Strajk ŁKS - klub na granicy wytrzymałości
Najstarsi kibice Łomżyńskiego Klubu Sportowego nie pamiętają sytuacji, aby drużyna ŁKS-u nie wyszła na boisko podczas meczu ligowego. Tym bardziej w zdumienie wprawił przybyłych na mecz ŁKS 1926 – Granica Kętrzyn, który miał rozpocząć się w sobotę o godz. 13. na stadionie miejskim przy ul. Zjazd w Łomży, obrazek następujący: wychodzą na murawę trzej sędziowie i jedenastka Granicy Kętrzyn, a zamiast reprezentacji seniorskiej ŁKS-u z arbitrami witają się dzieci z młodzieżowych grup ŁKS-u, podające zwykle piłki. Oczywiście, o ile mecz się zacznie...
Już przed wejściem na stadion uprzedzano, że szkoda czasu i fatygi, bo spotkanie III-ligowców się nie odbędzie. Część kibiców zawracała, a najwytrwalsi nie dowierzali, że po raz pierwszy w historii drużyny ŁKS-u mogło dojść do strajku przed własną publicznością. Zapytaliśmy, dlaczego?
- Sytuacja na dzień dzisiejszy wygląda tak, że nasi zawodnicy postanowili oddać mecz walkowerem Granicy Kętrzyn – wyjaśnia Rafał Panuś, skarbnik ŁKS 1926 Łomża. - Stało się to tylko dlatego, że jest wobec nich zaległość dwumiesięczna z tego sezonu. Chłopcy myślą, może tak czują, że zwrócą tym uwagę miasta czy sponsorów w Łomży na tą sytuację. Że to będzie coś dobrego, na razie nie wiemy. Na razie wygląda to bardzo źle, bo Granica dogania nas w tej chwili na jeden punkt, a była dzisiaj ostania. Także jesteśmy już praktycznie na samym dnie tabeli, co też nie zaowocuje w rozmowach ze sponsorami zimą.