Tragiczny początek wakacji
14-letni chłopiec, uczeń jednej z łomżyńskich szkół podstawowych, zginął w poprzednią środę. Jadąc rowerem z górki wzdłuż ul. Zjazd, wpadł pod skręcający w ul. Rybaki autobus komunikacji miejskiej. Kilka dni później doszło do „kolizji” 11-letniego rowerzysty z osobówką na pasach przy skrzyżowaniu ul. Sikorskiego z ul. Wojska Polskiego. Chłopiec prawdopodobnie nie odniósł większych obrażeń, ale został przewieziony do DSK w Białymstoku. Policjanci zwracają uwagę, że rowerzystów jest coraz więcej, ale nie są oni „uprzywilejowaną jednostką” w ruchu drogowym, a w zderzeniu z samochodem to oni narażeni są na bardzo poważne skutki.
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w poprzednią środę około godziny 15.35, zaledwie kilka godzin po rozdaniu świadectw w szkołach. 14-latek jechał rowerem z góry wzdłuż ulicy Zjazd przy muszli koncertowej. Prawdopodobnie miał dużą prędkość i nie zdołał zatrzymać się przed przejściem dla pieszych przy skrzyżowaniu z ul. Rybaki, w którą akurat w tym czasie skręcał autobus komunikacji miejskiej. Hamujący chłopiec spadł z roweru pod autobus, który przejechał po nim tylnym kołem.
Nastolatek z bardzo poważnymi i rozległymi obrażeniami został zabrany przez pogotowie ratunkowe do szpitala, ale niestety, nie udało się go uratować.
Wszelkie okoliczności tej tragicznej śmierci nastolatka i jego wypadku wyjaśnić ma śledztwo, które wszczęła Prokuratura Rejonowa w Łomży.
„Czas tam miał ogromne znaczenie”
Świadkowie zdarzenia zwracali uwagę na stosunkowo długi, prawie 15 minutowy, czas dojazdu karetki pogotowia ratunkowego. Mikołaj Czajkowski, zastępca dyrektora Pogotowia Ratunkowego w Łomży wskazuje, że w chwil gdy doszło do wypadku, ta część Łomży była mocno zakorkowana.
- Byłem osobiście kierownikiem zespołu ratownictwa medycznego, który jako drugi przyjechał na miejsce zdarzenia, pierwsza była karetka podstawowa. My przebijaliśmy się przez 4 km do tego wypadku w ciągu chyba 7 minut – opowiada lekarz, wskazując, że w środę zbiegło się kilka zdarzeń, które miały na to wpływ: koniec roku szkolnego, początek wakacji, długi weekend i większy ruch warszawiaków na Mazury.
Często do spowolnienia jazdy karetki pogotowia przyczyniają się także kierowcy, którzy powinni tworzyć tzw. korytarze życia, np. przy dojazdach do skrzyżowań.
- Niestety, co się nagminnie zdarza, kierowcy mimo posiadanych uprawnień i wiedzy, jaką powinni w związku z tym posiadać, często nie udzielają nam pierwszeństwa przejazdu na tych skrzyżowaniach. Albo jeden kierowca próbuje, a inny albo nie słysząc nas, nie słysząc sygnałów, nie widząc, albo nie wiedząc co zrobić, stoi w miejscu, zamiast poruszyć swój pojazd i zrobić miejsce do przejazdu – opowiada lekarz Mikołaj Czajkowski, podkreślając, że w wypadku przy skrzyżowaniu ul. Rybaki i Zjazd „czas tam miał ogromne znaczenie”.
Zaledwie kilka dni po tym tragicznym wypadku w Łomży doszło do kolejnego zdarzenia nastoletniego rowerzysty z samochodem. We wtorek południu 11-letni chłopiec, wraz z kolegą, przejeżdżał rowerem po przejściu dla pieszych przez ul. gen. Władysława Sikorskiego przy skrzyżowaniu z ul. Wojska Polskiego. Z ustaleń policji wynika, że chłopiec jadąc od strony ronda Tadeusza Kościuszki w kierunku Bawełny uderzył w lewy bok samochodu, którego kierowca jadąc ul. Wojska Polskiego od strony Bawełny skręcał w ul. Sikorskiego. Na szczęście nastolatek miał nie doznać poważniejszych obrażeń ciała, ale i tak z ogólnymi potłuczeniami został przewieziony na obserwację do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Według policji to zdarzenie było tylko „kolizją drogową”.
Sławomir Lasek, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Łomży zauważa, że ładna pogoda sprzyja korzystaniu z rowerów i to świetny sposób na rekreację. Przyznaje, że zdarzenia drogowe z udziałem rowerzystów zdarzają się, ale – jak zaznacza - nie zdarzają się zbyt często. Podkreśla, że rowerzysta, jak każdy uczestnik ruchu, powinien przestrzegać wszystkich przepisów, które dotyczą uczestników ruchu, a które są zawarte w prawie o ruchu drogowym. To pozwoli uniknąć tragicznych historii i zdarzeń.