Komisarze Polityczni
Komisja Europejska wszczęła procedurę, która ma wyjaśnić sytuację w Polsce. Artykuły w zagranicznej prasie i skargi płynące z kręgów politycznych zrobiły swoje. „Targowica”- krzyczą przedstawiciele rządu. „Mamy nadzieję, że nie dojdzie do najgorszego” - biadolą dzisiejsi opozycjoniści.
Tym najgorszym byłoby odebranie prawa głosu. Oczywiście, nikt w to nie wierzy i wszyscy zgodnie twierdzą, że to ostateczność, do której nie dojdzie. Byłby to precedens i kolejny krok do rozpadu i tak już rozchwianej UE. Skoro drukarnie obroniły kryzys pieniężny, najważniejszego bożka unijnego Olimpu, to nikt się nie będzie na poważnie przejmował Polską. Trzeba jednak dać nauczkę innym. Istnieje ryzyko, że nie tylko w Polsce i na Węgrzech ludzie zagłosują na partie, które nie twierdzą bezkrytycznie, że Unia robi nam łaskę. Jest wręcz odwrotnie. Wszystko zgodnie z interpretacją stosunków międzynarodowych autorstwa Radosława Sikorskiego. Komisarze będą się za to wnikliwie przyglądać sytuacji w Polsce. Na początek wysłali list, opowiadając naokoło, o czym w nim napisali.
„Dialog” to częste i chyba najważniejsze słowo używane podczas wystąpień i komentarzy. Zupełnie jak w rozmowie Montgomery'ego z Żukowem. Marszałek zgodził się pewnego razu wytłumaczyć swojemu amerykańskiemu koledze, jak Armia Czerwona radzi sobie z oczyszczaniem pól minowych. Procedura była bardzo prosta i zabójczo skuteczna. Wysyłano gromadny piechurów. Lekko uzbrojeni żołnierze, bo kto by tam później ciężkiego sprzętu po polach szukał, szybko robili szerokie przejście. Za nimi wjeżdżały czołgi i transportery opancerzone. „My, Rosjanie, zdajemy sobie sprawę, że zwycięstwo wymaga ofiar. Straty są porównywalne jak przy zwykłym ostrzale z broni maszynowej” - tłumaczył Żukow oniemiałemu ze zdziwienia amerykańskiemu generałowi. Na pytanie: jak to się dzieje, że żołnierze godzą się na takie traktowanie, stwierdził, że: „wystarczy odpowiednio prowadzić z nimi dialog i wtedy można ich przekonać.” Amerykaninowi nie śniły się nawet takie możliwości. Ponoć nie dopytywał o szczegóły, a Żukow szybko zmienił temat. Gdyby miał opowiedzieć całą prawdę, musiałby wspomnieć, że istotnym elementem procedury są karabiny maszynowe wycelowane w plecy krasnoarmiejców.
Kilkadziesiąt lat później inny kraj rad chce prowadzić dialog. Z troską pochyla się nad sytuacją w Polsce, która nie wiedzieć czemu, nie chce kroczyć drogą, która może prowadzić na zaminowane manowce. Zresztą, to jeszcze nic pewnego, ale wysocy komisarze i komisarki wolą dmuchać na zimne. Jeżeli kogoś nie przekonały wcześniejsze analogie pomiędzy dwoma krajami rad, oto kolejna. „Celem [owego dialogu – przyp. red] jest racjonalne rozwiązanie problemów z Polską” – mówią przedstawiciele Komisji Europejskiej. „Problemy z Polską” są niczym w porównaniu z „problemami z Czechosłowacją,” które następcy marszałka Żukowa rozwiązali „racjonalnie” i w dość szybkim tempie. Ciekawe, jak sobie poradzą dzisiejsi komisarze.