„Walizki” dzień trzeci
Plenerowy spektakl „Wall Cracks” włoskiego Teatro Due Mondi na Starym Rynku zakończył trzeci dzień 37 Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Walizka”. Festiwalowa publiczność miała też okazję obejrzenia czterech bardzo zróżnicowanych spektakli konkursowych teatrów z Danii, Słowenii, Stanów Zjednoczonych i Polski, od adaptacji dziecięcej klasyki Hansa Christiana Andersena do takich na wskroś współczesnych, dotykających aktualnych wątków.
Podstawą trzeciego dnia „Walizki” były spektakle konkursowe. Jako pierwszy przed jury w składzie Zoran Derić, Julija Skuratova, Magda Skiba, Zbigniew Krzywański i Wojciech Kobrzyński oraz festiwalową, obejmującą też sporą grupę dzieci, publicznością, wystąpił w TLiA duński Det Lille Turnéteater. Peter Holst zaprezentował w bardzo kameralnej odsłonie „Dzielnego ołowianego żołnierzyka”, jedną z najbardziej znanych baśni Andersena, opowiadając tę doskonale znaną historię na swój sposób i podkreślając przesłanie, że mimo różnych przeciwności losu nigdy nie warto poddawać się, ani tym bardziej rezygnować z dążenia do wytyczonego celu.
„Tunnel” słoweńskiego Lutkovno Gledališče Ljubljana w Hali Kultury był już adresowany do nieco starszych odbiorców, ale ta uniwersalna opowieść zaciekawiła i młodszych, i starszych widzów.
Spektakl autora, reżysera i scenografa w jednym Mihy Goloba okazał się zobrazowaniem związku między światłem i ciemnością. Wielu osobom kojarzy się ona z czymś niebezpiecznym, budzącym strach, a co najmniej tajemniczym, gdy światło wywołuje zupełnie inne skojarzenia.
To wszystko nie jest jednak wcale takie jednoznaczne, bowiem przy świetle nasze otoczenie może staje się bardziej oswojone, ale też jednowymiarowe, pozbawione głębi. Do tego nie zawsze jest tak, że nad światłem można zapanować, a ciemność jako taka też ma swoje atuty i potrafi być na swój sposób fascynująca, co Miha Arh, Gašper Malnar, Barbara Kanc i Filip Šebšajevič potrafili przekonująco oddać. Festiwalowe popołudnie umilił najmłodszym na Starym Rynku Teatr Uszyty, przedstawiając baśniowy spektakl „Dong, co ma świecący nos”, zainspirowany książką Edwarda Leara „Dong, co ma świecący nos i inne wierszyki pana Leara”.
Następnie w Hali Kultury Lone Wolf Tribe (Stany Zjednoczone) zaprezentował w konkursie „Body Concert”. To w pełni, poza sugestywną, ambientowo/elektroniczną muzyką skomponowaną przez Marka Brucknera, autorskie dzieło Kevina Augustine'a, który już od ponad 25 lat proponuje kolejne przedstawienia, składające się na swego rodzaju opowieść o rodzaju ludzkim. „Body Concert” to bardzo intymny i osobisty spektakl, w którym z wykorzystaniem różnych elementów ciała ludzkiego o większych niż zwykle gabarytach oraz sylwetki dziecka, autor kreuje opowieść na temat więzi międzyludzkich, nieuchronności przemijania i ulotności życia jako takiego.
Z kolei na teatralnej scenie białostocki Teatr Wolność przedstawił spektakl „Książę”. Zainspirowany „Małym księciem” Antoine'a de Saint-Exupéry'ego oraz apokaliptycznymi wizjami, jakże przystającymi do obecnych czasów, Karol Smaczny, wspierany przez Emmę Kováčovą, zaprezentował opowieść o strachu, samotności i walce z własnymi demonami. Bohater mierzy się ze strachem, podsycanym dodatkowo bardzo niestabilną sytuacją międzynarodową i natłokiem informacji o wojnie oraz problemie uchodźczym. Przeraża go również coraz powszechniejsze wykorzystywanie sztucznej inteligencji oraz ogólny kierunek w jakim zmierza ludzkość, co może powodować myśli, że jej przyszłość jest zagrożona.
Do zbliżonej tematyki odwołał się również w plenerowym przedstawieniu „Wall Cracks” włoski Teatro Due Mondi. Istniejąca już od 45 lat grupa nie unika w swych przedstawieniach ważkich tematów, starając się zwracać na nie uwagę. W „Wall Cracks” Gigi Bertoni pochylił się nad problemem murów, symbolicznie i dosłownie dzielących świat i ludzi. To nie tylko mury jako takie, jak osławiony berliński, ale też mentalne bariery i najróżniejsze podziały, nierzadko wywoływane przez uprzedzenia, strach przed czymś nieznanym, a czasem po prostu zwykłe niezrozumienie. Sześcioro aktorów wykazało jednak, że przy otwartości na drugiego człowieka, owe mury, jak wysokie by one nie były, można zburzyć - wystarczy tylko chcieć, pozbywając się uprzedzeń i stereotypów.
Wojciech Chamryk