Szpitalu Wojewódzkim w Łomży. Czy jest jeszcze szansa na to, że mali pacjenci z Łomży i okolic będą mogli skorzystać z pomocy lekarskiej na miejscu? Jaka jest kondycja, nie tylko finansowa, placówki?
Z dyrektorem łomżyńskiego szpitala Jarosławem Pokoleńczukiem rozmawia Adam Dąbrowski.
Adam Dąbrowski: Co z pediatrią w łomżyńskim szpitalu? Kiedy został pan dyrektorem, pediatrii już nie było, ale co jakiś czas wojewoda zawiesza ten oddział. Ostatnia informacja była taka, że oddział jest zawieszony do końca 2021 r. Mamy 2022 r.
Jarosław Pokoleńczuk: Tak. Zawnioskowaliśmy do pana wojewody, żeby zawiesił oddział jeszcze na pierwszy kwartał bieżącego roku. Natomiast rzeczywiście jest to największy problem, poza covidem oczywiście, z którym zetknąłem się w tym szpitalu. Już zastałem tę sytuację i jedna z pierwszych rozmów, którą przeprowadziłem, była właśnie z byłym ordynatorem oddziału pediatrycznego. Niestety już wtedy kadra się trochę rozsypała i nie było możliwości powrotu do wcześniejszego stanu.
Gdyby pan mnie zapytał jeszcze we wrześniu ubiegłego roku, kiedy ruszamy z pediatrią, to ze stuprocentową pewnością powiedziałbym, że od stycznia, dlatego że byliśmy po rozmowach, w zasadzie już były przygotowane umowy do podpisu i niestety na ostatniej prostej do tego nie doszło. W zasadzie trudno mi nawet powiedzieć z jakiego powodu.
Prowadzę rozmowy z lekarzami pediatrami w naszym województwie i nie tylko, bo też z województwa mazowieckiego, z warmińsko-mazurskiego. Gdyby pan zapytał 10 lekarzy pediatrów z okolicy, to pewnie z trzema już rozmawiałem, a wszyscy pozostali wiedzą, że potrzebujemy lekarzy pediatrów. Nie jest łatwo. Sytuacja jest trudna, bo jest duża luka pokoleniowa. Jest sporo lekarzy w wieku przedemerytalnym, a w wieku 40-50 parę lat nie jest ich za dużo.
Jednak mimo wszystko jestem optymistą. Teraz też jesteśmy w trakcie rozmów. Nie chciałbym szczegółowo o nich mówić, chociażby po to, żeby nie zapeszyć, ale rozmowy są już dość zaawansowane i miejmy nadzieję, że tym razem się uda.
A jak sobie radzą pozostałe oddziały? Jest ich 20. Pod koniec ubiegłego roku było chyba z 10 ofert pracy dla lekarzy różnych specjalności.
Najważniejsza informacja jest taka, że działalność żadnego z tych oddziałów nie jest zagrożona w najmniejszym stopniu. Rzeczywiście poszukujemy nadal specjalistów, ale raczej jako uzupełnienie, jako dodatkowych lekarzy, czasami lekarzy na dyżury, ponieważ obciążenie dyżurami jest już dość duże, i lekarzy specjalistów do poradni.
Niedobra wiadomość jest taka, że od 1 stycznia przestała funkcjonować poradnia medycyny pracy, ponieważ pani doktor, która od lat była związana ze szpitalem, przeszła już definitywnie na emeryturę i teraz sami musimy zlecać te badania na zewnątrz.
Bo konkurencja jest spora.
Tak. Jeśli chodzi o medycynę pracy, to na rynku łomżyńskim jest dość spora. Na szczęście, bo dzięki temu mogliśmy wybrać najlepszą ofertę.
Jak ten rok zaczyna się finansowo? Czytałem, że według niektórych 1/4, według innych nawet 1/3 szpitali jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Nowy rok przyniósł podwyżki cen energii elektrycznej, gazu, wszystkich innych mediów. Organ założycielski wziął to pod uwagę czy musi pan sobie z tym radzić sposobem gospodarczym?
Podmioty tworzące, kiedyś zwane właśnie organem założycielskim, nie mają prawa finansować działalności bieżącej podmiotów, które nadzorują. Nie ma więc takiej możliwości, żeby na przykład dostać dotację na prąd, na podwyżki czy na inne rzeczy z zakresu działalności bieżącej.
Możemy dostać dotacje na inwestycje, na zakup sprzętu i tak dalej. Tu nie ma tematu.