Świetny początek Mroczkowskiego. ŁKS w finale!
Lepszego startu na stanowisku pierwszego trenera Łomżyńskiego Klubu Sportowego nie mógł sobie wymarzyć Marcin Mroczkowski. W półfinale Okręgowego Pucharu Polski jego podopieczni rozgromili ligowego rywala, Wissę Szczuczyn 5:0 i trzeci rok z rzędu zagrają o to trofeum.
Łomżanie rundy wiosennej nie mogą zaliczyć do udanych. W pięciu meczach ligowych zdobyli zaledwie dwa punkty i praktycznie stracili już szansę na awans do II ligi. Wobec słabych wyników zarząd ŁKS-u zdecydował rozstać się dotychczasowym pierwszym trenerem, Mariuszem Bekasem, a do końca rundy jego obowiązki powierzyć asystentowi, Marcinowi Mroczkowskiemu. Młody szkoleniowiec prowadził już pierwszy zespół w poprzednim sezonie i pokazał się z dobrej strony - Taka jest naturalna kolej rzeczy, że po zwolnieniu pierwszego trenera jego obowiązki przejmuje asystent. Wiem jednak, że klub szuka już następcy Mariusza Bekasa - podkreślił Mroczkowski.
Na razie jednak to właśnie były opiekun juniorów z rocznika 93 dostał szansę pracy i początek zanotował udany. Zespół ŁKS-u od pierwszych minut pojedynku z Wissą zagrał z dużą werwą i co bardzo ważne, dużo skuteczniej niż w poprzednich pojedynkach. Już po 25. minutach gospodarze prowadzili 2:0, a na listę strzelców wpisali się Przemysław Olesiński i Adrian Mleczek. Gdy tuż przed przerwą trzecią bramkę zdobył Albert Rydzewski było niemal pewne, że ŁKS ponownie awansuje do finału. W drugiej odsłonie w dalszym ciągu dążyli do zdobycia kolejnych goli, ale pomimo wielu okazji, długo im się ta sztuka nie udawała. Dopiero w 78. minucie pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Jakub Ambrożewicz, a trzy minuty przed końcem spotkania wynik ustalił obrońca Wissy, który próbując przeciąć dośrodkowanie Tomasza Bernatowicza wpakował piłkę do własnej bramki.
- Być może zadziała efekt "nowej miotły", bo na pewno nie powiem, że zrobiłem wielką rewolucję. Tak naprawdę w poprzednich meczach, oprócz tego z Dębem, prezentowaliśmy się dobrze. Oczywiście było sporo błędów szczególnie w defensywie, ale nie graliśmy źle. Dzisiaj udało nam się dobrze podejść do tego meczu i uważam, że zagraliśmy niezłe spotkanie. Było trochę błędów, niepotrzebne przestoje, więc nie możemy wpadać w hurraoptymizm, bo jest jeszcze sporo rzeczy do poprawy - ocenił Mroczkowski.
Przeciwnikiem ŁKS-u w spotkaniu finałowym, które rozegrane zostanie 12 czerwca będzie, podobnie jak rok temu, ekipa Dębu Dąbrowa Białostocka. Zanim jednak do tego dojdzie, łomżan czekają kolejne mecze ligowe. Te najbliższe nasi piłkarze zagrają już w sobotę, 18 maja. Na własnym stadionie podejmować będą Granicę Kętrzyn. Początek zaplanowano na godz. 16.00.
is