Najważniejsza jest tradycja
Obchodzona jest na pamiątkę triumfalnego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy Niedziela Palmowa, na Kurpiach ma szczególną oprawę. Tego dnia wierni udają się do kościołów z palmami, ale Kurpie mają swój styl, który pieczołowicie kultywują. „Na palmach kurpiowskich, także na bukietach, kwiaty patrzą na osobę, która się im przygląda” - wyjaśnia Wiesława Pawlak etnolog w Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży.
Niedziela Palmowa w kościele katolickim rozpoczyna wielki tydzień, którego zwieńczeniem będzie Triduum Paschalne zakończone rezurekcją. Tradycja mówi o triumfalnym wjeździe do Jerozolimy, więc radosnym i tę radość widać było w kolorowych palmach kurpiowskich, które w słoneczny dzień cieszą oczy.
O zgodność z tradycją, i w ogóle o kultywowanie tej tradycji na Kurpiach dba m.in. gmina Zbójna i jej Gminny Ośrodek Kultury. W tym roku po raz 26. zorganizowano Rozmaitości Wielkanocne, które wydatnie przyczyniają się do utrzymania kurpiowskiego dziedzictwa. Rozmaitości Wielkanocne to konkurs, w którym nagradzane są (w tym roku dość obficie), przygotowane przez młodzież i dorosłych m.in. palmy i pisanki wielkanocne. Zgodność z tradycją kurpiowską ocena merytoryczne jury: Wiesława Pawlak – etnograf z Muzeum Północno - Mazowieckiego w Łomży, Anna Smolińska – kierownik dziełu etnografii z Muzeum – Skansenu Kurpiowskiego im. Adama Chętnika w Nowogrodzie, Olga Mrowińska – z działu etnograficznego z Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce. W sumie do konkursu zgłoszono 237 prac w 8 kategoriach.
- Wiele osób, rodzin od lat angażuje się w tę tradycję i robią to z sercem - cieszy się Renata Krajewska, dyrektorka GOK-u w Zbójnej, który te wszystkie dzieła w ciągu doby musi poukładać zgodnie z kategoriami by jury mogło spokojnie pracować.
- Jak uczyłam się w szkole to wstyd było przyznać się, że jest się Kurpiem, bo z Kurpiów się wyśmiewali – wspomina wójt gminy Zbójna Elżbieta Parzych. - Dzisiaj wszyscy chcą być Kurpiami – dodaje z radością, że tradycja przetrwała i trwa.
Rozmaitości Wielkanocne w Zbójnej (na szczęście) nie ściągają tłumów, choć trochę gości zwykle przyjeżdża. W procesji (przemarszu) z palmami do kościoła parafialnego uczestniczyli m.in. senator Marek Komorowski z małżonką, radny sejmiku wojewódzkiego Marek Olbryś z małżonką, zastępca prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Warszawie Andrzej Borusiewicz. W uroczystościach uczestniczyła także kadra kierownicza podlaskiego oddziału ARiMR: dyrektor Adam Frankowski ze swoimi zastępcami Zbigniewem Sokołowskim i Markiem Szynkiewiczem z małżonką. Wśród gości byli: wicestarosta łomżyński Anna Gawrych z mężem, skarbnik Łomży Elżbieta Parzych, dyrektor WORD-u Łomża Robert Czerwiński, prezesi TPZŁ Józef Babiel i Wawrzyniec Kłosiński czy Jacek Chętnik, wnuk Adama.
Palma wielkanocna ma dla Kurpiów wielkie znaczenie. Miała chronić przed burzami więc w czasach największych wyładowań wystawiano je w oknach, by w ten sposób chronić dom i dobytek. Domy były drewniane, pożar niszczył wszystko.
- Palma kurpiowska przede wszystkim musi mieć dużo zielonego. Mogą być borówki, czy na przykład gałązki świerku, sosny, czy bukszpan. Chodzi o to, żeby palma była uwita z zielonych gałązek – przybliża Wiesława Pawlak – etnograf z Muzeum Północno - Mazowieckiego w Łomży. Na tę palmę przyczepia się kolorowe kwiaty, najczęściej z bibuły, w pewnych odległościach, na przykład na sznurku albo na drucie, którego nie widać i w ten sposób jest oplatana cała palma. Jakie to są kwiaty, ile jest tych kwiatów, jej wysokość zależą od osób, które to robią.
Wiesława Pawlak wyjaśnia, że na Kurpiach nie ma w zasadzie palm wyższych niż dwumetrowe, ponieważ musiały być niesione i zmieścić się w domu. Zwykle stawiano je gdzieś w rogu izby albo mniejsze zatykano za obrazy. Palmy jak już były suche, z racji że były święcone, nie można było wyrzucić, więc były palone.
„Te duże palmy, które są w kościołach, gdy uschną i zaczynają się sypać są gdzieś chowane i za rok, przed środą popielcową palone, a tym popiołem posypuje się później głowy w kościołach”.
Co do pisanek Pani etnograf wyjaśnia, że „najpierw były malowane tylko na jedną barwę”. Później pojawiła się woskowa metoda, a skrobanie wzorów, o czym pisał Adam Chętnik, zaczęło się upowszechniać w latach międzywojennych.
- W tej chwili na Kurpiach jest wspaniała Niedziela Palmowa tak, jak tutaj w Zbójnej - chwali Pani Wiesława i docenia procesję połączoną z sumą w kościele i święcenie palm. Tu w Zbójnej nie ma tego jarmarku, a po prostu taka normalna, zwykła życiowa tradycyjna.
„Chińszczyzna” w Zbójnej nie przejdzie, ponieważ ludzie są tu przyzwyczajeni do tradycji. Pewną obawę o odstępstwo od tradycji dają palmy wileńskie, które próbują się przebić . „Tu też w pewnym momencie zaczęto je robić, bo jest łatwiej. One są schodkowe, jeden schodek zielonego, drugi schodek kwiatków. Na palmach kurpiowskich, także na bukietach, kwiaty patrzą na osobę, która się im przygląda” - kwituje Wiesława Pawlak.
Pełna lista nagrodzonych w załączniku. Dodamy tylko, że nagrody w kategorii bukietów i kiercy wynosiły: za pierwsze miejsce 400zł, za drugie – 300zł i 200 za 3 miejsce. W pozostałych: 1- 300zł, 2 – 200 zł i 3 – 100zł. W przypadku palm klasowych wójt gminy Zbójna zwycięskim klasom sponsoruje kilometry na wycieczki i batoniki za udział.