ŁKS (prawie) na szczycie
Trzeci mecz z rzędu wygrali piłkarze III-ligowego ŁKS-u 1926 Łomża. Tym razem w pokonanym polu pozostawili Motor Lubawa aplikując rywalom trzy bramki. Dzięki temu łomżanie awansowali na pozycję wicelidera rozgrywek.
Podopieczni trenera Sławomira Kopczewskiego od pierwszych minut byli stroną przeważającą i dążyli do szybkiego zdobycia gola. Już w 2. minucie przed znakomitą szansą stanął Marcin Truszkowski, ale tym razem lepszy okazał się bramkarz Motoru, Paweł Osasiuk. W 11. minucie golkiper gospodarzy nie miał już jednak szans. Idealnym podaniem z lewej strony boiska popisał się Bartosz Sulkowski i tym razem piłka po strzale Truszkowskiego znalazła drogę do siatki. Po tej bramce w dalszym ciągu lepiej prezentowali się gracze ŁKS-u, którzy chcieli jak najszybciej podwyższyć prowadzenie i spokojnie prowadzić grę. Cel osiągnęli w 29. minucie, kiedy to na listę strzelców ponownie wpisał się Truszkowski, wykorzystując podanie Karola Drągowskiego. W końcówce pierwszej połowy zawodnicy Motoru umieścili piłkę w siatce ŁKS-u, ale oddający strzał Piotr Piceluk znajdował się na pozycji spalonej i sędzia słusznie bramki nie uznał.
Mimo dwubramkowego prowadzenia, w drugiej połowie łomżanie dążyli do zdobycia kolejnych goli. Niesieni dopingiem licznej grupy kibiców z Łomży, którzy dotarli na stadion na w przerwie meczu, piłkarze ŁKS-u w 57. minucie po raz drugi podwyższyli prowadzenie. Po rzucie rożnym najlepiej w polu karnym Motoru odnalazł się Łukasz Grzybowski i strzałem z bliskiej odległości pokonał Jacka Malinowskiego, który w 26. minucie zastąpił między słupkami Osasiuka. Jak się później okazało, był to ostatni gol w tym spotkaniu, mimo, że łomżanie mieli jeszcze kilka dogodnych okazji do zmiany wyniku.
- Myślę, że w pełni zasłużenie wygraliśmy do spotkanie. W odniesieniu zwycięstwa na pewno pomogli nam nasi kibice, którzy przyjechali ponad 200 kilometrów i swoim dopingiem nieśli nas do walki - podkreślił trener Kopczewski - W kolejnym meczu z Huraganem Morąg, który gramy już w najbliższą sobotę (spotkanie odbędzie się w Łomży o godz. 16.00 - przyp. red.) będziemy dążyć do podtrzymania passy. Mimo, że rywal ostatnio gra słabiej nie lekceważymy go i będziemy w pełni skoncentrowani.
Rezerwy nadal liderem
W lidze okręgowej w dalszym ciągu dobrze poczynają sobie piłkarze drugiego zespołu ŁKS-u. W minioną sobotę wybrali się do Gib by tam zmierzyć się z miejscowym Gieretem. I podobnie jak pierwsza drużyna w starciu z Motorem, także i podopieczni trenera Sławomira Stanisławskiego od początku dominowali na boisku. Niestety tego dnia mecz życia rozgrywał bramkarz gospodarzy, Karol Śliwiński, który dwoił się i troił między słupkami - Stworzyliśmy sobie dzisiaj mnóstwo okazji do zdobycia goli. I były to zarówno strzały z dystansu jak i sytuacje pod samą bramką rywali. Jednak Śliwiński nie dał się dzisiaj pokonać - ocenił szkoleniowiec ŁKS-u II - Zabrakło nam dzisiaj drugiego napastnika, bo był z nami tylko Kamil Kiełczewski, a grający do tej pory Bartek Stachelski i Przemek Olesiński pojechali z pierwszym zespołem do Lubawy. Do tego z powodu kontuzji nie mógł zagrać Tomek Świderski i nasza siła ofensywna była w tym spotkaniu słabsza.
Teraz rezerwy czeka jeden z najciekawszych i chyba najtrudniejszych meczów w pierwszej rundzie. W niedzielę, 23 września do Łomży przyjeżdża bowiem drugi zespół II-ligowych Wigier Suwałki. Początek spotkania o godz. 16.00.
is